LXXXVII

402 79 55
                                    

Po tej ciężkiej, ale niesamowicie szczerej rozmowie i tak rozeszli się w swoje strony. Nie było sensu przeciągać tego spotkania, zwłaszcza, że Kihyun podobno zamierzał jeszcze później zahaczyć o dom Hyungwona, by załatwić z nim tą tajemniczą „sprawę", o której nie chciał rozmawiać z nikim innym. Sam Minhyuk przeczuwał, że miała ona zapewne coś związanego z Sonem i uczuciami do niego.

Jeżeli myślicie, że więcej niespodzianek dzisiejszego dnia nie mogło go już czekać, to... Oczywiście, że się mylicie! Kiedy tylko chwycił za klamkę, niemalże równolegle drzwi od budynku otworzył Jooheon. Początkowo chłopcy patrzyli na siebie całkowicie oniemiali.

-Ja....Umm... - Jąkał się Minhyuk, powoli wycofując się, by dać w razie potrzeby dać przyjacielowi możliwość pójścia własną drogą. Fakt, ta wypowiedź nie była szczytem inteligencji, ale naprawdę zaskoczyło go to spotkanie. Zapewne jeszcze bardziej, niż Kihyun, który chwilę temu się przed nim zmaterializował.

-Cześć - rzucił nieśmiało, nerwowo drapiąc się w tył głowy, nerwowo uciekając wzrokiem.

Kolejna chwila ciszy.

-Przejdziemy się? - Zaproponował, wskazując na dróżkę prowadzącą prosto do parku, który poprzedniej nocy obserwował Minhyuk.

-Przepraszam! - Wypalił w dokładnie tym samym czasie.

Obydwoje się uśmiechnęli, kiedy ich wypowiedzi zmieszały się ze sobą. Zdecydowanie rozluźniło to napiętą atmosferę, która towarzyszyła im od samego początku. Minhyuk w tamtym momencie już wiedział, że wrócił jego kochany Jooheon, który całą sytuację dodatkowo skomentował krótkim śmiechem.

-Przejdźmy się - kiwnął głową, przystając na tę propozycję.

Przez całą droga do ustalonego miejsca milczeli. Obydwoje mieli sobie naprawdę wiele do powiedzenia, ale jednocześnie poruszanie tych tematów w tym momencie wydawało im się, co najmniej niestosowne. Dopiero, kiedy usadzili swoje dolne partie ciała na jednej z parkowych ławek, cisza stała się naprawdę nieznośnie, niemalże zmuszając ich do podjęcia konwersacji.

-Co robiłeś... - Zapytał, chowając zmarznięte dłonie do kieszeni kurtki.

-Chciałem się z tobą spotkać - wszedł mu w zdanie, jednocześnie umiejscawiając na swoich ustach lekki uśmiech. - Miałem ostatnio naprawdę dużo czasu, by przemyśleć niektóre rzeczy i... Po prostu chciałem z tobą porozmawiać. - Wyjaśnił powtarzając zachowanie przyjaciela, również skrywając dłonie przed dokuczliwym mrozem.

-Jest mi naprawdę przykro, że ostatnio to tak wyszło - czuł się zobowiązany do przeprosin. Wtedy naprawdę źle go potraktowali.

-Nie mówmy o tym - pociągnął nosem. - Ważne jest to, że już się na was nie gniewam, więc nie musisz czuć się winny, kretynie - wyjmując na chwilę dłoń z kieszeni, poklepał go lekko po głowie. - Wszystko u ciebie w porządku? - Zapytał, naprawdę zainteresowany. Potwierdzało to samo jego spojrzenie.

-Niezbyt - mruknął, chowając połowę twarzy w kołnierzu kurtki. - Kihyun mnie nie kocha - pożalił się.

-A to coś nowego? - Zmarszczył brwi. - Wydaje mi się, że nie kochał cię też wtedy, kiedy ostatnio się widzieliśmy.

-Jesteś chamski - wytknął mu. - Tęskniłem za tobą - zaśmiał się. - Do wielu rzeczy doszło, kiedy cię nie było - stwierdził smutno, zdając sobie sprawę, że chłopak nigdy by nie pozwolił, na co najmniej połowę z tych sytuacji. Wtedy brakło jego rad i pochopnych decyzji.

-Zgaduje, że przez jedną z tych rzeczy, dzisiaj wyglądasz jak worek treningowy, tak? - Był naprawdę zmartwiony siniakami, które od samego początku zauważył na twarzy przyjaciela. - Kihyun? - Minhyuk w odpowiedzi pokręcił przecząco głową - przynajmniej tyle szczęścia. - Westchnął, na pół sekundy odchylając głowę do tyłu. Gdyby to faktycznie zrobił Yoo, to sytuacja znacznie bardziej by się skomplikowała. - Kto w takim razie? - Jego głos stał się momentalnie groźniejszy. Był gotowy stanąć przeciwko każdemu, kto ośmielił się przyłożyć do tego swoje łapy.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz