-Minhyuk...- Zaczął cicho Hyungwon. - Siedzisz u mnie już od godziny i nie odezwałeś się do mnie ani słowem- mówił zmartwiony. - To do ciebie niepodobne.Lee w odpowiedzi westchnął ciężko, przenosząc zmęczone spojrzenie na twarz przyjaciela, który bezustannie świdrował go wzrokiem.
-Kihyun- zaczął. - Jak dzisiaj tutaj był, to zachowywał się podobnie do ciebie –kontynuował. - No... Może był ciut bardziej zdenerwowany, ale... Co się stało, Minhyuk? Powiedz mi.
-Powinieneś zmyć sobie ten makijaż z twarzy- zauważył czujnie. - Wyglądasz jak klaun.
Hyungwon skrzywił się nieznacznie, natychmiast sprawdzając swoje odbicie w telefonie, a następnie rzucając się na łóżko z cichym jękiem bezradności.
-Muszę jakoś zamaskować siniaki - zauważył. - Co mam innego zrobić?
-Pociągnąć Wonho za jaja do odpowiedzialności za to co ci robi - warknął. - Byłeś w ogóle w szpitalu? Miałeś jakieś badania, czy coś?
-Mhm- mruknął, przewracając się na plecy.- Pani Oh zaciągnęła mnie siłą do szpitala –wyjaśnił. - Byli tam nudni ludzie, którzy robili mi jeszcze nudniejsze badania- przewrócił oczami. - No i pytali co się stało...- Powiedział niechętnie.
-I? Co im odpowiedziałeś?- Zapytał zaciekawiony, choć przeczuwał jaka może być odpowiedź.
-No...-Zaczął. - Że spadłem ze schodów.
-Naprawdę strome i długie musiały być te schody- prychnął.
-Daj spokój - poprosił. - Przecież nic wielkiego się nie stało, nie? Nadal żyję, oddycham, a prześwietlenie wykazało, że nic poważniejszego mi się nie stało.
-A skąd wiesz co może zdarzyć się następnym razem?- Zirytował się.-Skąd wiesz, czy nie odwali mu na tyle, by... Na przykład zrzucić cię z dachu, co?
Chae poderwał się do siadu, ostro patrząc na przyjaciela. Był ewidentnie zły, ale Lee nie mógł stwierdzić z jakiego konkretnie powodu, ponieważ Hyungwon nie był głupim dzieckiem, które nie wiedziało, co się dzieje dookoła niego. Był... Nawet ponadprzeciętnie inteligentny, ale... Takie zachowanie absolutnie do niego nie pasowało.
-Takie coś się nie zdarzy- uparł się.
-Nie?- Uniósł wysoko brew. - A pamiętasz, jak rok temu zaciągnął cię na dach i niby to żartował, że chce cię zrzucić? Człowieku... Wystarczyła chwila, a musielibyśmy cię zbierać z ziemi, bo ten psychol sobie coś ubzdurał.
Hyungwon opuścił nieco wzrok, splatając razem palce swoich dłoni. Skończyły mu się argumenty, by w jakikolwiek sensowny sposób móc dalej prowadzić dyskusję.
-Nie wiem dlaczego go bronisz - westchnął zmęczony. - Ale powinieneś przestać to robić, nim naprawdę stanie ci coś poważnego.
-To nie takie łatwe,Minhyuk- mruknął zmęczony. - Jeżeli to zgłoszę to zniszczę mu życie- zauważył. - Nie chce robić czegoś tak strasznego.
-Jesteś mądry- stwierdził. - Sam powinieneś widzieć, że to co robisz nie jest dla ciebie dobre - westchnął. -Ten śmieć nawet tego nie doceni, ba! Wątpię by to chociaż zauważył, a ty? Za każdym razem będziesz kończył z podbitym okiem, czy złamanymi żebrami.
Sam nie wiedział, czy przejmuje się tym wszystkim tak bardzo dlatego, że martwi się o swojego przyjaciela, czy to z powodu tych wszystkich myśli, które nawiedzają stale jego głowę, a które... Dotyczą tej całej sytuacji z Kihyunem i jego zachowaniem. Zdecydowanie nie było łatwo to wszystko przełknąć. Nie było jednak żadnych realnych szans, by cokolwiek uratować z tych ruin.
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...