24

592 29 7
                                    

DWA DNI PÓŹNIEJ

   Od tamtej pory gdy nieopanowany przyłapał cię na rozmawianiu z Alpą unikasz z nim jakichkolwiek rozmów, nawet się do niego nie odzywasz. W tamtym momencie widziałaś jego złość. Dziś był dzień, w którym Mark miał podać ci godzinę spotkania z Sądem sprawiedliwym i wampirami wyższymi. 

   Po swoim treningu miałaś zostać sama na sali, lecz plany się zmieniły, ponieważ nieopanowany nagle chciał z tobą rozmawiać. 

- Wytłumaczysz mi dlaczego mnie unikasz? Nie rozumiem tego. 

- Bo nie jesteś człowiekiem, dlatego nie rozumiesz. Nie wszystko kręci się wokół ciebie gdy człowiek poznaje prawdę. 

- Nie chodzi mi o to, nie jestem egoistą.

- To akurat kwestia sporna. 

- Nie ważne, dlaczego nie utrzymujesz już kontaktu z Felix'em?

- To są moje sprawy prywatne nieopanowany. 

- Byliście razem? - w tym momencie twoje serce szybciej zabiło i otworzyłaś szerzej oczy. 

- Żartujesz sobie, prawda?

- Nie, pytam serio poważnie. 

- Nawet jeśli to nie twoja sprawa. 

- Odpowiedz. 

- Po co ci to wiedzieć?

- Potrzebuje. 

- Felix ci kazał?

- Nie rozmawiam z nim od kiedy zostałem twoim menadżerem - zmierzyłaś go wzrokiem.

- Nie - zacisnęłaś pięść, spuściłaś wzrok na bluzę, którą trzymałaś w ręku i dodałaś - nie byliśmy razem. 

- Dobrze wiedzieć - uśmiechnął się do ciebie, lecz ty nie chciałaś na niego patrzeć. 

- Nie musisz już iść? - podniosłaś głowę. 

- Nie mam jeszcze czas, może pójdziemy coś zjeść?

 - Nie jestem głodna, z resztą nie powinniśmy - przerwałaś - znaczy jesteś moim menadżerem to nie stosowne. 

- Gdy stąd wyjdę nie będę twoim menadżerem. 

- To niby kim? To tak nie działa nieopanowany. 

- Jestem Jeongin . 

- "Nieopanowany" no wiem przecież - uśmiechnęłaś się w jego stronę. 

- I.N Y/n 

- No nieopanowany przecież mówię. 

- Ale jesteś uparta - parsknęłaś śmiechem. 

- Dobra nie ważne, musisz iść. 

- Ja nie muszę, my musimy. 

- Co? 

- Idziemy coś zjeść. 

- Zwariowałeś?

- Jeszcze nie, ale z tobą można zwariować. Kurwa współczuje innym jak oni z tobą wytrzymują - zaśmiał się. 

- Not funny nieopanowany - przewróciłaś oczami. 

- Dobra nie marudź tyle tylko chodź - pociągnął cię swoją zimną dłonią. 

Poszliście coś zjeść, bałaś się że Mark was zobaczy razem. Z tyłu głowy cały czas myślałaś o Felix'ie, zaś też o sądzie sprawiedliwym. Za to martwiłaś się tym żeby Mark was teraz nie zobaczył, debiutem. Miałaś mętlik w głowie. 

- Co jeśli ktoś nas zobaczy? - zapytałaś nie pewnie rozglądając się dookoła. 

- Daj spokój, jeszcze nie zadebiutowałaś. 

- Nie o to chodzi. 

- To o co? 

- Po prostu pytam... - skłamałaś.

- Nie martw się o ludzi, oni są tylko zwykli. 

- Super, dzięki. Wielkie mi to pocieszenie - przewróciłaś oczami. 

- Wiem - uśmiechnął się. 

Nie wiedziałaś dlaczego on tak bardzo się stara mieć z tobą dobry kontakt, przecież cię nie lubił, wręcz nie znosił. Potem został twoim menadżerem, który daje ci nieźle w kość, a od dwóch dni próbuje być najlepszą istotą na świecie, no prawie najlepszą. 

- Dlaczego to robisz?

- Ale co? 

- Ostatnio jesteś dla mnie miły, mniej oczekujesz i teraz to, wyciągasz mnie na żarcie. Co z tobą nie tak?

- Chcę po prostu być miły.

- Chcesz czegoś więcej. 

- Czego niby mogę chcieć od człowieka, ja mam wszystko. 

- Nie wiem, chcesz coś ze mnie wyciągnąć. 

- Krew?

- Nie chcesz krwi, chcesz wiadomości. 

- Daj spokój Y/n. 

Zjedliście spokojnie kolacje i chłopak odprowadził cię do domu. 

- Serio nie musiałeś. 

- Potraktuj to jak - nie dokończył.

- "randkę"? 

- kolacje służbową - zaśmiał się - słodka jesteś - uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem - chciałabyś być z wampirem?

- Nikt nie powiedział, że bym chciała z tobą być. 

- A kto powiedział, że ze mną? Zapytałem ogólnie. 

- Nie wiem, to musi być trudne, ale to coś nowego - zaśmiałaś się, wtedy chłopak zbliżył się do ciebie - wiesz, co? Ja już pójdę - skazałaś kciukiem na drzwi - cholera która to godzina - spojrzałaś na prawy nadgarstek - już tak późno?! Jasna cholera, muszę już iść. Tak no przecież babcia będzie się martwić - uśmiechnęłaś się i uciekłaś. 

- Nawet nie nosisz zegarka! - krzyknął zanim zamknęłaś drzwi. 

Od razu pobiegłaś do swojego pokoju i zamknęłaś drzwi. Położyłaś się na łóżku. 

He is my salvation || Felix and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz