Błąkałaś się z burzą na ogonie po ulicach, aż do nocy. Od deszczu byłaś już cała mokra. Gdy szłaś uliczką, na której za dziecka mieszkałaś z rodzicami, pod twoim starym domem zobaczyłaś, że ktoś leży na ziemi. Podbiegłaś tam.
To był mężczyzna, młody i przystojny jak na tamtą dzielnicę. Wydawało się, że nie oddycha, lecz w pewnym momencie otworzył oczy i wskazał na drużkę w parku.
- Boże... Mam tam iść? Po co?
- On... On.. zabrał moją dziewczynę...
- O-o-okej... - nie miałaś wyjścia musiałaś już tam pójść, nie mogłaś pozwolić, aby komuś stała się krzywda pomimo tego, że to nie była twoja sprawa. Wstałaś i pobiegłaś do lasu.
Zauważyłaś na drużce kropelki czegoś czarnego, lecz gdy szłaś dalej stawały się one coraz większe i widać było po śladach na ziemi, że była toczona walka. Gdy poszłaś dalej zobaczyłaś wielką kałużę krwi, a nieco dalej kogoś trzymającego jakąś dziewczynę za szyję wyżej niż 2 metry.
- Ya! - krzyknęłaś zwracając na siebie uwagę, ten machnął ręką, chyba chciał, aby coś się wydarzyło, lecz jednak mu coś nie pykło.
- Cholera, co jest?!
- Nie działa? Przykro mi. Zostaw ją.
- Kim jesteś?
- Nie interesuj się skarbie, to nie twój interes.
- Nie działają na ciebie moje moce.
- Czyżby wampir?
- Skąd nas znasz? Jesteś przecież śmiertelnikiem.
- Może i jestem tym marnym śmiertelnikiem, ale jak widać nie możesz za dużo mi zrobić swoimi marnymi mocami. Aż żal na to patrzeć - podeszłaś trochę bliżej.
- To ty jesteś Y/n?
- Znasz mnie, jestem, aż tak sławna w sądzie sprawiedliwym? I w tym ich całym śmiesznym kulcie wampirzym?
- Widzę, że jeszcze nic nie wymyśliliście, a czas wam się kończy.
- Mnie szukasz, prawda?
- Nie mówię, że nie.
- Zostaw ją w spokoju.
- Jej krew jest dobra.
- To nie znaczy, że masz napadać na niewinnych. Opanuj się, nie uczyli cię jak się zachowuje przy ludziach?
- Chcesz mnie nauczyć?
- Nie ze mną te numery, puść dziewczynę i wracaj na swoje bagna.
- To nie są bagna - przerwałaś.
- Powiedziałam, puść dziewczynę i wynocha z moich terenów gnoju!
- Dobra, dobra - puścił ją i uciekł. Dziewczyna wystraszona przybiegła do ciebie, a ty musiałaś się upewnić, że ona nic nie będzie pamiętać. Gdy ta szła przodem, ty złapałaś za kamień i rzuciłaś nim w jej głowę.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
FanfictionTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.