LVIII

521 82 51
                                    

Naga skóra jego ramion, melodyjny szept, usta lekko rozchylone w zachęcającym geście i... Wyciągnięty z głębin piekła - dzwonek telefonu. Przy czym osoba, która dopuściła się tego straszliwego czynu, jakim było wybudzenie go z tego rozkosznego snu wcale nie była lepsza. Jooheon naprawdę miał talent do dawania o sobie znać w dość mało odpowiednich momentach.

-Nienawidzę cię - mruknął zaspany do słuchawki. - Przerwałeś mi moją poszkolną drzemkę. To ważny element mojego dnia.

-Ciebie też dobrze słyszeć - kontynuował wcale niezrażony dość oziębłym tonem przyjaciela. - Dzwonię do ciebie, żeby...

-Wcale nie pytałem, rozłączam się.

-Tylko spróbuj, a za pięć minut jestem pod twoimi drzwiami i zagram na twoim domowym dzwonku „Tell me" od Wonder Girls.

-Psychopata - stwierdził gładko. - Nie możesz iść pomęczyć swojego chłopaka? Przecież chyba od tego go masz, nie? Od zatruwania życia.

-Bardzo zabawne, prawie się zaśmiałem - warknął, zirytowany tym, że przyjaciel ośmielił się sugerować coś złego o relacji jaką łączyła jego i Changyuna. Nie było kolorowo, ale radzili sobie całkiem nieźle. Nie narzekali... Znaczy Jooheon nawet by się nie odważył próbować.

-Jest zajęty - stwierdził smutno. - A ja potrzebuje pomocy jakiegoś geja.

-Nie prześpię się z tobą - zaznaczył szybko. -Jeżeli cię ciśnie, to poczekaj na swojego chłopaka.

-Co? Do reszty oszalałeś?! Chyba po tych wszystkich akcjach z Kihyunem, coś ci się w głowie poprzewracało - prawie krzyczał do słuchawki, co niestety Minhyuk dość dobrze odbierał. - Kijem bym cię nawet nie tknął człowieku.

-Dobra...Czego tak właściwie ode mnie chcesz? Od razu mówię, że nie mam też żadnych pieniędzy. Żeby była jasność.

-Jesteś dzisiaj wyjątkowo wredny, jestem dumny - zaśmiał się. - Nic wielkiego nie będziesz musiał robić - obiecał. - Chce kupić Changkyunowi prezent na tą naszą rocznicę, i potrzebuje pomocy kogoś... Bardziej delikatnego niż ja. Wystarczy, że będziesz mi doradzał.

-Nie wiem dlaczego, ale czuje się jakbyś mnie obraził.

-Dramatyzujesz.

-Wiesz, że cię nienawidzę? - Zapytał zmęczony, jednocześnie dźwigając się z wysłużonej kanapy. - Gdzie chcesz się spotkać?

-Niedługo będę pod twoim domem, więc...

-Zakładam, że nie przewidywałeś odmowy, prawda?

-Jakoś mi to umknęło w moim genialnym planie.

Słowo „genialny" i imię przyjaciela niezbyt często chodziły ze sobą w parzę. Czasami miewał naprawdę koszmarne pomysły, a Minhyuk jedynie modlił się, by osoba decyzyjną w ich związku był Changkyun. To była jedyna szansa, by obydwoje mogli wyjść z tego cało.

Tak, posiadał naprawdę przeogromną wiarę w swojego przyjaciela i wcale nie czuł się z tym źle.

-A czy ten wyjazd do...

-Busan - Wyręczył go.

-To nie miał być twój prezent? Myślałem, że...

-Chce kupić dla niego coś jeszcze - wyjaśnił.- Wycieczka może się skończyć, a wspomnienia z niej będą coraz bardziej niewyraźne. A jeżeli dostanie jakąś rzecz, to będzie pamiętał to chociaż trochę dłużej... No chyba, że to coś będzie szklane. Wtedy może być naprawdę ciężko.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz