30

537 30 14
                                    

  - Jasne, ale powinnaś odpowiedzieć Kim - przycisnął ją właściciel JYP. 

- Nie mam zamiaru odpowiadać. 

- Jasne, to przynajmniej wystaw jej ocenę - dodał. 

- Jesteś zbyt pewna siebie i wyszczekana jak na idolkę. Nie nadajesz się na nią, nie odnajdziesz się w tym świecie, skarbie. 3/10 , możesz już spadać - uśmiechnęłaś się do niej ładnie i odeszłaś. 


- Zaraz mnie coś trafi! - wykrzyknęłaś gdy tylko zeszłaś ze sceny. 

- Wiesz, że zrobiłaś źle, prawda? 

- Nieopanowany nie wkurwiaj mnie. Bo zaraz ty ogarniesz, że robisz źle jak ci jebnę. 

- Wiesz, że to tak nie działa, prawda? 

- Tak! Boże! Nie pasuję tam, bo powiedziałam prawda? Też tak uważasz? 

- Co..?

- "nie odnajdziesz się w tym świecie, skarbie" SKARBIE! Rozerwałabym sukę na strzępy. Jebana! 

- Uspokój się, Y/n. 

- Jestem wyszczekana? Słyszałeś kiedykolwiek kiedy ja kurwa szczekałam?!

- Y/n spokojnie - szłaś w stronę garderoby.

- Jestem ZBYT pewna siebie, bo zabolało ją to co powiedziałam! - zacisnęłaś pięść - gorąco mi - usiadłaś na kanapie.  

- To ściągnij tą koszulkę, przecież pod nią masz bluzkę na ramiączkach . 

  Głupia w nerwach się go posłuchałaś. 

- Jebana hipokrytka.

- Y/n?

- Ona w ogóle nie powinna zarządzać jakąkolwiek wytwórnią.

- Y/n! 

- Czego?! 

- Co ty masz na rękach? 

- Co? O cholera... - szybko złapałaś za swoją bluzę i ją założyłaś. 

- Y/n do cholery jasnej, co się stało?!  

- Nic! 

- Nawet mnie nie denerwuj! 

- Spadłam z łóżka. 

- Przecież to są widoczne dłonie. Kto ci to zrobił. 

- Nikt! Sama sobie to zrobiłam! 

- Przestań Y/n! 

  Nagle do garderoby weszła twoja babcia. 

- Tutaj jesteś, wszędzie cię szukałam. Dałaś czadu! Wszyscy byli zachwyceni! A to jak się postawiłaś tej suce to było zajebiste kochanie! Coś się stało? Co z wami? Dlaczego macie takie miny? 

- Y/n ma - przerwałaś mu. 

- Nic się nie stało babciu, menadżerze mógłbyś na chwilę wyjść? Chcę się przebrać - chłopak wyszedł,  a ty szybko założyłaś swoje dresy tak, aby babcia nic nie zobaczyła. 

- Świetnie ci poszło, teraz ci co przeszli dalej, będą grali na instrumencie, już bez tej ściany. 

- Cholera... Ja nie wiem co mam zagrać. 

- Na pewno coś wymyślisz. 

  Ktoś wszedł do garderoby. 

- Zaraz wchodzisz - powiedział jakiś gostek. 

- Boże ja nawet nie wiem kim on jest. 

- Ja też, ale idź, daj z siebie wszystko. Pamiętaj co mówił ci tata. 

- Wiem - uśmiechnęłaś się i poszłaś, po drodze złapał cię nieopanowany. 

He is my salvation || Felix and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz