28. Valentine's day (I)

1.7K 160 4
                                    

-Muszę dziś po szkole pojechać do rodziców. Przyjechała do nas babcia i chciałbym spędzić z nią trochę czasu.- Oznajmia mój chłopak wciąż leżąc ze mną w łóżku.- Jutro wrócę, obiecuję.- Całuje mnie w policzek i wstaje z łóżka.- Chodź, musimy wstawać.

-Niiiie, zostaję dzisiaj w domu.- Even patrzy na mnie poważnym wzrokiem.- Oj dobra, już wstaję. Rzuć mi tą Twoją szarą bluzę, jest taka ciepła.- Chłopak podaje mi bluzę. Ubieram ją na siebie i wstaję z łóżka.

Jest taka miękka i pachnie Evenem. Jest mi okropnie zimno. Ubieram spodnie i idę do łazienki. Spoglądam w lustro. Wyglądam tak samo jak się czuję- okropnie. Jest mi zimno, jestem śpiący i nie mam na nic siły. Muszę iść do szkoły, bo mam dziś dwie matematyki, a nie chcę ich opuszczać. Lubię ten przedmiot, jestem z niego całkiem niezły.

Pod szkołą pożegnałem się z Evenem i poszedłem do klasy. Po drugiej matematyce stwierdziłem, że idę do domu czuję, że rozkłada mnie jakaś choroba.

Od razu położyłem się do łóżka i włączyłem jakiś serial. Czuję jak przechodzą po mnie dreszcze. Biorę telefon i piszę do Eskilda. Wiem, że jest w pokoju obok, ale nawet nie mam siły go zawołać. Pytam czy mógłby zrobić mi herbatę. Mój współlokator od razu przychodzi do mnie do pokoju.

-Jesteś chory słoneczko?

-Eskild, nie nazywaj mnie tak, to pedalskie.

-Pfff... a jak Even do ciebie mówi kwiatuszku to już nie?- Uśmiecha się do mnie i przykłada mi rękę do czoła.

-Skąd ty to wiesz?!- Pytam zadziwiony. Even faktycznie czasem tak do mnie mówi, ale robi to specjalnie żeby mnie zdenerwować.- On tak mówi, żeby mnie wkurwić tylko.

-Isak, masz gorączkę.- Oznajmia Eskild. Drapię się po brzuchu, a drugą ręką sięgam po telefon. Eskild podnosi moją bluzę i spogląda na mój brzuch.

-Co Ty kurwa?- Obciągam bluzę na dół.

-No pokaż ten brzuch, masz tu jakieś krosty.- Spoglądam na mój brzuch. Faktycznie, dostrzegam kilka czerwonych plamek.- Mój młodszy brał tydzień temu dostał opsy. Podobno jest teraz epidemia. Isak, miałeś ospę jako dzieciak?

-Ee... Chyba nie, nie przypominam sobie.

-No to pięknie. Wstawaj z łóżka i ubieraj się ciepło. Zawiozę Cię do lekarza.

Eskild pojechał ze mną do przychodni. Niestety moje obawy się potwierdziły. Okazał się, że mam ospę. Zajebiście, prawie osiemnaście lat i ospa. Wszyscy mówią, że dzieci przechodzą łagodniej tą chorobą. Zaczyna mnie coraz mocniej swędzieć brzuch i ręce.

W drodze powrotnej zadzwoniłem do mamy i oznajmiłem jej, że jestem chory. Mama powiedziała, że przyjedzie do mnie za pół godziny. Tak jak powiedziała, tak zrobiła. Przyjechała do mnie i przyniosła siatkę zakupów i lekarstw.

-Kupiłam twoje ulubione biszkopty. Zawsze je jadłeś jak chorowałeś. Zrobiłam też zakupy na obiad. Zaraz zrobię coś smacznego.- Mama siada na brzegu mojego łóżka. Jeszcze nigdy nie była w moim mieszkaniu. Uśmiecha się do mnie i mówi- Ładnie się tu urządziłeś.- Podaje mi jakieś lekarstwo.- Posmaruj tym wszystkie czerwone ślady, a ja idę zrobić obiad. Jak skoczę do posmaruję ci plecy.- Całuje mnie w głowę i wychodzi z mojego pokoju.

Cieszę się, że tu przyjechała. Zawsze lubiłem jak się mną zajmowała gdy chorowałem. Troszczyła się o mnie, robiła dobry obiad, malinową herbatę i kupowała moje ulubione biszkopty. Wstaję z łóżka, ściągam koszulkę i podchodzę do lustra. Mam coraz więcej czerwonych plamek na ciele. No pięknie...

Alt Er Love. / EvakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz