F r e d a g
1 6 : 0 9
Wjeżdżamy do Oslo. Jesteśmy niedaleko od domu. Za jakieś 10 minut powinniśmy być na miejscu. Even nagle bardzo przyspiesza i wyprzedza samochód w miejscu, w którym nie powinien był tego robić. Ten manewr nie wyglądał na bezpieczny
-Even kurwa.- Mówię zdenerwowany.- Prosiłem Cię żebyś tak nie szalał.- Even w odpowiedzi uśmiecha się i przyspiesza jeszcze bardziej. Widzę w Jego oczach coś niepokojącego. Jedziemy naprawdę szybko i to prawie w centrum miasta. Czuję jak moje ciało wbija się w siedzenie.
-Zwolnij!- Krzyczę na Niego. Światło na sygnalizatorze zmienia się na pomarańczowe, a on wcale nie zwalnia, uśmiecha się i przejeżdża na czerwonym.
-Kurwa, zwolnij, co Ty odpierdalasz?!- Przykładam do twarzy dłonie. Nie chcę na to patrzeć. Even zwalnia. Jesteśmy prawie pod domem. Even jest z siebie bardzo zadowolony, a ja przerażony.- Zatrzymaj się. Wysiadam, nigdzie już z Tobą kurwa nie jadę.- Serce mi szybciej bije. Mój chłopak nie zatrzymuje się. Po chwili parkuje pod mieszkaniem. Wysiadamy z samochodu. Jestem na Niego strasznie wkurwiony.
-Even, jesteś pojebany kurwa?!- Idę w kierunku drzwi wejściowych do bloku. Chłopak za mną biegnie i łapie mnie za rękę.
-Oj weź, fajnie było.- Wyrywam się z Jego uścisku i przyspieszam kroku.
-Kurwa, fajnie?! Mało nie spowodowałeś wypadku.- Odwracam się do Niego. Even się niczym nie przejął.- Prosiłem Cię kurwa, zwolnij. Nie wiem co Ty odjebałeś. Chciałeś się popisać czy coś udowodnić? Zastanów się lepiej co Ty robisz człowieku.- Jestem wściekły. Stoimy na chodniku, a ja na Niego krzyczę. Nie obchodzi mnie co ludzie sobie pomyślą. Jestem po prostu wkurwiony.
Wchodzę do mieszkania, po chwili wchodzi Even. Analizuję teraz kilka dni wstecz. Zachowuje się bardzo dziwnie. Mało śpi, chodzi późno spać, wcześnie wstaje, a mimo to ma mnóstwo energii. Zaczął być chamski w stosunku do innych ludzi. On taki nie był, jest najmilszą i najmniej konfliktową osobą jaką znam. Najpierw ten konflikt z Emmą... później z tym chłopakiem... Stał się bardzo zazdrosny i agresywny. Dziś jeszcze ten spontaniczny wypad za miasto i nieszczęsny powrót do domu... Czy ja czegoś nie przeoczyłem? Czy Even ma właśnie nawrót manii, a ja tego nie zauważyłem? Jestem jeszcze bardziej wściekły, ale tym razem na siebie.
Idę do łazienki i wybieram numer telefonu do mamy Evena. Mój chłopak został u mnie w sypialni.
-Halo, Isak?- Słyszę jej głos.- Coś się stało?
-Em.. Dzień dobry. Ja chciałem chwilę z panią porozmawiać o Evenie.- Zaczynam nieśmiało.- Nie jestem pewny czy znów nie przechodzi epizodu manii...
-Jesteś z nim teraz?
-Tak, jest w pokoju obok.
-Musisz mieć teraz na niego cały czas oko. Even może teraz podejmować zbyt pochopne i niebezpieczne decyzje. On nie myśli teraz racjonalnie.- Kobieta bardzo się przejęła.- Isak, za godzinę przyjedziemy, porozmawiamy na spokojnie. Wyślij mi swój adres smsem i nic się nie martw. Wszystko będzie dobrze, pilnuj go, zaraz będziemy.
Po policzku spłynęła mi mała łza. Szybko ją otarłem i poszedłem do Evena. Siedział w łóżku i przeglądał coś na telefonie. Usiadłem obok Niego, nakryłem nas kołdrą i mocno Go przytuliłem. Even wydawał się nieobecny. Jakby zupełnie nie wiedział co stało się przed chwilą, jakby nie pamiętał, że dopiero co się pokłóciliśmy. Objąłem Go jeszcze mocniej i zacząłem delikatnie gładzić Jego twarz. Even zasnął. Jego organizm na pewno jest bardzo zmęczony brakiem odpowiedniej ilości snu i codziennym wysiłkiem.
Po godzinie usłyszałem dzwonek do drzwi. Even nadal spał. Otworzyłem je, do mieszkania weszli Jego rodzice.
-Even zasnął, napiją się państwo herbaty?
Usiedliśmy w kuchni z kubkami gorącego napoju. Opowiedziałem im o dzisiejszym akcydensie z samochodem, bardzo się tym zmartwili. Opowiedziałem o Jego dziwnym zachowaniu. O tym jaki był arogancki, agresywny, o Jego braku snu, ciągłej nauce i podwyższonej aktywności fizycznej.
-Przepraszam... Jestem na siebie zły, że nie zauważyłem tego wcześniej.- Powiedziałem i spuściłem głowę na dół. Jest mi wstyd przed Jego rodzicami. Obiecałem się nim opiekować, a chyba nie jestem w stanie tego zrobić w odpowiedni sposób...
-Isak, nic się nie stało, zareagowałeś w porę.- Poczułem ciepłą, kobiecą doń na moich plecach.- Bardzo ciężko odróżnić kiedy jest z nim wszystko porządku... Tym bardziej kiedy widzicie się codziennie.
-Zabierzemy Evena do domu. Tam będzie bezpieczniejszy. Z dala od ludzi, od miasta... Ja mogę pracować w domu, moja żona także może w każdym momencie wyjść z restauracji, więc będziemy mieli na Niego cały czas oko. Nic się nie martw, wszystko będzie w porządku.- Oświadczył tato Evena. Wiem, że będzie mu tam lepiej, będzie bezpieczniejszy. Jego rodzice wiedzą jak się nim zająć, mają już w tym wprawę. Mimo to chciałbym z Nim teraz cały czas być...
Wypiliśmy herbatę i po kilku minutach w drzwiach pojawił się Even. Był bardzo zdziwiony. Posłałem mu smutny uśmiech.
-Mama, tata... co wy tu robicie?
-Cześć synku, byliśmy w mieście i przyjechaliśmy was odwiedzić.- Even podszedł do stołu i usiadł na krześle obok mnie.- Pomyśleliśmy, że może pojedziesz z nami do domu na kilka dni?
-Nie, zostaję z Isakiem.- Oznajmił zdecydowanym tonem. Poparzyłem na Niego i chwyciłem Go za dłoń.
-Even, Twoi rodzicie i Mari na pewno bardzo się za Tobą stęsknili...
-Pojadę z wami tylko wtedy kiedy Isak też pojedzie.- Rodzice Evena spojrzeli na mnie błagalnym spojrzeniem.
-Tak, pewnie, mogę z Tobą pojechać, będzie fajnie.- Lekko się uśmiechnąłem.
Spakowaliśmy swoje Torby i zeszliśmy na dół. Wsiedliśmy do samochodu rodziców i ruszyliśmy w drogę. Napisałem do Noory, że zatrzymamy się na kilka dni w domu Evena.
____________________________-
Postaram się coś jeszcze dziś dodać, ale nie wiem czy zdążę bo muszę pojechać dziś na uczelnię załatwić kilka spraw.
Na weekend przyjeżdżają do mojej rodzinnej miejscowości moje koleżanki ze studiów <3
Dacie rade wytrzymać cały weekend bez rozdziałów? :D
CZYTASZ
Alt Er Love. / Evak
FanfictionJak wygląda wspólne życie Evaka po odkryciu choroby u Evena? Czy uda im się przetrwać ciężkie chwile? Opowiadanie jest zbiorem krótkich historii opowiadających o życiu Isaka i Evena. Czasem są najszczęśliwsi na świecie, a chwilę później wszystko się...