Zostało ci 5 minut do wyjścia, ostatni raz spoglądasz na telefon i zauważasz, że dostałaś nową wiadomość.
Zastanawiałaś się kto to mógł być, lecz nie miałaś teraz czasu na myślenie. Odłożyłaś telefon, a gdy wyczytali ciebie to weszłaś na totalnej wyjebce, dokładnie jak napisał nieznany numer. To było coś dziwnego, przed tobą była ściana. Po chwili podbiegł do ciebie twój menager.
- Daj z siebie wszystko.
- Nagła zmiana planów?
- Wszystko jest nagrywane na żywo i to ludzie zdecydują czy otworzą ścianę czy nie.
- Co?
- Ludzie mają takie piloty, którymi głosują, czy im się podoba. Widzisz to na górze?
- No..?
- To jest ten wskaźnik, jest bardzo ciężko go przebić, tak aby ściana się otworzyła i żebyś wystąpiła przed widownią, to znaczy i tak to zrobisz, tylko że oni będą cię widzieć na monitorze, jeszcze większym, niż w kinie. Nie wiedziałem wcześniej jak to wygląda, więc nie miałem jak cię ostrzec. Zawsze te występy wyglądają inaczej. Będzie też, tutaj łaził ten chłop z kamerą i cię rozpraszał, proszę nie denerwuj się i rób swoje. Ignoruj to i tą całą kamerę. Daj z siebie 10000% Y/n.
- Jasne... - zacisnęłaś zęby.
- Nie, nie rób tak, bo to źle wpływa na głos.
- Jasne, nieopanowany.
Ktoś zawołał go i pobiegł. Założyli ci mikrofon, wzięłaś jeszcze jeden głęboki oddech przed włączeniem mikrofonu.
- I lecimy!
Włączyli twój mikrofon i wszystko się zaczęło. Mimo, że po nocy byłaś obolała, nie mogłaś zawieść, siebie i innych, którzy w ciebie wierzyli. Gdzieś tam z tyłu głowy znów siedział ci Felix, ale teraz skupiłaś się na występie.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
FanficTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.