51

487 28 2
                                    

    Następnego dnia wychodząc z wytwórni napotkałaś się na nieznajomego ci mężczyznę. Szłaś strasznie zamyślona do domu wtedy na niego niespodziewanie wpadłaś. Uprzejmie przeprosiłaś i szybko zaczęłaś zbierać papiery, które wyleciały mu z rąk. 

- Jest pani bardzo uprzejma. Skądś panią kojarzę. 

- Ta jasne, teraz każdy mnie kojarzy. Staje się to męczące wychodzenie z wytwórni bez maseczki i czapki z daszkiem jest bardzo niebezpieczne - mężczyzna się zaśmiał - oj to nie jest zabawne, narażam się na wielkie niebezpieczeństwo - uśmiechnęłaś się. 

- Rozumiem, ale wydaje mi się, że pani jest większym zagrożeniem niż to w jakim pani jest. 

- Słucham? Chyba nie rozumiem. 

- Chodzi mi o to, że jest pani strasznie silną i niezależną kobietą, da sobie pani radę ze wszystkim. 

- Ah teraz rozumiem. Jeśli mogę wiedzieć to czym się pan zajmuje? 

- Jestem dziennikarzem. 

- Pewnie się pan spieszy, nie będę pana zatrzymywać. 

- W sumie to mam spotkanie z szefem za jakieś -5 minut. Ale mam dla pani propozycję. 

- Jest pan spóźniony nie lepiej, aby pan biegł do biura póki pana nie zwolniono? 

- Mój szef wybaczy mi jak przyniosę nowe newsy. 

- W jakim sensie? 

- Chcę przeprowadzić z panią wywiad.  

- Napiszecie o mnie w gazecie? 

- I nie tylko, ale przecież to dla pani żadna nowość. 

- Cóż... 

- Napiszę do pani, do widzenia! - uciekł. 

- Nie ma pan nawet mojego numeru! 

  Nie odpowiedział, zignorowałaś to. Poszłaś do domu, w którym czekała na ciebie babcia. 

- Jak dobrze cię widzieć skarbie! - przytuliła cię - dużo pracy, prawda? 

- I to jak i w na dodatek wzięłam się za jakieś cholerne śledztwo chłoptasia Seo-woo. Nie pasuje mi ten facet. 

- Jest z mafii? 

- Co? Nie, gorzej. 

- O cholera, opowiadaj. 

- Dobra. Nigdy go nie widziałam, a ona tyle o nim mówi, jaki jest świetny, zajebisty i wiesz o co chodzi - pokiwała głową - mówiła coś, że taki ktoś go mógł gonić, lecz tak się nie stało. A ja znam i miałam do czynienia z tym gościem i wiem, że to nie wróży nic dobrego. Boję się o Seo-woo. Nie mogę go znaleźć w ogóle w Internecie, nie wiem jak ma na nazwisko. I nie chodzi mi o to czym się zajmuje tylko nim jest. Czekaj - dostałaś oświecenia - może jego banda to była banda Felix'a! 

- Co? Nie nadążam. 

- Nie ważne, chyba rozwiązałam wszystkie swoje problemy związane z nim. 

- Świetnie, a ten Felix to ten przystojniak o którym mówiłaś i ten, który przyniósł cię kiedyś do domu? 

- Tsa... Ale jest jeszcze nieopanowany. 

- Co? 

- W sensie Jeongin - ciężko przeszło ci to przez gardło. 

- Ok, czyli nie możesz się zdecydować? 

- To nie tak. Czuję się bezpiecznie z obojgiem i wiem, że jestem bezpieczna z obojgiem, ale tylko Felix potrafi mnie odciągnąć od moich problemów, za to nieopanowany robi ich jeszcze więcej, znaczy Felix też, ale mniej..? Nie nie nie. Robią ich po tyle samo. 

- Ciężko tak z twoich opowieści, ciężko ostatnio opowiadasz, nic nie rozumiem. Przyprowadź ich to będę wiedziała co robić. 

- Oj babciu.. 

- No co? 

- Ja nie szukam męża. 

- A powinnaś. 

- Słucham!? 

- Żartuje, spokojnie - zaczęła się śmiać - chcę ich poznać.

   Przewróciłaś oczami. 

- Mam teraz inne problemy niż oni babciu. 

- Przyprowadź ich. 

- Jasne, jasne.. 

- Świetnie, teraz wynocha do pracy! Nie ma obijania się! 

- Boże co z tobą? 

- Dziś mam zły dzień, proszę to uszanować i zmykać do pracy. 

- Ok?? - poszłaś. 



He is my salvation || Felix and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz