LIV

555 91 56
                                    

-Najtańsza chińszczyzna, cholernie wietrzny dach i świeczki na baterie - wymieniał rozglądając się po miejscu do którego przyprowadził go Jooheon. - I kocyk - dopowiedział szybko. - Co przeskrobałeś? - Odwrócił się w stronę swojego ukochanego, który bardziej niż nim, był zajęty wyjmowaniem wina z plecaka - Co znowu odwaliłeś? I czy zdenerwuje się bardzo czy tylko trochę?

-Nic nie zrobiłem - obruszył się. - Chciałem miło spędzić czas ze swoim chłopakiem, z dala od oczu ciekawskich ludzi.

-Nadal brzmisz jakbyś coś przeskrobał - upierał się. - Chyba mnie nie zdradziłeś, co? - Zmarszczył brwi, siadając na specjalnie przygotowanym kocu. Był szalenie miękki i nawet nie było czuć chłodu pochodzącego od betonowej podłogi.

-Szalony jesteś? Jeszcze życie mi miłe - prychnął. - Otworzysz? - Poprosił, wyciągając w jego kierunku butelkę wcześniej wspomnianego wina. Korkociąg już solidnie tkwił w korku, ale Jooheon nie był mistrzem w otwieraniu butelek - w przeciwieństwie do Changkyuna.

-Daj to, dziecko - westchnął zrezygnowany, ujmując szklaną szyjkę przedmiotu. - Nauczysz się tego kiedyś? Zawsze nie będę ci wina otwierał.

-Lubię jak to robisz - wyznał. - Wydajesz się wtedy taki męski i w ogóle.

-Bardzo - prychnął, widocznie rozbawiony słyszanymi komentarzami. - Gotowe - uśmiechnął się, odkładając dowód swojego zwycięstwa, stabilnie na kocu. Jooheon klasnął w dłonie w wyrazie uznania.

Czasami brakowało im takich wypadów. Bycia po prostu romantycznymi, spędzając czas jedynie we dwoje. Mieli za sobą już tyle miłych chwil, a mimo to nadal potrafili się sobą cieszyć - zupełnie tak, jakby byli dziećmi. Chociaż zdecydowanie ta straszna dorosłość zbliżała się znacznie szybciej niż by sobie tego obydwoje życzyli.

-Niedługo nasza rocznica - ostrożnie rozlał wino do wcześniej rozstawionych szklanek.

- Ostatnio często o tym wspominasz - zauważył. - Martwisz się czymś? Rocznica jak każda inna - wzruszył ramionami.

-Niby masz racje - nieco posmutniał. - Ale to będą już trzy lata. To naprawdę spory kawałek czasu, nie?

-Nadal nie wiem, jak udało mi się tyle z tobą wytrzymać - zażartował. - To chyba były najlepsze lata w moim dotychczasowym życiu - wyznał, leniwie opierając głowę na ramieniu swojego chłopaka. - Nie wymieniłbym ich na nic innego.

-Zapomniałem, że umiesz być romantyczny.

-Nie przyzwyczajaj się - warknął.

-I nagle cały czar prysł- Westchnął - z tobą to dłużej niż kilka minut, to się chyba nie da... - Marudził.

-Jeżeli znowu wypominasz mi to, co się stało ostatnio... To chciałbym ci przypomnieć, że jesteśmy na dachu, z którego upadku raczej nie przeżyjesz. Dopilnuję tego.

-Widzisz? Jesteś strasznie drażliwy, a ja nie miałem nic złego na myśli.

-To twoja wina - rzucił lekko, sięgając po szklankę, a następnie upijając z niej krótki łyk. Szybkim spojrzeniem zarejestrował, że ta należąca do Joo, jest już w połowie pusta. Chłopak zdecydowanie miał tempo - denerwujesz mnie.

-Ale i tak mnie kochasz - Stwierdził, spoglądając na nocne niebo.

-Ale i tak cię kocham - westchnął, niczym oczarowany przyglądając się twarzy swojego chłopaka.

Jak miał w tej chwili poruszyć temat Minhyuka i Kihyuna? Nie chciał psuć sobie tego wieczoru. Był przekonany, że Joo zareaguje bardzo żywiołowo na tą wiadomość, i wszystko przez to pójdzie z dymem. Nie żeby miał mu kiedykolwiek zamiar powiedzieć o tym, co jego znajomi wyprawiają... Ale trudno było zaprzeczyć, że nie czuł się najlepiej z takim zatrzymywaniem prawdy dla siebie. W ich związku to właśnie Jooheon był tym który kłamał i popełniał najprzeróżniejsze błędy, Changkyun był natomiast od gniewania się i wybaczania. W tych rolach odnajdywali się naprawdę doskonale, więc dlaczego to zmieniać?

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz