(Z Perspektywy Jordana)
Stoję przy oknie w salonie z rękami z tyłu w dalszym ciągu wypatrując panienki Flory. Coraz bardziej się niepokoję. Philip z Violet, siedzą na kanapie. Oboje odchodzą od zmysłów natomiast Pani Gloria jest w kuchni i pije melisę. Każdy się martwi o Panienkę, ja w szczególności. Zwłaszcza po tym jak ktoś z jej szkoły chciał mnie uśpić. Zadaje sobie cały czas pytanie dlaczego i po co?
Na zewnątrz już jest ciemno i dochodzi 23:00. Już dawno Flora powinna była wrócić. Pewnie to za sprawą jej dyrektora. Katuję dziewczynę kosztem jej zdrowia. Chory facet. Zaczynam się denerwować. Cały czas cisza. Jeszcze trochę a będę sam szukał panienki. Może coś się jej stało? Albo ktoś ją porwał? To tylko moje spekulacje ale po prostu chcę aby wróciła cała i zdrowa nawet jak się na mnie wydrze to nie będę się tym przejmował jak to zwykle ja ale niech już wróci.
Od tego całego zamartwiania się nie zwróciłem uwagi kiedy Philip poszedł do mnie.
-Niech panicz się idzie już położyć - zasugerował spokojnie z troską o mój sen. Lecz ja nie mam zamiaru się kłaść. Muszę wiedzieć że panienka jest cała i zdrowa. Poza tym zawsze się wysypiam.
-Dziękuje za troskę ale zostaję tu Philipie - rzuciłem swym tonem nie odciągając wzroku od okien. Miło że się mną przejmuję ale mam swoje obowiązki które muszę wypełniać.
-Jest panicz już bardzo zmęczony - spostrzegła przygnębiona Violet dołączając się do tej rozmowy jak wstała z kanapy. Spojrzałem na nią przez ramię.
-Nic mi nie będzie. Nie przejmuj się Violet - zaspokoiłem ją choć w minimalnym stopniu. Cofnąłem wzrok na szyby. Przelotem rzuciłem okiem na zegarek na nadgarstku Philipa. Tarcza zegarowa pokazywała 23:30. Mam złe przeczucia.
Nagle wszystkich nas oślepiło bardzo jasne światło samochodu. Zasłoniłem dłonią oczy i od razu ruszyłem do drzwi. Wybiegłem z rezydencji. To była limuzyna. Zapasowym pilotem otworzyłem bramę. Niespodziewanie jakiś młody chłopak wysiadł z pojadu ale nie sam, tylko...w tym momencie otworzyłem szeroko oczy zszokowany.
-Panienko Floro! - podbiegłem do chłopaka czym prędzej. Będzie mi się tłumaczyć. Trzymał ją na rękach.
-Spokojnie nic jej nie jest. Tylko zemdlała - zapewnił ten cwaniaczek. Czułem gniew chcąc go pobić. Co to ma wszystko znaczyć?!
-Kim jesteś? - spytałem ozięble zabierając z jego rąk Florę do drugiej ręki wziąłem jej torbę z rzeczami.
-Nie mówię o sobie komuś, kogo widzę pierwszy raz na oczy - oznajmił oschle i stanął do mnie plecami. Przednie światła limuzyny oświetlały chodnik jak i naszą dwójkę oraz panienkę którą trzymałem żeby jej tylko nie opuścić.
-Kimś. A jeśli chcesz się spytać, czy ja mam coś wspólnego z jej omdleniem odpowiem że nie. Nie mam nic wspólnego z jej stanem. Ja tylko ją tu przywiozłem więc panuj nad emocjami chłopczyku - uprzedził mnie z wyższością pogardliwie i jeszcze zwyzywał. Bezczelny typek. Zaczął odchodzić a ja przyglądałem się mu uważnie drżącym wzrokiem zaciskając zęby.
-Lepiej się tu więcej nie pokazuj - poradziłem poważnie gdy ten wsiadł do limuzyny trzaskając drzwiami i zasunął szybę w oknie. Przyglądałem się mu nieustannie. W końcu pojazd nawrócił i odjechał zostawiając po sobie gęste kłęby dymu. Spuściłem wzrok na panienkę.
-Panienko Floro... - patrzyłem na nią w smutku. Tak się o nią martwiliśmy a ten...ugh! Jestem prawie pewny że ma coś wspólnego ze stanem obecnym panienki. Nadal się nie budziła a była blada na twarzy i te jej obtarcia....co ją aż tak wyczerpało?
CZYTASZ
Kwiatowa Napastniczka z tajemnicą II Inazuma Eleven (POPRAWKI)
FanfictionSpróbuję jakoś to skrócić. Oki? No to tak , jest to historia dziewczyny która z powodów osobistych musiała zmienić szkołę i rzucić pasję którą jest piłka nożna. Przenosi się do gimnazjum Raimona i poznaje dobrze wszystkim znanym Axela Blazea, Marka...