56

469 30 13
                                    

        Błąkałaś się z burzą na ogonie po ulicach, aż do nocy. Od deszczu byłaś już cała mokra. Gdy szłaś uliczką, na której za dziecka mieszkałaś z rodzicami, pod twoim starym domem zobaczyłaś, że ktoś leży na ziemi. Podbiegłaś tam. 

To był mężczyzna, młody i przystojny jak na tamtą dzielnicę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To był mężczyzna, młody i przystojny jak na tamtą dzielnicę. Wydawało się, że nie oddycha, lecz w pewnym momencie otworzył oczy i wskazał na drużkę w parku. 

- Boże... Mam tam iść? Po co? 

- On... On.. zabrał moją dziewczynę... 

- O-o-okej... - nie miałaś wyjścia musiałaś już tam pójść, nie mogłaś pozwolić, aby komuś stała się krzywda pomimo tego, że to nie była twoja sprawa. Wstałaś i pobiegłaś do lasu. 

Zauważyłaś na drużce kropelki czegoś czarnego, lecz gdy szłaś dalej stawały się one coraz większe i widać było po śladach na ziemi, że była toczona walka. Gdy poszłaś dalej zobaczyłaś wielką kałużę krwi, a nieco dalej kogoś trzymającego jakąś dziewczynę za szyję wyżej niż 2 metry. 

- Ya! - krzyknęłaś zwracając na siebie uwagę, ten machnął ręką, chyba chciał, aby coś się wydarzyło, lecz jednak mu coś nie pykło. 

- Cholera, co jest?! 

- Nie działa? Przykro mi. Zostaw ją. 

- Kim jesteś? 

- Nie interesuj się skarbie, to nie twój interes. 

- Nie działają na ciebie moje moce. 

- Czyżby wampir? 

- Skąd nas znasz? Jesteś przecież śmiertelnikiem. 

- Może i jestem tym marnym śmiertelnikiem, ale jak widać nie możesz za dużo mi zrobić swoimi marnymi mocami. Aż żal na to patrzeć - podeszłaś trochę bliżej. 

- To ty jesteś Y/n? 

- Znasz mnie, jestem, aż tak sławna w sądzie sprawiedliwym? I w tym ich całym śmiesznym kulcie wampirzym? 

- Widzę, że jeszcze nic nie wymyśliliście, a czas wam się kończy. 

- Mnie szukasz, prawda? 

- Nie mówię, że nie. 

- Zostaw ją w spokoju. 

- Jej krew jest dobra. 

- To nie znaczy, że masz napadać na niewinnych. Opanuj się, nie uczyli cię jak się zachowuje przy ludziach? 

- Chcesz mnie nauczyć? 

- Nie ze mną te numery, puść dziewczynę i wracaj na swoje bagna. 

- To nie są bagna - przerwałaś. 

- Powiedziałam, puść dziewczynę i wynocha z moich terenów gnoju! 

- Dobra, dobra - puścił ją i uciekł. Dziewczyna wystraszona przybiegła do ciebie, a ty musiałaś się upewnić, że ona nic nie będzie pamiętać. Gdy ta szła przodem, ty złapałaś za kamień i rzuciłaś nim w jej głowę. 

He is my salvation || Felix and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz