- Wreszcie jesteś I.N - ucieszyły się dziewczyny, a wy mieliście tylko szybki kontakt wzrokowy, po czym chłopak szybko wyszedł.
- Nieopanowany! - zerwałaś się z krzesła i pobiegłaś za nim - ogarnijcie którą okładka będzie lepsza - szybko krzyknęłaś do dziewczyn jak wybiegałaś z sali - Nieopanowany! Zaczekaj do cholery! Nie jestem tak szybka jak ty! - gdy ten zwolnił, ty sprintem do niego dobiegłaś i złapałaś go za nadgarstek i odwróciłaś w stoją stronę - o co ci do cholery chodzi?!
- Daj mi spokój.
- Znów to samo? Znów będziesz dla mnie wredny? O co ci chodzi?! - chłopak milczał - odpowiedz! - ten spojrzał na twój zabandażowany nadgarstek.
- Felix już był z lekami? - spytał z pogardą.
- Ma jeszcze parę minut.
- Mówiłem, że tak będzie. Że będzie sie spóźniał, ale jak zwykle nikt mnie nie słucha - przewrócił chamsko oczami.
- Ha... - puściłaś go i odwróciłaś głowę do ściany, po czym z poważnym wzrokiem na niego spojrzałaś - Jesteś o niego zazdrosny?
- Co? Oszalałaś?!
- Spójrz na mnie i powiedz mi to w twarz.
- Daj mi spokój.
- Nieopanowany!
- Jestem Jeongin.
- Dla mnie nieopanowany.
- Co jeśli nie chcę, abyś tak mnie nazywała?
- Trudno, ja nie zmienię zdania.
- Jesteś strasznie uparta.
- Wiesz co? Sama nie wiem już po kim to mam.
- Mogę już iść?
- Odpowiedz mi o co ci chodzi. Od rana -- przepraszam, od wczoraj sie do mnie nie odzywasz. Nie powiedziałeś mi nawet jebanego "cześć" albo "pocałuj mnie w dupę, nie chcę z tobą gadać" , zupełnie nic! Mów o co chodzi.
- Nie.
- Nieopanowany!
- Powiedziałem nie! Nie jesteś moją matką, nie muszę ci się tłumaczyć!
- Rozumiem. Masz problem, że to - przerwał ci.
- Nie musisz nic wiedzieć! Lepiej, aby cię to nie interesowało!
- Od tak nagle ci odbiło! Co ja ci takiego zrobiłam?!
- Po prostu daj mi spokój!
- To po prostu to powiedz!
- Pocałuj mnie w dupę, nie chcę z tobą gadać! Zadowolona?!
- Japierdole... Co za kretyn - zdenerwowana odeszłaś.
- Co się stało? - spytał jakiś gość przechodzący obok.
- Nie twój interes! - ominęłaś go szerokim łukiem.
- Cholera! - nieopanowany krzyknął i szybkim ludzkim krokiem odszedł.
Gdy tak szłaś nie patrząc na nic, na kogoś wpadłaś, podniosłaś głowę, a z pod kaptura wyłonił się Felix.
- Leki - powiedział po czym się uśmiechnął z tym jego zimnym wzrokiem.
- Nie - ominęłaś go.
- Y/n! Musisz! Chodź tutaj - pobiegł za tobą.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
FanfictionTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.