85#-Nerwowy poranek.

36 2 14
                                    

Następnego dnia

(Z Perspektywy Flory)

(Sen Flory)

Idę prosto przed siebie ubrana w piżamę do tego boso. Nie zbyt dużo widzę ale wydaje mi się że jestem w ogrodzie. Czuję gładką trawę pod stopami. Nie mogę dostrzec co znajduje się przede mną. Nie wiadomo skąd ale wszędzie unosi się dym. Zaczynam się nerwowo za siebie obracać.

Nagle słyszę piękną melodię. Jest taka czysta i delikatna. To tak jakby ktoś grał na harfie. Staje w miejscu i ruszam dalej przed siebie. Skąd się wydobywa ta przepiękna muzyka. Przykładam dłoń blisko serca. Bije bardzo szybko. ( Dop. Aut: Nie od początku ale od 031: sek do końca)

Nie za bardzo rozumiem ale wyczuwam w tej melodii coś znajomego. Mam wrażenie że już gdzieś ją słyszałam. Jest bardzo przyjemna dla mojego ucha. Cały czas idę przed siebie aż nieoczekiwanie z dymu wyłania się dorosła, a przynajmniej tak mi się wydaje sylwetka.

Jest to chyba kobieta. Poznaje ją! Już mi się śniła! Jej długie włosy powiewają do tyłu...chwila moment. Zwalniam krok i u boku kobiety dostrzegam małą dziewczynkę w sukience. Marszczę brwi ze zdziwienia. Co to znaczy? Obie stoją do mnie plecami.

Postanawiam podbiec do nich. Byłam już prawie że za nimi i stanęłam. Dzieliło mnie od nich z jakieś pięć metrów może.Wyciągnęłam rękę wahając się z lekko otwartymi ustami do przodu chcąc dotknąć barku kobiety ale nagle ona wraz z dzieckiem się rozpływają. Muzyka ucichła a obraz zaczyna zwalniać. Zaczynam się robić coraz bardziej senna.

Zaczęłam się budzić. Niespokojnie mrugałam źrenicami chcąc się obudzić ze snu. W końcu się obudziłam. Gwałtownie podniosłam się do siadu na łóżku podpierając się rękami z tyłu na materacu i zdenerwowana przekręciłam głowę w kierunku szafki gdzie stał budzik. Pokazywał 04:55. Odetchnęłam z ulgą. Westchnęłam też.

Znowu się zaczyna. Dopiero co mogłam spać spokojnie. Może poza tym koszmarem z Blackiem i moimi dwoma przyjaciółmi: Markiem i Jaidenem. Mam nadzieję że reszta dnia będzie równie taka łagodna jak mój sen. Serce wciąż mi wali jak oszalałe.

No ale to chyba przez emocje. Cofnęłam wzrok na ścianę na wprost siebie. Zniżyłam się na łóżku i zasnęłam ponownie.

Po jakimś czasie czułam jak czyjeś ręce potrząsają mną. Chcąc mnie obudzić. A tak nie chcę wstawać. Co dziś w ogóle?..sobota. No to niech ten ktoś się odsunie bo jak walnę go z pięści to będzie mieć siniaka na pół twarzy. To Jordan. Ale on ma tupet po wczorajszym jeszcze ma bezczelność?!

-Panienko Floro pobudka - mówił tym swoim jakże irytującym spokojnym i opanowanym tonem w głosie. Ja tylko mruknęłam coś pod nosem i przewróciłam się na drugi bok.

-Daj mi spać - mruknęłam przez sen olewając jego osobę. Jeśli myśli że teraz ja będę się go słuchała to się grubo myli. Ochoroniarz czyli ten dureń postanowił dalej próbować ściągnąć mnie z łóżka. Westchnął spokojnie i stanął przed moim łóżkiem. Chwycił za końce kołdry i ją ściągnął ze mnie.

Na jego ruch otworzyłam oczy i zerwałam się z łóżka patrząc na tego idiotę z mordem w oczach.

-Oddawaj te kołdrę baranie! - byłam wściekła na niego. Nie dość że teraz było mi zimno to jeszcze kolano się odezwało a winowajca tego stoi przede mną.

-Niech panienka się uspokoi - prosił łagodnie składając kołdrę w pół. Wpieniłam się za to co zrobił. Spojrzałam na niego srogo.

-Daj mi CHOCIAŻ RAZ się wyspać księciuniu! - wkurzył mnie tym swoim spokojem. A ten jak debil gapił się na moją osobę bezinteresownie. Zachowuje się jakby coś brał albo pozamieniał z Philipem mózgami.

Kwiatowa Napastniczka z tajemnicą II Inazuma Eleven (POPRAWKI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz