- No teraz to już ci szczerze powiem, że nie wiem - usiadłaś z nim na kanapie - Mira musiała tutaj przyjść?
- Co? Mira tutaj jest? Miała nie iść.
- No mówiłem jej, aby nie szła - wtrącił się Han i usiadł obok ciebie. Siedziałaś po środku nich.
- Ona jest straszna, nikt jej nie lubi.
- Oprócz Felix'a oczywiście.
- Widzę, że nieopanowany myśli co innego.
- Nie on myśli tak jak my wszyscy, lecz wydaje mi się, że może być może trochę o ciebie zazdrosny, albo o Felix'a. Bo przed tym jak się pojawiłaś byli ze sobą blisko, jak my wszyscy. Teraz Felix ma coraz mniej czasu tak jak i Jeongin. Więc my również wzięliśmy sobie dodatkowe zajęcia - Lino przerwała twoja babcia.
- Powodzi się powodzi mojej ukochanej wnusi. Czy to ci dwaj? - poruszyła dwukrotnie brwiami.
- Nie, to tylko moi przyjaciele.
- Dwaj? O co chodzi Y/n?
- Idźcie się napić, jest coś dobrego dla was - uśmiechnęłaś się.
- Serio?! - pobiegli obaj.
- To opowiadaj. Gdzie oni są? W ogóle przyszli?
- Jest mały problem babciu.
- Wiesz, że nie ma problemu, którego nie rozwiąże.
- Oj jest - pomyślałaś - oczywiście - uśmiechnęłaś się, ale mina ci zrzedła, kiedy zobaczyłaś Mirę przymilającą się do Felix'a - jest pewna dziewczyna, która weszła mi w drogę jeśli chodzi o jednego z nich - nie odrywałaś od niej wzroku.
- To ona? Ta blondyna? Z tym ciachem, co cię kiedyś przyniósł do domu? O niego chodzi, prawda? - nie odezwałaś się
- rozumiem cię nawet kiedy nic nie mówisz, nikt tego nie potrafi, lecz czytam ci w myślach skarbie. Zaraz ją załatwię.
- Nie, babciu, ona jest nie bezpieczna.
- Nie tak niebezpieczna jak ja z moim karate! - zaczęłyście się śmiać - Wiesz co? Może to znak od Boga, że on nie jest dla ciebie? Gdzie jest ten drugi? - spojrzałaś na niego i twoja babcia wiedziała już, który to - też ciacho, mówiłaś, że jest twoim menadżerem, to jednak masz tam jakieś ciacha w pracy. Ale to tylko on. Nie poznałaś jeszcze żadnego artysty tam?
- Nie było okazji, ciągle siedzę w studiu, albo trenuje, nie mam nawet czasu wyjść do toalety. A jedzenie przynosi nam nieop- przerwałaś - menadżer.
- Jasne, ale jeśli chodzi o tą blondynę, to ja ją załatwię. Mówię ci.
- Daj spokój, już nic nie poradzisz. Może to na serio znak od Boga.
- To ty daj spokój, Bóg by ci czegoś takiego nie zrobił.
- A co, znasz go?
- Oczywiście, przecież codziennie z nim rozmawiam - zaśmiałaś się - dosłownie.
- Nie musisz nic robić, babciu. Tego nie da się już naprawić.
- Jasne, teraz przepraszam, ale muszę iść do moich milionerów, może będziemy bogate.
Proszę, nie wyląduj, z żadnym w łóżku.
- Tego nie obiecuję, kocham cię! Pa! - odeszła.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
FanficTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.