Rozdział 37

3.4K 241 11
                                    



-Kocham cię- powiedział po raz setny składając pocałunki na moim odkrytym brzuchu

Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w mojej sypialni

-Harry- szepnęłam lekko się unosząc przez co brunet zaprzestał swojej czynności

-Nie chcesz tego?- zapytał zdziwiony

-Chce- powiedziałam- Tylko, że już dawno tego nie robiłam- na moje słowa brunet od razu złączył nasze usta

-Kocham cię, tak cholernie cię kocham, Alice- jęknął gryząc moją szyję

-Ja ciebie też

A miała to być tylko zwykła służbowa impreza......


Kilka dni później.....

-Mam dla ciebie propozycję- powiedział uśmiechnięty Harry podchodząc do mnie, kiedy ja leżałam rozwalona na kanapie

-Jaką?- zapytałam ciekawa

-Wyjdźmy gdzieś- powiedział- Lećmy do Los Angeles

-Nie wiem, czy mogę mam pra.....

-Chrzanić to- przerwał mi

-Harry- zaśmiałam się- Kiedy?- zapytałam po chwili

-Dzisiaj wieczorem- odparł uśmiechnięty- Mam już zarezerwowany lot

-Co?- zapytałam zaskoczona- Harry tak nie można

-Nam można- pocałował mnie przelotnie w usta- Kocham cię, Alice, nie chce się z tobą nikim dzielić

-Dobrze- powiedziałam podekscytowana- Wyjadę z tobą....


-Załóż kaptur!- rozkazał mi Harry

-Ja nie mam kaptura- fuknęłam ciągnąc ciężką walizkę

Harry odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie

-Masz- powiedział zdejmując z głowy czapkę i przykrywając się kapturem

-Aha- fuknęłam- Fajnie, po co mi to?

-Chcesz żeby cię ktoś rozpoznał?- zapytał sarkastycznie

-Ty racja- zaśmiałam się z własne głupoty zakładając czapkę i bardziej owijając się szalikiem

-Nie przesadzaj- zaśmiał się, kiedy zakrywałam nim połowę twarz- Tak jest dobrze- powiedział luzując mój szalik

-Pasażerowie lotu trzysta trzy do Los Angeles proszeni są o podejście do bramek- powiedział ktoś z głośników

-To nasz lot, chodź- krzyknął Harry, jakbym była głucha i zaczął biec w kierunku wejścia

-Harry zaraz się zabiję- warknęłam wyrywając mu rękę- Nie zapomnij, że mam bagaż- prychnęłam patrząc na moją walizkę

-Kobiety- powiedział szeptem

-Mężczyźni- powiedziałam głośniej...

Kiedy w końcu wsiedliśmy w samolot mogłam odetchnąć z ulgą

-Idę lulu- powiedziałam wyginając dolną wargę, jak dziecko

-Ja chyba też- powiedział brunet również wyginając dolną wargę

Same Old Love /H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz