- Jasne, ale powinnaś odpowiedzieć Kim - przycisnął ją właściciel JYP.
- Nie mam zamiaru odpowiadać.
- Jasne, to przynajmniej wystaw jej ocenę - dodał.
- Jesteś zbyt pewna siebie i wyszczekana jak na idolkę. Nie nadajesz się na nią, nie odnajdziesz się w tym świecie, skarbie. 3/10 , możesz już spadać - uśmiechnęłaś się do niej ładnie i odeszłaś.
- Zaraz mnie coś trafi! - wykrzyknęłaś gdy tylko zeszłaś ze sceny.
- Wiesz, że zrobiłaś źle, prawda?
- Nieopanowany nie wkurwiaj mnie. Bo zaraz ty ogarniesz, że robisz źle jak ci jebnę.
- Wiesz, że to tak nie działa, prawda?
- Tak! Boże! Nie pasuję tam, bo powiedziałam prawda? Też tak uważasz?
- Co..?
- "nie odnajdziesz się w tym świecie, skarbie" SKARBIE! Rozerwałabym sukę na strzępy. Jebana!
- Uspokój się, Y/n.
- Jestem wyszczekana? Słyszałeś kiedykolwiek kiedy ja kurwa szczekałam?!
- Y/n spokojnie - szłaś w stronę garderoby.
- Jestem ZBYT pewna siebie, bo zabolało ją to co powiedziałam! - zacisnęłaś pięść - gorąco mi - usiadłaś na kanapie.
- To ściągnij tą koszulkę, przecież pod nią masz bluzkę na ramiączkach .
Głupia w nerwach się go posłuchałaś.
- Jebana hipokrytka.
- Y/n?
- Ona w ogóle nie powinna zarządzać jakąkolwiek wytwórnią.
- Y/n!
- Czego?!
- Co ty masz na rękach?
- Co? O cholera... - szybko złapałaś za swoją bluzę i ją założyłaś.
- Y/n do cholery jasnej, co się stało?!
- Nic!
- Nawet mnie nie denerwuj!
- Spadłam z łóżka.
- Przecież to są widoczne dłonie. Kto ci to zrobił.
- Nikt! Sama sobie to zrobiłam!
- Przestań Y/n!
Nagle do garderoby weszła twoja babcia.
- Tutaj jesteś, wszędzie cię szukałam. Dałaś czadu! Wszyscy byli zachwyceni! A to jak się postawiłaś tej suce to było zajebiste kochanie! Coś się stało? Co z wami? Dlaczego macie takie miny?
- Y/n ma - przerwałaś mu.
- Nic się nie stało babciu, menadżerze mógłbyś na chwilę wyjść? Chcę się przebrać - chłopak wyszedł, a ty szybko założyłaś swoje dresy tak, aby babcia nic nie zobaczyła.
- Świetnie ci poszło, teraz ci co przeszli dalej, będą grali na instrumencie, już bez tej ściany.
- Cholera... Ja nie wiem co mam zagrać.
- Na pewno coś wymyślisz.
Ktoś wszedł do garderoby.
- Zaraz wchodzisz - powiedział jakiś gostek.
- Boże ja nawet nie wiem kim on jest.
- Ja też, ale idź, daj z siebie wszystko. Pamiętaj co mówił ci tata.
- Wiem - uśmiechnęłaś się i poszłaś, po drodze złapał cię nieopanowany.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
FanfictionTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.