TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Czekałaś na autobus, który strasznie się spóźniał. Było już późno więc był mniejszy ruch. Autobus nie powinien się spóźnić. Mimo to byłaś już poirytowana, gdy wyciągnęłaś telefon, aby zamówić sobie Ubera, przyjechał. Był cały czarny i miał przyciemniane szyby. Wyglądał zupełnie inaczej od wszystkich autobusów w Korei. Jego nagłówek jednak był prawidłowy, stwierdziłaś, że to może jakaś zmiana. Mimo to wolałaś się upewnić. Weszłaś do środka. Byłaś pewna, że w środku jest ciemno, bo nic nie było widać z zewnątrz, lecz się myliłaś. W środku paliły się czerwone ledy, wyglądało to strasznie. Zapytałaś kierowcy czy na pewno jedzie w tamtym kierunku, ten zaś tylko pokiwał głową i gwałtownie ruszył. Mężczyzna był ubrany na czarno i miał krwisto czerwone usta oraz jasną cerę. Jak na razie nic nie podejrzewałaś. Usiadłaś nie miejsce. W autobusie była tylko jedna para, która zachowywała się dość dziwnie i nietypowo. Wydawało by się, że się nawzajem gryzą, lecz nie potrafiłaś tego stwierdzić. Oni siedzieli na tyłach, a ty usiadłaś z przodu dla bezpieczeństwa.
Autobus nie zatrzymywał się na żadnych przystankach, jazda była bardzo płynna i przyjemna, przez co zasnęłaś. Obudził cię głos kierowcy, mówiący, że już jesteśmy na miejscu. Zaspana otworzyłaś oczy i nie zwracając na nic uwagi wysiadłaś z autobusu, po czym ten odjechał. Przetarłaś dłońmi oczy i zobaczyłaś, że znajdujesz się nie tam gdzie trzeba. Stałaś sama w czarnej uliczce. Nie świeciły tam żadne światła, w domach było ciemno, lecz w co poniektórych świeciły się te same czerwone ledy co w autobusie. Wyglądało to dość przerażająco, ale co ciebie w życiu jeszcze nie spotkało. Ubrana w białe, luźne, dziurawe spodnie, krótką białą bluzkę, a na to czarną rozpinaną większą o 2 rozmiary bluzę, ruszyłaś przed siebie. Włosy miałaś nie ułożone przez drzemkę w autobusie. Wydawało ci się, że ta cała drzemka trwała 2 minuty.
Westchnęłaś i zobaczyłaś wyróżniający się budynek. Nie był on szary jak wszystkie dotąd. Jego okna nie były zasłonięte jak wszystkie, a co ciekawe w środku świeciło się światło. Szczegółowo opisując, budynek był czarny wysoki i na parterze świeciły się ledy, różnych kolorów, takich jak niebieski, czerwony, różowy, fioletowy i biały. Wyglądał on jak taki mały sklep z odzieżą, lecz bez żadnej odzieży. Tylko białe regipsy, a za nimi było widać niebiesko czerwone ledy.
Podeszłaś bliżej i ujrzałaś srebrny balon z narysowanym czerwonym rozmazanym uśmiechem i czarnymi jak smoła oczami. Gdy przyjrzałaś mu się bliżej ten pękł. Twoja ciekawość przejęła kontrolę.
Weszłaś do środka, o dziwo drzwi były otwarte. Szłaś wąskim korytarzem, w którym ledy mrugały jak w tych wszystkich horrorach. Podeszłaś do takiej jakby małej recepcji, lecz nikogo tam nie było.
Nagle przed oczami zobaczyłaś Leadera Bang Chana, już nawet nie pamiętasz jak on się nazywał. Zaniemówiłaś, a ten się tobie bacznie przyglądał. Sprawdzał coś w swoich papierach zerkając na ciebie. Po chwili pokiwał głową i odprowadził mnie wzrokiem dalej po czym na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech i wrócił do stosu papierów.
Weszłaś do dziwnego różowego pokoju przepełnionego zegarami i świecami. Przestraszył cię odgłos kukułki wyskakującej z jednego zegara. Zobaczyłaś osobę, która się do niego zbliżyła i wyłączyła kukułkę. Dostała ona wiadomość na iwatch'a po czym na ciebie spojrzała. Wiewiór, pomyślałaś. Chłopak usiadł na pufie na przeciwko schodów prowadzących w dół. W tamtym momencie miałaś mały mentlik w głowie, ale zeszłaś do schodach.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
FanfictionTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.