87. M a n d a g (I)

1.3K 131 38
                                    

M a n d a g

-Even...- Mówię zaspanym i zachrypniętym głosem.- Co Ty robisz? Czemu nie śpisz?- Podciągam kołdrę pod same oczy i próbuję ponownie zasnąć.

-O moje słoneczko wstało!- Mówi zbyt głośno i zbyt żywo...- Wstawaj, wstawaj, zabieram Cię na małą wycieczkę.- Przerywa pakowanie, podchodzi do mnie i czule całuje.- Już Cię spakowałem, w kuchni czeka na Ciebie śniadanie. Wstawaj bo za 40 minut wyjeżdżamy.- Mój chłopak widzi, że nie wstaję.- Isak, nie żartuję, zostawię Cię i sam pojadę.

Po 20 minutach byłem już po porannej toalecie- piękny i pachnący. Zjadłem szybko śniadanie, które przyszykował mój ukochany. Even poprosił abym zapakował kanapki i zrobił gorącej herbaty do termosu. Zrobiłem wszystko o co mnie poprosił i pomogłem Mu znieść rzeczy do samochodu. Wyjechaliśmy o zaplanowanej godzinie. Było przed szóstą. Nie wiem jakim cudem wstałem i zgodziłem się na pomysł mojego ukochanego... Chyba po prostu bardzo się za Nim stęskniłem.

Jest jeszcze szaro. Dopiero wszystko się budzi do życia. Zawsze lubiłem to obserwować, oczywiście kiedy nie wolałem spać... Powoli promienie słońca oświetlają ulice, domy, śpieszących się ludzi. Even kładzie swoją dłoń na moim udzie. Zawsze tak robi gdy prowadzi. Uwielbiam to, czuję się wtedy bezpiecznie Oczywiście co jakiś czas musi mnie puścić by zmienić bieg, ale zawsze odkłada dłoń na swoje miejsce.

-TO gdzie jedziemy?- Pytam po raz kolejny. Wcześniej Even udawał, że nie słyszy lub mnie ignorował.

-Niespodzianka.

-No Eviii...- Mówię słodkim głosem.

-Cicho Isak.- Uspokaja mnie i szeroko się uśmiecha. Po jakiś dwudziestu minutach drogi wjeżdżamy na parking przy lotnisku. Zaczynam się niepokoić, ale Even nic nie chce mówić. Widziałem, ze spakował nam same ciepłe rzeczy, więc południe mapy odpada...

-Even, musiałeś sporo wydać.

-Isak, nie lecimy na Bahamy.- Zaczyna się śmiać, ale widzi moją minę, więc poważnieje.- Już dawno znalazłem tanie bilety, więc je zarezerwowałem. Nie martw się o pieniądze skarbie.- mówi swoim delikatnym głosem.-Niestety, już jutro wieczorem wracamy. Mam nadzieję, że nic się nie stanie jak opuścisz dwa dni szkoły.

Dopiero teraz przypominam sobie, że powinienem iść do szkoły. Trudno, te dwa dni mnie nie zbawią, nadrobię to, mam nadzieję, że Even mi pomoże. Even parkuje samochód, wyciągamy nasze walizki i idziemy w stronę portu. Jestem podekscytowany jak jakieś małe dziecko. Even wyciąga dłoń w moim kierunku. Spoglądam na chłopaka i z radością ją chwytam.

Mój ukochany znajduje odpowiednią bramkę, przechodzimy przez odprawę. Spoglądam na monitor znajdujący się nad moją głową. Cel naszej podróży to Tromsø- miasto na północy Norwegii. Nigdy tam nie byłem, więc jestem jeszcze bardziej podekscytowany.

Siedzimy już w samolocie. Nawet nie poczułem kiedy wystartowaliśmy, o dziwo nie zatkały mi się uszy, ani nie bolała mnie głowa. Zawsze mam problem związany ze zmianą ciśnienia. Cały czas trzymam Evena za dłoń.

-Więc, czemu lecimy do Tromsø?- Pytam mojego ukochanego.

-Moi dziadkowie tam mieszkają, pomyślałem, że fajnie będzie odwiedzić to miasto.- Odpowiada spoglądając na mnie z nieziemskim uśmiechem.

-Jedziemy w odwiedziny do Twoich dziadków?

-E, nie koniecznie...- Odpowiada.- Może w wolnej chwili ich odwiedzimy, ale to nie jest celem naszej podróży.

-To jaki jest cel Even?- Pytam. Mój ukochany jest bardzo tajemniczy.

-Po prostu chcę spędzić z Tobą te dwa dni sam na sam w miłej scenerii...- Even nachyla się do mojego ucha i szepcze. Jego głos jest seksowny, niski i zachrypnięty. Strasznie mnie to nakręca, przygryzam swoją wargę.

Po wylądowaniu udaliśmy się do wypożyczalni samochodów zaraz przy lotnisku. Even miał już zarezerwowany samochód, więc formalności nie trwały długo. Już po chwili siedzieliśmy w środku samochodu, a mój ukochany ustawiał GPS w telefonie. Uwielbiam w Nim, że jest zawsze taki zorganizowany, że zawsze wszystko potrafi zrobić by było idealnie. Jadąc samochodem podziwiam widoki zza okna. Tu jest pięknie, miasto u stóp ośnieżonych gór. Uwielbiam to uczucie kiedy jedziesz do nowego miejsca i czujesz tą atmosferę, ten nastrój, chłoniesz każdy widok, każdy najmniejszy szczegół. Tak jest i teraz. Czuję całym ciałem ten nieziemski klimat. Jest tu cholernie zimno, ale nie chodzi mi o pogodę. Wszystko jest tu dla mnie nowe, ciekawe, to wszystko sprawia, że czuję tą cudowną atmosferę zapowiedzi nowych przeżyć. Wyciągam telefon i robię parę zdjęć, wyszły naprawdę dobre, więc dodaję jedno na instagram.

Po półgodzinnej przejażdżce dojeżdżamy do celu. Moim oczom ukazuje się malutki, drewniany domek. Ma ośnieżony dach i wygląda naprawdę uroczo. Wokół nie ma nic więcej. Tylko domek i drzewa. Jesteśmy na obrzeżach miasta. Even parkuje, wyciągamy swoje bagaże i idziemy w kierunku wejścia. Mój ukochany chwyta za klamkę i wchodzimy do środka.

-Oh, dzień dobry!- Słyszę nad uchem radosny głos mężczyzny w średnim wieku. Ściągam z siebie kurtkę i odwieszam ją na wieszak przy drzwiach.- Właśnie rozpaliłem w kominku, więc zaraz będzie tu cieplej. Naniosłem też drewna. Jeśli będzie wam zimno to wystarczy, że dołożycie drwa do ognia. Powinno go wystarczyć, a jak nie to za domem jest mała altana, w której jest zapas drzewa.

-Bardzo dziękujemy.- Mówi mój ukochany szeroko uśmiechając się do mężczyzny.

-Tutaj są klucze od domku. W razie jakiś pytań proszę do mnie śmiało dzwonić.- Mówi podając Evenowi mały pęk kluczy.

-Oczywiście, jeszcze raz, bardzo dziękujemy.- Żegnamy się z właścicielem chatki i wchodzimy w głąb domku.

Chatka jest jednopiętrowa. Jest cała drewniana i urządzona w ,,górskim" stylu, aczkolwiek jest bardzo szykowna i zadbana. Jest tutaj bardzo przytulnie. Z kominka wydobywa się przyjemne ciepło. W domku znajduje się malutka kuchnia, salon z wygodną kanapą i kominkiem, sypialnia z ogromnym łóżkiem i łazienka z dużą wanną. Bardzo mi się tu podoba. Jest tu bardzo jasno, z okien rozpościera się widok na zaśnieżoną polanę. W oddali widać miasto. Stoję przed oknem i podziwiam krajobraz. Even podchodzi do mnie od tyłu i mocno się we mnie wtula. Opiera swoją głowę o moje ramię i całuje w szyję.

-Podoba Ci się?- Pyta.

-Oczywiście! Kocie, tu jest pięknie.- Obracam się i całuję Go w usta.

-Bardzo się cieszę.- Oddaje mój pocałunek.- To co, idziemy pozwiedzać miasto? A wieczorem... Możemy wziąć razem gorącą kąpiel w wannie. Co Ty na to?

____________

Cześć kochani, przepraszam,że mnie nie było ostatnio, ale niestety skończył mi się zapas napisanych rozdziałów, a kompletnie nie mam teraz czasu na pisanie :(

Musicie być cierpliwi, mam sporo nauki, ale ja już w środę idę ostatni dzień na uczelnię i zaczynam dłuuugi, a nawet bardzo długi weekend (aż 11 dni!!). Jak będę miała wolne to na pewno coś napiszę dla Was <3

Do końca opowiadania zostały jakieś 2-3 rozdziały +epilog!!!! ( Wszystko zależy od weny)

@Enchatele  dziękuję za trzymanie kciuków za dziś, to było kochane!! <3 Myślę, że egzamin poszedł mi dobrze! <3
Jest ktoś dobry z Espaniol i chce mi sprawdzić zadanko? 😂😂😂😂
Nie wiem

Alt Er Love. / EvakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz