113#-Jakby świat wyglądał bez piłki?

17 2 10
                                    

(Z Perspektywy Eirwyna)

Nie jestem typem osoby która prowokuje drugiego człowieka do kłótni bądź bójki więc posłusznie aby nie narobić niepotrzebnych kłopotów opuściłem salę dziewczyny.

Jednakże będę musiał tam wrócić bo ona naprawdę się nie obudzi póki ja nie podejmę jakichkolwiek działań w tym kierunku, ale nie mogę zrobić tego przy świadkach bo by musieli podzielić los tamtego chłopaka.

Eh, durna dziewczyna. Domyślam się czemu zemdlała. Otóż kiedy "pomogłem" nazwijmy to przysługą temu chłopakowi aby jego drużyna pokonała rywala Blossoms wyczuła że coś jest nie tak.

Przywiązanie do piłkarzy to nieodłączna część kogoś, kto no cóż, różni się od przeciętnych ludzi. A prawda jest taka że nikt nie ma o tym pojęcia. Poza panem Blackiem który słono zapłaci za to jak nisko mnie potraktował.

Ściągnął mnie do Akademii abym doprowadził jedną dziewczynę do ładu dla jego korzyści a potem się okazało że ona nie jest tak do końca zwyczajna jak mi to z początku się wydawało.

Do finału w akademii zostało coraz mniej czasu. Tego dnia Pan Black się przekona na własnej skórze co to znaczy zemsta. Jego działania też są lekkomyślne. Groźby i szantaż? Żałosne.

Mógł inaczej mieć tę dziewczynę. No tak, skąd to wszystko wiem? Powiedzmy że pozwoliłem sobie rozpracować Pana Blacka i jego plan na " Florę Blossoms" swoją drogą rodzice nastolatki musieli upaść na głowę aby tak ją nazwać. Mimo wszystko nie ukrywam że to imię ma swój urok ale to tylko tyle.

-Już niedługo Floro...doświadczysz tego, na co zasłużyłaś - mówiłem sam do siebie opuszczając posesję szpitala i ruszyłem do swojej posiadłości.

Tymczasem

(Z Perspektywy Judea)

Wracaliśmy właśnie z meczu. Każdy był pochłonięty sobą. W szczególności ja siedząc standardowo koło Celii zamyślony i zapatrzony w okno rozmyślając nad tym co się działo na boisku.

Mimo tego iż wygraliśmy ciężko nam było się cieszyć biorąc pod uwagę niemożliwość bronienia bramki ze strony Marka. A właściwie to brak możliwości użycia jakiejkolwiek techniki obrony.

Ta myśl nie dawała mi na chwilę spokoju bo ostatni mecz przed finałem może się okazać jeszcze trudniejszy.

-Chłopcy daje wam dwa dni na zrelaksowanie się po tym co się stało na dzisiejszym meczu przyda się wam odrobina odpoczynku - odezwał się po chwili trener Hillman za kierownicą.

-A czy organizatorzy tego Turnieju nie będą chcieli go odwołać po czymś takim? - spytał zaciekawiony Erick, odrywając się od rozmowy z Bobbym.

-No właśnie. Czy nie będą chcieli go odwołać bądź unieważnić? - dopytał zaintrygowany Bobby.

-To byłaby porażka gdyby tak się stało - jęknął oburzony Todd.

-I od nowa byśmy musieli grać jeden mecz za drugim? - pytał w szoku Timmy.

-Nie zniosęęę tegoo - wyjąkał spanikowany Jack.

-Owszem, ale biorąc pod uwagę to, co się działo na boisku jest szansa w osiemdziesięciu pięciu procentach iż turniej zostanie unieważniony ze względu na brak możliwości technik obrony naszego bramkarza oraz kapitana - wymądrzał się Willy, poprawiając okulary.

-Z jednej strony nie zdziwiłbym się gdyby tak było. Mark na tej bramce był bezradny - przyznał Nathan i przeniósł wzrok na bruneta w opasce.

-To prawda. Od początku tego turnieju dzieją się dziwne rzeczy a teraz jeszcze to - mówił przybity Evans i wychylił głowę do trenera.

Kwiatowa Napastniczka z tajemnicą II Inazuma Eleven (POPRAWKI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz