99#- Co się podziało z Markiem?

33 2 14
                                    

( Z Perspektywy Silvii)

Po wyjściu ze szkoły od razu ruszyłam w kierunku bramy żeby poszukać Fi'i z racji tego że Mark się dziwnie zachowuje więc raczej nie sądzę żeby chciał pomóc w poszukiwaniach.

Poszłam najpierw rozejrzeć się po mieście i popytać mieszkańców ale nic z tego. Nikt nic nie widział nic nie słyszał. Pomyślałam żeby poszukać u trenera Hillmana w restauracji.

Po czasie byłam na miejscu niepewnie odsunęłam zasłonę od wejścia do lokalu. Postanowiłam się rozejrzeć za Panem Hillmanem.

-Halo? Trenerze Hillman ? - weszłam głębiej do środka. Nie było go za ladą co mnie ciut zdziwiło. Lecz po paru minutach wyszedł z zaplecza. Uff. Odetchnęłam z ulgą.

-Hm? O Dzień dobry Silvio - spojrzał na mnie lekko zaskoczony.

-Dzień dobry - podeszłam do lady i usiadłam na krześle a Pan Hillman wszedł za mebel stając na wprost mnie.

-Co będzie dla Ciebie moja droga? - spytał sięgając ręką po ściereczkę i szklankę, po czym zaczął nią kręcić w naczyniu do sucha.

-Ja tylko na chwilę - rzuciłam w pośpiechu.

-Chciałam się zapytać, czy widział Pan może Fię? - zagadnęłam zaciekawiona. Mężczyzna zmarszczył brwi ale jednocześnie był zaskoczony.

-Fię? A nie było jej dziś w szkole? - spytał w szoku.

-Nie. Podobno od dwóch dni nie ma jej w domu a rodzice jej szukają - objaśniłam przygnębiona z poczuciem winy.

-To nie dobrze ale nie widziałem jej. Natomiast zaniepokoił mnie Mark. Jego zachowanie jak ostatnio go spotkałem. Nie był uprzejmy do mnie - wyznał oburzony odkładając suchą szklankę. Oparłam łokcie o blat zaskoczona tym odkryciem.

-Może to tylko tak na chwilę? - zasugerowałam niewinnie usiłując zamydlić sobie oczy kłamstwem które mówię. Zachowanie Marka jest inne i nie sądzę aby to było tylko na chwilę. Oby tylko mu nie zostało tak na zawsze.

-No nie wiem Silvio, czy to chwilowe, czy co innego. Hm - Westchnął strapiony kucharz, odwracając się do mnie plecami.

-Bym musiał porozmawiać z jego dziadkiem- Davidem Evansem ale on niestety wyjechał do Kataru - wyjaśnił neutralnie z nutą...zazdrości? W każdym razie dziwnie to zabrzmiało z ust trenera.

-A myśli Pan że Mark zostanie taki na zawsze? - zapytałam w niepokoju a mężczyzna jak wsłuchałam się to kroił warzywa ostrym nożem na desce.

-Raczej nie sądzę - rzucił nieprzekonany wrzucając pokrojone warzywa do wrzącej wody w garnku, po czym odłożył nóż na deskę.

-A jeśli by tak było zostałby wyrzucony dyscyplinarnie z zespołu bez możliwości powrotu - ogłosił poważnie. Otworzyłam lekko usta i szeroko oczy. Przecież Mark nigdy nie był oschły do innych. Coś się stało że taki jest tylko co?

-Rozumiem... huh? - mruknęłam po chwili zamyślenia i nagle usłyszałam hałas na zapleczu. Gwałtownie przekręciłam głowę przestraszona w kierunku hałasu.

Pan Hillman nerwowo zareagował na ten dźwięk.

-No nie! Znowu szczury! - chwycił za losową ścierkę i pobiegł na zaplecze. Sz-Szczury?! Aaa! Pisnęłam w strachu.

-To ja już sobie pójdę! - zawołałam i wybiegłam w pośpiechu z lokalu cała drżąca z przerażenia. Aż ciarki mam na plecach. Skąd szczury u Pana Hillmana....Nie! Nie będę o tym myślała bo jeszcze bardziej się boję. Pobiegłam przed siebie jak najdalej od lokalu.

Kwiatowa Napastniczka z tajemnicą II Inazuma Eleven (POPRAWKI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz