78#-Wsparcie dla Raimona.

32 4 17
                                    

(Z Perspektywy Flory)

Weszłam sprawnie do szatni i po niecałych 15 minutach byłam przebrana w mundurek. Spocony strój dałam do torby sportowej łącznie z korkami i rozpuściłam moje włosy z niewygodnego koka po całym dniu w Akademii.

Po chwili opuściłam szatnie jak i próg szkoły przekraczając bramę i ruszyłam do miasta kierując się do rezydencji i nie oglądając się za siebie tylko cały czas patrząc przed siebie...niezbyt chciałam patrzeć na ludzi. Wszyscy się boją tylko na sam widok mundurku czarnego Księżyca. hem. Ale muszę do tego przywyknąć jak również przestać dawać powodów Blackowi. Muszę mu ulec jeśli chcę ochronić Jaidena i jego drużynę przed tym psychopatą.

Moje myślenie zostało przerwane kiedy zderzyłam się z kimś bo byłam tak pochłonięta swoim światem.

-Aj,aj - jęknął mi dość znajomy głos. Spojrzałam na tę osobę to był Mark z Judem i Nathanem.

-Cały jesteś Mark? - przyglądnęłam się mu wystraszona. On natomiast na mnie spojrzał masując sobie głowę, a potem na raz zerwał się na równe nogi. Chyba wiem co zamierza.

-Flora cześć! - rzucił mi się na kark ze szerokim uśmiechem. Zdobyłam się na łagodny uśmiech a chłopaki z boku czuli się zirytowani i niezręcznie na zachowanie swojego kapitana. Cały Mark. Hem oddałabym wszystko aby móc go widywać częściej.

-Mark dusisz....Evans! dusisz! - wkurzyłam się zdenerwowana jak mnie ściskał jak jakiegoś pluszaka. Po moich krzykach od razu mnie puścił.

-Sorka! - pisnął i odsunął się ode mnie. Jude się dołączył do naszego dialogu. Jak zwykle poważny i stanowczy.

-Evans ile razy będziesz wpadał na ludzi i ich traktował jak pluszaki? - spytał zirytowany z uniesioną brwią i rękami w kieszeniach. Mark włącza myślenie i główkuje patrząc w niebo skołowany i stojąc na środku chodnika. Pięknie Mark.

-Em...no ten...zawsze? Lubię tulić swoich przyjaciół - wyjaśnił skromnie a cała nasza trójka strzeliła sobie w czoło. Mark...dorośnij błagam.

-Och Mark... - mruknął zażenowany Swift przykładając sobie dłoń do czoła i zamykając powieki po kilku sekundach je znów otworzył.

-Pozostawię to bez komentarza - ogłosił swoim poważnym tonem Sharp a Mark się nerwowo śmiał.

-Ej! dzieciaki złazić z chodnika! - usłyszeliśmy jakiś oburzony głos. Jakiś facet. Prawie by na nas wjechał a jechał na rowerze. Zeszliśmy mu z drogi.

-Patrzy się na ludzi! - wygrażałam mu pięścią w przodzie oburzona. Co za cham!

-Trzeba było nie stawać na chodniku - objaśnił skołowany i niepewny Nathan do nas.

-Ale mógł dzwonić dzwonkiem. Wkurzają mnie takie typy - przyznałam z rękami na piersi.

-Słuchajcie a może pójdźmy na wieże widokową i tam pogadajmy? - zaproponował Mark. Chętnie się zgodziłam podobnie jak chłopaki. Evans pierwszy wystrzelił jak z procy i pobiegł pędem w tą stronę.

-Jak on to robi że nigdy się nie męczy? - rzekłam do judea pod wrażeniem wytrzymałości Marka.

-Cały czas próbujemy go rozgryźć Floro. Mark jest zagadkowy. Równie dobrze ma taką motywacje do życia i cały czas chce osiągać sobie wyznaczone przez siebie cele - stwierdził Sharp swoim opanowanym tonem w głosie.

-W podstawówce dawał popalić nauczycielowi od w-f'u. Facet nie mógł opanować Marka bo wszędzie było go pełno. zaczynał pierwszy i kończył pierwszy - odezwał się Nathan z tyłu.

Kwiatowa Napastniczka z tajemnicą II Inazuma Eleven (POPRAWKI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz