8#-Akademia Czarnego Księżyca nadchodzi.

343 9 1
                                    

(Z Perspektywy Marka)

Po krótkim czasie zaczęliśmy trening z całą drużyną, pobiegłem na bramkę i przyjąłem swoją pozycję. Wiem, że trochę się spóźniłem, no dobra może nie trochę bo jest 12:00, ale miałem powód...Zaspałem sobie i odrobinę za bardzo się rozgadałem z dziadkiem przed wyjściem. A Axel nie powinien był tak reagować. Nie chcę go oglądać takiego wściekłego i groźnego tylko chcę swojego przyjaciela, który kocha grać w piłkę, czysto i z zapałem do gry.

-Dobra chłopaki, trening czas zacząć! Turniej zaczyna się za tydzień! - krzyczałem do nich.

-Na dobry początek będzie dobrze jak nie będziesz się tak spóźniał — oświadczył chłodno Axel. Co z tym chłopakiem jest nie tak?!

-Nie zaczynaj Axel — skarcił go Jude?!

-Spokój chłopaki! — wrzasnąłem na nich, nie chcę kłótni w trakcie treningu.

-Wybacz Mark — przeprosił Jude.

-Sorry, poniosło mnie — zawtórował Axel. No, chociaż na jakiś czas będzie z nimi spokój.

-Dobra koniec tego gadania bo musimy trenować! - motywowałem ich.

-Szykuj się Mark! - krzyknął Axel, No i to jest mój przyjaciel!

-Smocze! Tornado generacja druga! - krzyknął Axel z Kevinem.

-Dobra, to ja na to, Ręka majinaaaa! - ten strzał był jeszcze potężniejszy niż samo ogniste tornado Axela. Wpadłem do siatki z niemalże przypaloną piłką.

-Jesteś cały? - podbiegł do mnie Jude z Axelem.

-Tak żyje, nic mi nie jest — podniosłem się z bananem na twarzy.

-Trenujmy dalej! - krzyknąłem entuzjastycznie a chłopaki popatrzyli na siebie nawzajem i wrócili na swoje pozycje.

W tym czasie na moście

(Z Perspektywy Flory)

Wróciłam się z powrotem na most po tym jak Blaze przestał się na mnie gapić jak głupi. Stoję oparta łokciami o barierkę i przyglądam się ich niecodziennym wyczynom na boisku, wygląda na to, że Axel ma nowy strzał. Nie dziwota czemu ta Ręka...Majina? czy jakoś tam się to nazywa nie zatrzymała tego strzału. Ale w Turnieju Księżycowej Poświaty pojawią się jeszcze mocniejsze strzały ze strony przeciwników i wtedy Evans będzie musiał opracować jakąś lepszą obronę jeśli tak BARDZO chcą wziąć udział w tym turnieju.

Nie wiem, z jakiego powodu ja tu przychodzę w dzień w dzień oglądać ich grę. Przecież piłka to dla mnie już zamknięty temat — pomyślałam.

-Dalej chłopaki! - krzyczał Mark do drużyny. Rany, ile ten chłopak ma zapału.

-Ognisty kogut! - krzyknęli Axel z niebiesko-włosym chłopakiem z grzywką na boku.

-Boska ręka! - Mark obronił ich strzał. Jeszcze godzina i zabieram się stąd.

W tym czasie

(Z Perspektywy ???)

Jesteśmy na miejscu, nasz kierowca zatrzymał się na najbliższym parkingu. Moja drużyna udała się w stronę boiska a ja usiadłem na moim jakże wygodnym fotelu, po czym dach pojazdu się otworzył a ja podniosłem się wraz z fotelem. Teraz mam widok na całe boisko.

(Z Perspektywy Marka)

Gramy już tak dobre dwie godziny a atmosfera pomiędzy nami wszystkimi się o wiele polepszyła. Nawet nie mam za złe tego co Axel mi zrobił. Mogłem nie pisać tylko przyjść a tak to sam się spóźniam.

Kwiatowa Napastniczka z tajemnicą II Inazuma Eleven (POPRAWKI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz