LXX

490 84 40
                                    

-Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób? - Zapytał Changkyun, wpychając do buzi kolejne ciastko ryżowe. Kupił kilka dla siebie i Jooheona, ale w ostatecznym rozrachunku, i tak zjadł już większość. - Wyglądasz jakbyś nad czymś myślał, a ja uważam, że w twoim przypadku to całkiem niebezpieczne - uśmiechnął się rozkosznie.

Podskórnie czuł, że jeżeli tylko zacznie się sprzeczać z Limem, to i tak przegra tę walkę. Nie umiał wygrywać z tym chłopakiem. Była to jedna z tych ważniejszych rzeczy, z jakich zdał sobie sprawę podczas trwania ich związku. Nie zmieniało to jednak faktu, że w pewien sposób czuł się zdradzony przez miłość swojego życia. Według słów Kihyuna, Changkyun już od jakiegoś czasu wiedział o jego zażyłości z Minhyukiem.

-Chcesz mi coś powiedzieć?- Zapytał poważnie. Kompletnie zignorował fakt, że chłopak złamał bezwzględny zakaz spożywania czegokolwiek w jego łóżku. Później będzie musiał zająć się sprzątaniem po nim.

-W tej fryzurze wyglądasz jak głupek - rzucił po pewnej chwili zastanowienia. Właśnie przełykał ostatnio wpakowane do ust ciastko. - I powinieneś coś zrobić z brzusiem, bo zaczynasz się trochę toczyć. Ale i tak cię kocham - uśmiechnął się, kradnąc krótki pocałunek z ust swojego ukochanego, nim ten zdążył chociażby zareagować.

Co miał zrobić? Przez krótką chwilę walczył sam ze sobą. Chciał się odezwać, skonfrontować i zażądać wyjaśnień, ale widok Changkyuna, owijającego się w jego kołdrę, niczym naleśnik i uśmiechającego się w ten rozkoszny sposób... W jego obliczu pozostawał bezwładny. Ich związek już od początku wymagał pewnych poświęceń. To było jedno z nich.

-Ej, ej, ej - sprzeciwił się, kiedy Jooheon dopadł do niego, przerywając jego drobną zabawę. Zdziwiło go tak nagłe zachowanie. - Jeżeli chodzi ci o fryz...- przymrużył na sekundę oczy, kiedy otrzymał krótkiego całusa w czubek nosa. - rę... Dzisiaj jakoś inaczej się zachowujesz - spoważniał, układając dłoń na jego policzku. - Wyglądasz jakbyś czymś się martwił - przygładził lekko jego włosy, nadal utrzymując kontakt wzrokowy.

-Wydaje ci się - uśmiechnął się. - Po prostu... Bardzo się za tobą stęskniłem - nie miało znaczenia to jak nieszczerze brzmiały te słowa. Skoro Changkyun mógł kłamać, to i on czasami mógł sobie na to pozwolić. - Kocham cię - szepnął mu do ucha, w tym samym czasie, sunąc po całym jego torsie, zatrzymał dłoń dopiero na klamrze paska, z którą rozprawił się niemalże z dziecięcą łatwością. Changkyun natychmiast zorientował się do czego to wszystko zmierza, i w pierwszej chwili, z przyjemnością się temu poddał.

-Twoja mama jest za drzwiami - zaprotestował, powstrzymując Jooheona, który już zabrał się za odpinanie guzika w jego spodniach. - Nie możemy... - Szepnął, spanikowanym wzrokiem spoglądając w kierunku wyjścia z pokoju

-Nie obchodzi mnie to - uśmiechnął się zadziornie, szybko przeskakując między nogi swojego chłopaka. Łapiąc za uda, udało mu się przyciągnąć go na tyle blisko, by bez problemu móc napierać na niego dolnymi partiami ciała. Widział jego wzrok. Podzielał ten entuzjazm, nawet mimo wcześniejszych obaw. Tonął w pożądaniu i podnieceniu, nawet przez chwilę nie mając zamiaru się ratować.

-Nie poznaję cię - zażartował, zarzucając mu ręce na szyję. - Ale podoba mi się to - uśmiechnął się, przyciągając swojego chłopaka do agresywnego pocałunku.

Starał się nie zastanawiać skąd wzięła się ta nagła zmiana w zachowaniu chłopaka. Zwykle Jooheon był tym łagodniejszym, a podejmowanie wszystkich inicjatyw spoczywało w rękach Changkyuna. Trudno było mu ukryć zadowolenie z tego, co działo się teraz. Problem w tym, że znał tego idiotę już zdecydowanie zbyt długo, by wierzyć w jego nagłą przemianę.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz