49#-Trzeba to zakończyć!

58 6 20
                                    

(Perspektywy Jaidena)

Zacząłem pomału,powoli otwierać oczy aż w końcu je całkiem otworzyłem i ujrzałem biały sufit. Spojrzałem w prawy bok, a potem w lewy. No tak. Szpital. A gdzie niby indziej ściany są białe co?

Zacząłem rozglądać się dookoła. Byłem całkiem sam w pustej sali. Chciałem się podnieść ale nie miałem na tyle sił. Najgorsze jest to że kolano mnie potwornie boli. Rodzice i Tia pewnie się martwią o mnie.

Po chwili usłyszałem rozsuwanie drzwi. Do sali wszedł lekarz. Spojrzałem na niego zdezorientowany w chwili kiedy podszedł do mojego łóżka.

-Obudziłeś się chłopcze - odparł stanowczo.

-Co się stało? - spytałem zmieszany i skołowany.

-Z nie wiadomych przyczyn doznałeś od samego siebie krwotoku prawego kolana. Musieliśmy Ci tę ranę zeszyć w przeciwnym wypadku zrobiłby się ropień - wyjaśnił z powagą.

Mało się znam na tym. Chciałbym móc nie czuć tego bólu, który mi towarzyszy w kolanie.

-Tym samym byliśmy zmuszeni do założenia Ci szwów. To oznacza tyle że przez najbliższy czas nie będziesz w stanie grać w piłkę - jak to usłyszałem to myślałem że zemdleje ze strachu.

-Pan sobie żartuje ze mnie doktorze?! - zdenerwowałem się. Facet spojrzał na mnie z nie tęgą miną z niesmakiem.

-Chłopcze. Rana była dosyć poważna - zaczął mi tłumaczyć i usiadł na krześle.

-Jakbyśmy Ci jej nie zeszliśmy doszłoby do krwotoku i straciłbyś czucie w tym kolanie - dodał pokrótce.

Super po prostu. Ale i tak będę musiał być w Akademii bo trener mi tak każe. Więc nie mogę nie być na treningu.

-Dobrze. Rozumiem - mruknąłem przez zęby.

-A kiedy będę mógł stąd wyjść i wrócić do domu doktorze? - spytałem zainteresowany.

-Może nawet jeszcze dzisiaj ale nie wolno będzie Ci ruszać prawą nogą żeby nie napinać tego kolana i tej szyny, którą Ci założyliśmy- oznajmił stanowczo i chłodno.

Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy się bać reakcji drużyny i trenera. Chociaż z drugiej strony jestem ich kapitanem i nie sądzę aby mieli trening z jakimś zastępczym tymczasowym kapitanem.

Trener wie doskonale przecież że jestem jedyny jeśli idzie o rolę kapitana no może ewentualnie dałby opaskę na czas określony, Astrid bądź...heh, nie przechodzi mi to przez gardło. Bądź Blaze'owi.

-Dobrze. Rozumiem,będę uważał- rzekłem spokojnie do niego. Lekarz pokiwał głową i wstał z krzesła. Spojrzał na mnie stanowczo i poważnie.

-Odpoczywaj na razie. Zobaczymy po badaniach czy możesz wyjść do domu. Twoi rodzice są powiadomieni więc pewnie za niedługo się tu zjawią - dodał pokrótce wyjaśniając i opuścił salę.

Zostałem znowu sam czekając na rodziców. Przybranych rodziców, a nie tych prawdziwych. Bardzo za nimi tęsknie.

Po dłuższym czasie znowu usłyszałem rozsuwanie drzwi.

-Jaiden! Braciszku! - do sali wpadła Tia wraz z mamą. Ojczym zapewne w pracy jak zwykle albo zajęty.

Siostra podbiegła do łóżka i mnie przytuliła dając swoją główkę na kołdrę, pod którą leżałem.

-Spokojnie siostrzyczko. Nic mi tak poważnego się nie stało. Czemu ty nie w szkole? - spytałm odsuwając ją od siebie.

-Chciałam się z Tobą zobaczyć braciszku. Trener do mamy dzwonił i mówił że trafiłeś do szpitala. Nie chciałam iść do szkoły wiedząc że mój braciszek jest w szpitalu - wyjaśniła ze smutkiem. Wyciągnąłem rękę i założyłem jej włoski za ucho.

Kwiatowa Napastniczka z tajemnicą II Inazuma Eleven (POPRAWKI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz