W wytwórni obsługa dziwnie się na ciebie patrzyła, zastanawiałaś się co sie stało, przecież nic nie zrobiłaś. Po chwili wraz z dziewczynami zaczynaliście podpisywać preordery. Byłyście same w pokoju, ponieważ Felix musiał szybko skoczyć do Miry, a nieopanowany został wezwany do prezesa. W sumie miałaś nadzieje, że ten go zwolni, teraz tylko czekałaś, aż chłopak przyjdzie pakować swoje manatki.
- W ogóle zauważyłyście jak dziwnie się na Y/n patrzyli? - zaczęła Rijin.
- Dziwne.. - powiedziała zamyślona Jinsoo.
- Może znów coś napisali jakieś brednie na dispatch'u - zmartwiła się Lia.
- Niech piszą co chcą, prawdziwi fani będą widzieć, że to nie prawda.
- Wiesz, ale jak tak dalej pójdzie to ty się wykończysz psychicznie. Trzeba coś z tym zrobić, napisać jakąś petycje czy coś - poddenerwowała się Rijin.
- Mnie bardziej już się nie da zniszczyć - uśmiechnęłaś się.
Nastała chwila ciszy.
- Cross my heart, hope to die
To my lover, I'd never lie. He said "be true, " I swear I'll try. In the end, it's him and I - podśpiewywała sobie Jinsoo.
- Jak tu wierzyć w miłość, jak gość, który napisał tą piosenkę ją zdradził - wymknęło ci się z ust.
- Serio?
- Co?
- Zdradził ją? - zdziwiła się Jinsoo.
- Tak, nie wiedziałaś o tym?
- Jezu... Okropny..
- W ogóle jak to możliwe, że osoba, która nie wierzy w miłość i wydaje mi się, że wręcz jej nienawidzi pisze piosenki miłosne - miała rozkmine Lia.
- Nie powiedziałabym, że to szczęśliwa miłość - uśmiechnęłaś sie.
- To prawda, Y/n pisze piosenki o toksycznych relacjach, nieudanych pierdolonych miłościach, skurwysynach, zdradach, nieudanej miłości i wychodzi jej to zajebiście - wczuła się Rijin.
- Teraz zobaczcie jaka jestem zniszczona w środku.
- Ale masz talent.
- To nie talent, piszę to co siedzi mi w głowie. To proste jak jebanie.
- Silna kobieta.
- Dajcie spokój, gdyby nie babcia już dawno by mnie tu nie było.
- Twoja babcia to skarb.
- I jak ona się trzyma! Wgląda jakby miała dopiero 40!
- Oj tak, moja babcia się tak szybko nie ugina.
Zaczęłyście się śmiać.
Gdy skończyłyście podpisywać albumy wszedł nieopaowany i rzucił telefon na stół.
- Co ty odpierdalasz? - spojrzałaś na niego.
- Co to kurwa ma być? - wskazał na telefon.
- O kurwa...
- Dobra słuchaj no! - wstałaś zdenerwowana. - Czy ciebie zupełnie pojebało?! Przecież to nie ja idioto!
- Tak? A to?
- Jest lato idioto myślisz, że bym łaziła w kurtce? Nie jestem aż tak głupia!
- Dlaczego jesteś mieszana w takie gówno?!
- Skąd mam wiedzieć?! Rozmowa z Parkiem nie wyszła?! Skoro tak to nie musisz wyżywać się na mnie! - chciałaś wyjść ale on jeszcze miał coś do powiedzenia.
- Nie, bo to ja musze wszystko odkręcać, a ty się bawisz w najlepsze!
- Ah tak... Po pierwsze jestem moim naszym jebanym menadżerem i masz wielki problem odejść, więc teraz nie pierdol mi, że ci coś nie pasuje. A po drugie to nie jestem ja! I nie bawię się w najlepsze, bo kurwa jestem poszukiwana przez jakiś pierdolonych potomnych, codziennie boje się o bliskich, że coś im się stanie i to wszystko przeze mnie, bo moja matka miała ochotę zabić mojego ojca, który.. - już miałaś dość i zaczęłaś inny temat. - A ty mnie oskarżasz o takie rzeczy! Jak możesz. Dobrze wiesz co się u mnie dzieje i działo, a nie przepraszam pomyliłam osoby, ty nigdy nie wiedziałeś co się ze mną dzieje, totalnie nic o mnie nie wiesz tylko ciągle się na mnie wyżywasz jak coś ci nie pasuje i ty się nazywasz moim przyjacielem?! Jak ci nie wstyd..?- zapłakana wyszłaś z pokoju.
- Ale ci dowaliła...
- Gnojek!
- Y/n zaczekaj! - dziewczyny za tobą pobiegły.
- Dajcie mi spokój, nie chce was tym wszystkim obarczać.
- Właśnie od tego jesteśmy Y/n, żeby pomagać sobie nawzajem i razem radzić sobie z problemami.
Szybko otarłaś łzy i się do nich odrzuciłaś .
- Ale nic mi nie jest. Troszkę poniosły mnie emocje, wiecie te dni..
- Rozumiemy - przytuliły cię.
- Załatwimy ten jebany dispatch.
- Dokopiemy im.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
ФанфикTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.