TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Jak zwykle byłaś wcześniej i zaczęłaś ćwiczyć. Po chwili gdy stwierdziłaś, że sobie odpoczniesz wszedł nieopanowany.
- Znów nic nie robisz - rzucił bluzę na kanapę.
- Dopiero co usiadłam- przerwał.
- Nie możesz się obijać, równo za tydzień występ.
- Ale - przerwał.
- Wstawaj.
- Boże litości.
Wstałaś i znów zaczęliście ćwiczyć.
Pod koniec zajęć byłaś wykończona.
- Jutro pianino, przygotuj palce.
- Jasne - ubrałaś czarną bluzę.
- Dlaczego nie spotykasz się z Felixem?
- Dlaczego pytasz?
- Felix ostatnio cały czas przesiaduje w domu. Nigdzie nie wychodzi, nawet z pokoju często nie chce wyjść. Co mu zrobiłaś?
- Dlaczego od razu, że ja? Jaką korzyść miałabym z tego, gdybym mu coś zrobiła?
- Satysfakcja.
- Z czego niby?
- Rozkochałaś w sobie wampira, to coś czego człowiek nie jest w stanie zrobić.
- Daj spokój, żadne to zakochanie. Tylko się... przyjaźniliśmy - zamilkłaś - To tylko przyjaźń nic więcej - pomyślałaś.
- Ty też ostatnio jesteś jakaś nieobecna. Co z wami nie tak?
- Spytaj się jego, mnie w to nie mieszaj. Nie zadaje się z nim, ani z tą waszą całą paczką. Gdybyś nie był moim menadżerem, to pewnie nigdy więcej nie chciałabym cię widzieć.
- A że jestem twoim menadżerem to chcesz?
- Oczywiście, że NIE. Po prostu źle to ujęłam w słowa.
- Ludzie są tacy prości.
- Idź już. Nie mamy o czym rozmawiać oprócz pracy.
- Teraz nie rozmawiamy o pracy?
- To już są sprawy prywatne, nie uważasz?
- Jak chcesz, ja spadam. Ale ogarnij się, bo to może wpłynąć na twój występ - wyszedł.
- Jak on mnie denerwuje - przewróciłaś oczami.
- Miałaś się z nimi nie zadawać - ktoś stał za tobą, odwróciłaś się.
- A ty to kto?
- Od teraz ja cię pilnuję. To był podziemny.
- Jest moim menadżerem, nie ma innej opcji abym go nie widziała.
- Zrezygnuj.
- Z czego? Z muzyki? Nie ma nawet takiej opcji! Wolę zginąć niż z niej zrezygnować!
- Bam dawał ci zbyt dużą przestrzeń.
- Nie jesteś zbyt surowy?
- Nie znasz mnie jeszcze.
- Jak się nazywasz?
- Mark.
- Z Alp?
- Już trochę wiesz.
- Wiesz co jeszcze wiem?
- Oświeć mnie.
- Podziemni to inaczej Katakan. Podziemni to ładniejsze słowo i już tak się przyjęło.
- Sama na to wpadłaś?
- Mam swoje źródła - założyłaś torbę na prawe ramię.
- Za tydzień masz spotkanie z sądem sprawiedliwym, po twojemu chyba z Wampirami wyższymi.
- Równo za tydzień?
- Tak.
- Nie ma opcji, ja mam występ.
- Spokojnie wszystko odbędzie się po występie, Wszystko zaplanowaliśmy idealnie.
- O której?
- Godziny dowiesz się za trzy dni - uciekł.
Odwróciłaś się do drzwi, a w nich stał nieopanowany z podziemia.
- Co ty tu- przerwał ci.
- Alp'a tutaj? Co on tutaj robi? Na co się umawialiście?!
- Słyszałeś...
- Y/n co ty do chuja kombinujesz? - ciało zaczęło ci drzeć, bałaś się nie wiedząc dlaczego - Odpowiedz!
Wzięłaś się na odwagę - To moje sprawy prywatne, nie powinno cię to interesować - odeszłaś, lecz ten złapał cię za rękę.
- Nie możesz im ufać.
- Bo ty dużo kurwa wiesz.
- Uwierz mi, to dla twojego dobra.
- Zbyt mocno chcecie mnie chronić, ale wszystkim po kolei się wam nie udaje. Nie jestem dzieckiem, potrafię sama o siebie zadbać-
- Jak widać w nieodpowiedni sposób. Idziesz złą drogą Y/n.
Zaśmiałaś się - Do zobaczenia jutro nieopanowany - wyrwałaś się z jego uścisku i wróciłaś do domu.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
ФанфикTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.