20

649 29 9
                                    

Skończyliście o 3 w nocy. Wyszliście i za rogiem wytwórni zobaczyłaś Felix'a. 

- Odprowadzić cię do domu? - spytał nieopanowany, wyrywając cię z myśli. 

- Wiesz co? Nie trzeba, poradzę sobie. 

- Jest późno i nigdy nie wiadomo co się stanie. Nie mówię teraz o pijanych menelach, ale o innych wampirach, jest nas więcej... Nie powinienem ci tego mówić. 

- Spoko, nikomu nie powiem. Idź do domu, jesteś zapewne zmęczony- przerwał ci. 

- Dobrze wiesz, że my nie odczuwamy zmęczenia. Coś kombinujesz. 

- Po prostu chcę wrócić sama nieopanowany. 

- Jasne, zrozumiałem. To do niemiłego zobaczenia jutro - odszedł.

- Boże czasami jest wkurzający - westchnęłaś i poszłaś do Felix'a - Musisz? - spojrzał na ciebie nic nie mówiąc - Proszę cię, abyś mnie nie nachodził w pracy, w domu jak i gdziekolwiek indziej. Nie nachodź mnie, po prostu udawajmy, że się nie znamy. Nic nas nie łączy. Tak jakbyśmy zaczęli od początku, ale nigdy się nie poznali. Zapomnijmy, ok? - nie mogłaś patrzeć mu w oczy, zbyt dużo w nich widziałaś. 

- To nie jest takie proste. 

- Dlaczego?

- Wiesz już o istnieniu wampirów. 

- I co z tego? Nikomu nie powiem. 

- Dlaczego miałbym ci ufać? Przemawia teraz przez ciebie złość, skąd mam wiedzieć do czego się posuniesz? Jesteś tylko człowiekiem. 

- Aha, no tak, bo dla ciebie, przepraszam dla "was" jestem tylko jebanym człowiekiem. 

- To nie - przerwałaś. 

- Co zamierzasz?

- Jest tylko jedno rozwiązanie. 

- Chcesz mnie zabić? - nie odezwał się - Czyli tak. Dobra to na co czekasz?

- To nie moja decyzja.

- Leadera? 

- Nie on jest leaderem wampirów. Jest naszym leaderem, ale jeszcze nad nim jest sąd sprawiedliwy. 

- Ale mi to sprawiedliwość. 

- Takie są zasady, w ogóle nie powinnaś się dowiedzieć o naszym istnieniu - spojrzałaś na niego z niezrozumieniem - To moja wina, nie powinienem zbliżać się do ludzi. Nie powinienem zbliżać się do ciebie, ale widziałem w tobie coś innego. 

- Innego?

- Nie zrozumiesz. 

- Bo co? Bo jestem tylko człowiekiem?

- Nie, nie o to chodzi. A może... 

- Zajebiście mnie podkreślasz w swoich słowach. Miło mi. 

- Y/n - przerwałaś. 

- Skończyłeś już? Chce iść do domu. 

- Nie. 

- Niestety, ale dalsza część twojej wypowiedzi mnie, nie zbyt interesuje i  z LUDZKIEGO punktu widzenia chcę zakończyć tą rozmowę tym, iż gdyż już się nie znamy. Oraz proszę, abyś mnie już nie nachodził, a jeśli musisz to mnie zabij. Droga wolna. Powodzenia - uśmiechnęłaś się i odeszłaś wzdłuż ciemnej uliczki. 

Po drodze, ktoś cię zatrzymał. 

- Co robisz o tak późnej porze na dworze? 

- Wracam do domu, niech pan da mi spokój. 

- Wszystko słyszałem, ale nie mogłem usłyszeć twoich słów. 

- Słucham? 

- Masz piękną szyję. 

- Nie.. Zostaw, nie dotykaj. 

- Jasne, potrafię się opanować, ale gorzej będzie z sędzią sądu sprawiedliwego.

- Przepraszam, co?

- Gdy się dowie, zabije wszystkich, z tego waszego marnego lasu. 

- Nie może. 

- Owszem, może. Jest sędzią sądu sprawiedliwego - przerwałaś. 

- Żaden on sprawiedliwy. Zginą niewinni - przerwałaś 

- Nawet nie wiesz jak ich nazwać prawda? Niewinne wampiry? Tekst z bajki, nie sądzisz. Każda banda ma swoją nazwę. Podziemni. 

- Podziemni? 

- Tak. Szykuj się, bo sędzia na pewno będzie chciał zobaczyć, taki okaz jak ty. 

- Nie rozumiem. 

- Jesteś wyjątkowa. 

- W cale nie. 

- Nie znasz swojej wartości złotko. Od tej pory będzie cię obserwować jeden z nas. Spokojnie nie jest potworem. Ale nawet jeśli, to będzie tak jak dawniej. Nie zadawaj się z podziemnymi, oni sprowadzą cię na złą stronę. My jesteśmy teraz tym czego potrzebujesz.

- Dlaczego mam ci wierzyć?

- Tak a pro po - zmienił temat -nie bój się potworów, po prostu ich szukaj! Spójrz w lewo, w prawo, pod siebie, pod łóżko i w szafie... ALE! Nigdy nie patrz w górę! ONA nie znosi, kiedy ktoś ją zauważa... - w tamtym momencie uciekł. 

Spokojnie wróciłaś do domu, ale noc nie zapowiadała się spokojnie, mimo to poszłaś spać. 

He is my salvation || Felix and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz