52

491 32 2
                                    

   Od czasu kiedy pierwszy raz spotkałaś ekipę Felix'a strasznie się z nimi zżyłaś. Lubiliście się, a lino mogłaś szczerze nazwać swoim przyjacielem. Często dzwoniłaś do niego, pisałaś lub spotykaliście się. Był dla ciebie jak taki prywatny psycholog. 


Minho ci ufał, więc postanowiłaś to wykorzystać. Poszłaś do jego prywatnego biura, weszłaś jak zawsze, czyli jak do siebie. Przyniosłaś mu lunch.

- Chryste, chyba zacznę zamykać drzwi. 

- O świetnie wiewiór też jest. Przyniosłam wam domowy lunch. 

- Dzięki, jesteś wielka. 

- Mam nadzieje, że nie ty gotowałaś. 

- Nie masz się o co martwić, wiewiórki chyba nie mają uczulenia na orzechy co? - zaśmialiście się. 

 Jisung również bardzo ci ufał, wszyscy tam uważali cię za swoją młodszą siostrę. A Bin? Mimo, że udawał, że cię nie znosi i tak w głębi jego zimnego serca cię chodź trochę lubił lub bynajmniej tolerował. 

 - Świetnie tu urządziłeś, dużo się zmieniło. 

- Wszystko musi być idealne. 

- Jak zawsze, wielki z ciebie idealista. 

- I marzyciel - dodał wiewiór. 

- Kto tutaj żyje w świecie fantazji - oburzył się. 

- Świetnie, ale obiecaj chociaż że jutro przyjdziesz na wieczór w kasynie mojej babci. 

- Wiesz, że nie jestem hazardzistą - spojrzał na ciebie Minho. 

- szefem kuchni jest Kevin Gillespie. 

- Będziemy - odpowiedział wiewiór

- Chciałabym mieć tak proste życie jak on, jedzenie rozwiązuje wszystkie jego problemy. Nieopanowany i Felix nie odpuszczają mnie na krok, Seo-woo ma faceta, który miał problemy z sądem - przerwałaś - rodzinnym - wymyśliłaś coś na szybko, aby nie budzić podejrzeń - mam nie sfinalizowaną umowę- Minho ci przerwał. 

- Kocham cię, ale nie mogę znów być twoim terapeutą, nie dziś. 

- Przyniosłam ci lunch a ten kieliszek szampana kosztował więcej niż mój psychiatra. 

- może powinienem się postarać o pracę w tym zawodzie - uśmiechnęłaś się - nie jako twój psychiatra, nie stać cię. 

Westchnęłaś. 

- Rozumiem, że jesteś zajęty, ale przynajmniej powiedz mi czy znasz kogoś, kto ma na imię Hyunjin? 

Spojrzeli na ciebie dwaj z wielkimi oczami. 

- Co? Powiedziałam coś nie tak? 

- Nie, ale co to za imię, pierwsze słyszę. 

- Ja też, wiewiórki nigdy nie kłamią, prawda? 

- Idiota - powiedział pod nosem lino. 

- Co mówiłeś? - spytałaś. 

- Nic - uśmiechnął się. 

- Świetnie, spoko go nie znacie to idę szukać dalej. 

- A jakbym mógł spytać - przerwałaś mu. 

- A nie możesz - uśmiechnęłaś się do niego - wiewiór nawet nic nie mów - uśmiechnęłaś się i wyszłaś. 

- Ona jest serio niebezpieczna... - dodał Han po twoim wyjściu 

- Słyszałam! 

- Cholera! Idź już! 

Zaśmiałaś się pod nosem. 

He is my salvation || Felix and MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz