Poszłaś na grób swojego ojca.
- Zawiodłam. Zawiodłam ciebie, babcię, Felix'a nawet nieopanowanego. Zawiodłam wszystkich tato. To co się dzieje, jest coraz bardziej pojebane, jak ty to wytrzymywałeś. Zawsze powtarzałeś, że ludzie są inni od nas i teraz już chyba rozumiem, co to znaczy. Oni żyją inaczej, żyją tą brudną rzeczywistością, nie patrzą przed siebie tylko cały czas żyją przeszłością i rzeczywistością. To bez sensu - spłynęła ci łza po policzku - wszystko się komplikuje... Dlaczego pozwoliłeś sobie mnie zostawić. Dlaczego?! - padłaś na kolana - Mam dość, zaczynam padać z sił. Nie będę tą twoją silną dziewczynką, zawodzę. Zawodzę powoli sama siebie. Tato co ja mam robić..?
- Może chodź z nami, bo użyjemy siły.
Otworzyłaś szerzej oczy, wstałaś i spojrzałaś na siebie. Zobaczyłaś dwóch facetów całych na czarno. Miałaś przejebane, ale w końcu podniosłaś głowę do góry i walczyłaś. Walczyłaś aż do ostatnich tchnień, które nie nastąpiły. Faceci byli idiotycznie łatwi do pokonania.
- Teraz możecie całować moje buty - podniosłaś głowę i poszłaś na komisariat do swojej przyjaciółki. Byłaś cała z krwi.
- Boże co się stało?! - podbiegła do ciebie.
- Trzeba było pokazać na cmentarzu kto tu rządzi. Córeczka tatusia się obudziła.
- Wszyscy żywi?
- To nie ludzie, ich śmiertelnik tak łatwo nie zabije.
- O czym ty mówisz?
- Mam przejebane Seo-woo.
- Co? Zwolnij, czekaj przyniosę ci herbatę, usiądź.
Usiadłaś i zobaczyłaś faceta, który był przesłuchiwany. Nagle słyszysz : "Siedzi sam, wpatrzony w okno wyszukuje czegoś. Jego twarz jest sucha i przygnębiona na wskroś. Wypuszcza z płuc gęsty dym od papierosa. Jego małe złe oczka teraz spoglądają w niebiosa." , po czym policjant się wydziera: " W taki sposób zabiłeś swojego syna?!" ten odpowiedział, że chłopczyk sam tego chciał i że to lubił. Ale co za psychopata katuje tak swojego 2 letniego syna.
- Co tak tam patrzysz? - spytała podając ci herbatę.
- Jego istnienie splugawione przez samego szatana, w amoku pieśni śmierci jest przez niego uwielbiana. Potrzebuje odgłosów bólu, bo życie stało się nudne, wspomnienia o morderstwach są dla niego cudne.
- Cholera dobra jesteś, to teraz co? Skażemy go na karę śmierci?
- Czemu by nie.
- Nie, no prawo nam zabrania. Chodź chętnie.
- Tacy ludzie zasługują na karę cierpienia, a nie karę śmierci.
- W jakim sensie?
- Cóż, są różne sposoby na cierpienie.
- Cholera, stara stajesz się mroczna.
- Daj spokój, tylko się zgrywam.
- Jesteś bardzo dobrą aktorką.
- Mira jest lepsza.
- Kto to Mira?
- Taka jedna, nienawidzę suki mimo, że nawet jej nie znam.
- Przymila się do kogoś?
- Tsa, mimo że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Ta już widzę tą waszą przyjaźń.
- Seo-woo, mam naprawdę ogromny problem. Z moją psychiką jest coraz gorzej czuję to. I jeszcze jest dwóch chłopców..
- Cholera masz branie. Ja trzymam się z Hyunjinem od ponad roku.
- Właśnie, dalej go nie poznałam.
- Wiecznie cię nie ma moja gwiazdo.
- Racja, jaki on jest?
- Gdy poznał mnie był strasznie tajemniczy, potem uciekł od swojej bandy i od tamtej pory się z nimi nie kontaktuje. Mówiłam mu, że nie musi tego robić, ale mówił, że to dla mojego bezpieczeństwa. Jakiś sąd sprawiedliwy mógł go gonić. Od tamtej pory nie rozmawiamy o tym.
- Sąd sprawiedliwy?
- Tak mi mówił, a co?
- Nie, nic... Pójdę już.
- Jasne, praca?
- Jak zawsze. Kocham cię! Pa!
- Ja ciebie też!
Wybiegłaś z komisariatu i pobiegłaś do studia, w którym były dziewczyny.
- Cholera - pomyślałaś - zupełnie zapomniałam, przepraszam. Już nagrywamy - uśmiechnęłaś się do nich.
CZYTASZ
He is my salvation || Felix and Me
FanfictionTwoja psychika podupada na zdrowiu, a jedynym twoim zbawieniem jest Lee Felix, który uwolni cię od tej całej brutalnej rzeczywistości.