45

478 33 0
                                    

   Gdy wyszłaś z wytwórni, ktoś złapał cię za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć. Gdy zobaczyłaś jasną cerę i blond włosy nawet się nie opierałaś. Wsiedliście do jakiegoś autobusu. 

- Gdzie mnie znów zabierasz? - zagryzłaś dolną wargę spoglądając za okno. 

- Zobaczysz - uśmiechnął się. 

  Gdy wysiedliście chłopak poprowadził cię dalej. Weszliście do jakiegoś budynku, opuszczonego budynku. 

  - Zwykły, opuszczony budynek, prawda? - spojrzał na ciebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  - Zwykły, opuszczony budynek, prawda? - spojrzał na ciebie. 

- Chyba?

- A wiesz co tutaj się stało? 

- Nie, nigdy nie słyszałam o tym budynku. 

- Stoi tutaj już od ponad 100 lat, ludzie boją się go wyburzyć, bo uważają, że jest nawiedzony. Cóż może to prawda, należy przekonać się na własnej skórze, nie sądzisz?

- Felix? Nie mówisz poważnie, prawda? - zaczęłaś się do niego odsuwać. 

- Nie masz się czego obawiać, nie będzie boleć. 

Dostałaś wiadomość, wyciągnęłaś telefon i zobaczyłaś wiadomość od Felix'a. Pytał gdzie jesteś. Spojrzałaś na chłopaka stojącego przed tobą. 

- Kto to? - wyrwał ci telefon i gdy zobaczył wiadomość, jego wygląd automatycznie się zmienił. Byłaś w szoku, bo nigdy takiego czegoś nie widziałaś, tylko na filmach. Byłaś pewna, że takie rzeczy typu magia nie istnieją. Gdy ten ktoś na ciebie spojrzał rozwścieczony i rzucił twoim telefonem o ziemię, zaczęłaś uciekać ile sił. Wybiegłaś z budynku i uciekłaś przez ciemne uliczki. Koleś cały czas siedział ci na ogonie, nie odpuszczał. Nie mogłaś mu uciec. Biegłaś ile sił dopóki nie trafiłaś na ślepy zaułek. 

- Nawet nie podchodź! Nie zbliżaj się! - wzięłaś jakiś metalowy kij, który miałaś pod ręką. 

- Myślisz, że tym mnie pokonasz? Czas się pożegnać. 

- Kto cię nasłał?! Woojin?! 

- Słucham? - zaśmiał się - ten imbecyl nie zna się na magii, jest debilem co rzadko się zdarza w świecie wampirów. 

- To czego chcesz? 

- Masz w sobie potężną moc, która może mi się przydać. 

- Uwierz mi nie przyda ci się. 

- Dlaczego tak uważasz? 

- Ponieważ przyciągam do siebie to co najgorsze. 

- I uważasz, że to przez to co masz w sobie? - wyśmiał cię - nie żartuj kruszyno. Pierwszy raz widzę takie działo, nie mogę tego zaprzepaścić. 

- Będziesz tego żałować! 

- Oj żebyś się zdziwiła - po tych jego słowach nagle upadł na ziemię. Za nim stał Felix z jakąś deską. 

- Czarnoksiężników łatwo unicestwić - uśmiechnął się. 

- Skąd mam mieć pewność, że to ty? 

- Chodź nie marudź. 

- Nie - trzymałaś kij jak najmocniej potrafiłaś. Felix podszedł do ciebie i ci go zabrał. 

- Uspokój się i chodź - złapał cię za nadgarstek i pociągnął. 

He is my salvation || Felix and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz