Bam zaprowadził cię do sądu.
- Dlaczego tutaj tak strasznie? - zainteresowałaś się.
- Taki mają styl wampiry wyższe.
Po chwili wepchał cię do jakiejś sali, w której siedziały wampiry wyższe. Jeden był aż biały i miał dziwne fioletowe plamy na ciele, drugim była jakaś kobieta i była strasznie mocno pomalowana na czarno. Trzecim wampirem, który siedział na najwyższych miejscach był dziwny gostek. Wyglądał jak nie wampir, był strasznie owłosiony co było bardzo dziwne. Były też trochę niższe wampiry, ale równie bardzo ważne. Nie zadawałaś na nie uwagi, bo wyglądały normalnie.
- Gdzie Mark? - spytała kobieta.
- Zabrali go pani - ukłonił się przed nią Bam i szturchnął cię po to abyś ty również to zrobiła, lecz ty uparcie walczyłaś o to aby tego nie robić, koniec końców tego nie zrobiłaś.
- Miło nam cię gościć Y/n - podniósł głowę plamowaty.
Ręce ze stresu trzęsły ci się gorzej niż przed występem.
- Cieszymy się, że zgodziłaś się nas odwiedzić - oznajmił włosowaty.
- Miałam inne wyjście?
- Nie - powiedział cicho Bam.
- Po co mnie tu ściągnęliście? - próbowałaś utaić to, że się stresujesz.
- Jesteś taka młoda, ciekawe dlaczego padło na ciebie.. - dumał plamowaty.
- Słucham?
- Pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem, żeby nasze moce nie działały na człowieka i to w dodatku żadne moce. Jakby chroniło cię coś bardzo silnego. Od lat ilu żyje, a żyje już bardzo długo nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty - oblizał się włochaty.
- W sensie?
- Kim był twój ojciec? - spytała kobieta.
- Był prezesem ogromnej firmy, a o co chodzi?
- Ile miał lat?
- Kiedy?
- Kiedy zmarł - wypytywała się.
- 47
- Młody człowiek, właśnie był człowiekiem? - spytał włochaty.
- A co? Miał być kotem?
- Jesteś bardzo odważna, mimo, że rozmawiasz z kimś bardzo groźnym i z kimś, kto zadecyduje o twoim dalszym losie - oznajmiła kobieta.
- Przepraszam, co? Jestem człowiekiem i mam swoje prawa, tylko i wyłącznie ja decyduję o swoim losie, nie wy.
- Młoda damo. My nie jesteśmy ludźmi i mamy inne prawa - wtrąciła się - Pyskata jesteś, jestem ciekawa jak za to smakuje twoja krew. Może też dostanę jakiś super mocy, że inne wampiry nie będą mogły mi nic zrobić, jak myślisz?
- Nie możecie mi nic zrobić.
- A ty nie mogłaś się o nas dowiedzieć, a teraz stoisz przed sądem sprawiedliwym - podniosła głowę.
- A jaki on sprawiedliwy - powiedziałaś pod nosem, a Bam cię szturchnął - Cóż, nie chciałam się o was dowiadywać, ale moja ciekawość w stosunku do F- przerwałaś - kolegi, była silniejsza. Skąd mogłam wiedzieć, że jest jakimś jebanym wampirem?! - Niższe wampiry zaczęły syczeć, a ty spojrzałaś na nich z takim mind fuckiem na twarzy.
- Spokojnie - uspokoił je plamowaty - jak wyobrażasz sobie swoje dalsze życie?
- Normalnie, takie jak do tej pory.
- Wydaje mi się, że jej nie można ufać, jest zbyt dobra - wtrąciła się.
- Proszę, abyś nie wypowiadała się na mój temat, jeżeli nic o mnie nie wiesz.
- Słucham? Od kiedy jesteśmy na ty?
- Ty zaczęłaś - uśmiechnęłaś się wrednie.
- Cholera dobra jest - zaśmiał się włochaty.
- Zdajesz sobie sprawę, że jesteś wśród wampirów, nie ma tu żadnego człowieka. W każdym momencie wszystkie mogą się na ciebie rzucić, a tego chyba nie chcesz.
- Boże do rzeczy - przewróciłaś oczami.
- Czyli mam ci już postawić wyrok? - spytał plamowaty.
- Tak owszem, nie mogę się już tego doczekać.
- W takim razie skazuje cię na niewolnictwo Alpom i wampirom wyższym, a ci z którymi się znałaś, zostaną zabici.
- A co oni mają do tego?
- Gdyby nie oni nigdy byś nas nie poznała i nie byłoby teraz problemów.
- Dajcie im spokój, to moja wina, to ja byłam wścibska i wciskałam nos nie w swoje sprawy! Oni nic nie zrobili! To nazywacie sądem sprawiedliwym?! Przecież to jakieś kpiny!
- Nie możemy nic zrobić? - spytał Bam.
- Dobra znoszę wyrok na twoich znajomych, ale ty tutaj zostajesz.
- Jasne, a po co?
- Będziesz naszym pożywieniem.
- Że co? - nawet Bam wyżłobił oczy.
- Chyba sobie żartujesz w tym momencie - zacisnęłaś pięść - przecież wampiry nie piją ludzkiej krwi.
- Kto ci tak nagadał?
- Podziemni - powiedział Bam.
- Ha - zaśmiał się poplamiony - oni to są zupełnie inni, nie piją ludzkiej krwi, jedzą ludzkie jedzenie, polują na zwierzęta, żyją w lesie i nie utrzymują nawet z nami kontaktu, mimo, że jesteśmy ich rodziną. Dzikusy. Zadają się ze złymi wampirami. Nie ważne, zabierzcie ją, już po sprawie - wstał i wyszedł.
- Nie! Nie możecie! - zaciągali cię siłą - puśćcie! Nie! Błagam! Boże!
- Nie wzywaj Boga, bo nawet on ci tutaj nie pomoże - powiedział jakiś nieznany ci wampir.
Widziałaś w klatkach pełno ludzi, którzy byli już zupełnie wyczerpani i pogryzieni. Wtedy zdałaś sobie sprawę, że to samo zrobią z tobą. Zaczęłaś się wyrywać i szarpać.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
FanfictionTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.