LXXIII

457 83 50
                                    

-Dlaczego nasza szkoła organizuje te przeklęte egzaminy? - Jęknął, rozkładając się na stoliku.

Po skończonych zajęciach wspólnie zdecydowali, że genialnym pomysłem będzie wstąpienie do pobliskiego sklepu całodobowego i zjedzenie tam ich ulubionego ramenu. Minhyuk jednak odnalazł w tym doskonałą okazję do narzekania na wszystko, co znajdowało się dookoła niego. Po ogłoszeniu egzaminów, z miejsca założył, że już ich nie zda. A to wprawiło go w naprawdę depresyjny nastrój, który Kihyun przyjmował z lekkim rozbawieniem.

-Myślę, że po prostu chcą sprawdzić nasz poziom przed egzaminami końcowymi - znudzony, popukał drewnianymi pałeczkami we wieczko swojego przyszłego obiadu, który obecnie parzył się, zalany chwilę wcześniej wrzątkiem. - Nie zapominaj, że ta szkoła chwali się wysokim poziomem. Pewnie nie chcą go stracić przez słabe wyniki.

-Normalnie poprosiłbym Hyungwona o szybkie douczanie, ale... - Skrzywił się, przypominając sobie ich ostatnią sprzeczkę. Dzisiaj nawet nie udało mu się z nim porozmawiać. Jeżeli w ogóle był na zajęciach. - Znowu będę miał problemy.

-Zawsze możemy się pouczyć razem - zaproponował łaskawie.

-Z tobą? - Prychnął. - Przecież ty umiesz prawie tyle samo co ja. - Kihyun nawet nie próbował ukryć zirytowania, które momentalnie pojawiło się na jego twarzy. - Ale lepsze to niż nic - mruknął, opierając się całym ciężarem ciała, o plastikowe krzesełko.

-Jesteś strasznie niewdzięczny - zauważył, zrywając wieczko od pojemnika z parującą potrawą. - Poza tym ostatnio się poprawiłem! - Zawołał tuż przed tym jak pierwsza porcja makaronu znalazła się w jego ustach. - W ogóle... - zaczął z pełną buzią - Co się stało z tym chłopakiem, z którym się niedawno spotykałeś? - Patrzył na niego szczerze zaciekawiony. Już od jakiegoś czasu interesowała go ta sprawa.

-Ostatnio napisałem mu, że go przepraszam. Starałem mu się jakoś wytłumaczyć, że to nie ma sensu. - Na chwilę spojrzał przez okno, przy którym siedzieli. Do dzisiaj źle się czuł z tym jak ta sytuacja została rozwiązana.

-To brzmi jakbyś dał mu kosza - zauważył, unosząc na niego swój wzrok. - Pewnie nie przyjął tego zbyt dobrze? - Zapytał, samemu pamięci mając wszystkie te razy, kiedy jego zauroczenia nie podzielały jego uczuć.

-Tylko z nim pisałem, więc nie widziałem jego twarzy - przyznał smutno. - Ale na pewno go to zabolało. Za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy, naprawdę się cieszył. Widziałem to po nim...

-Nie przejmuj się tym zbytnio - poprosił, muskając jego dłoń opuszkami palców. Minhyuk bardzo uważnie obserwował ten krótki gest. - Niczego mu nie obiecałeś, więc nie powinieneś czuć się winny. Każdy ma prawo zmienić zdanie, jeżeli czuje, że nie odnajduje się w danej sytuacji. A tak właśnie było z tobą.

-Wcale nie - zaprzeczył szybko. Z jakiegoś powodu do jego oczu zaczęły powoli napływać łzy. - Cały czas czuje się jakbym go wykorzystał. Zraniłem go, ponieważ sam czułem się zraniony. Chciałem o tobie zapomnieć, zastąpić cię, a... Przez swoją własną głupotę zraniłem niewinną osobę.

Na te słowa Kihyun zdecydowanie nie miał gotowej odpowiedzi. Wszystko, na co było go stać to przymknięcie oczu i pozwolenie sobie na chwilę ciszy. Owszem, Minhyuk zachował się naprawdę nie fair, jeżeli chodzi o tamtą osobę. Nikt nie powinien robić za kukłę, która ma za zadanie zastąpienie kogoś. Nie zamierzał go w żaden sposób usprawiedliwiać, ale jednocześnie nie mógł pozwolić, by Minhyuk tonął w poczuciu winy. Jakby nie patrzeć, to i on był w to pośrednio zamieszany.

-Minhyuk - odezwał się, natychmiast skupiając na sobie uwagę swojego przyjaciela. - Może faktycznie to, co zrobiłeś było niefajne, ale jestem pewien, że ten chłopak był gotowy, że może spotkać go odmowa. Nie zadręczaj się tym długo. Możesz czuć się winny, ale nie możesz pozwolić, by to wszystko zaczęło cię wypełniać. Takie rzeczy w życiu się zdarzają, zaufaj komuś, kto już nie raz się przejechał na takich rzeczach - posłał mu jeden z najlepszych uśmiechów jakie było go stać w tamtym momencie. - A teraz jedz - wskazał na plastikową miskę znajdującą się tuż przed chłopakiem, jednocześnie biorąc do ręki telefon, który w jednej chwili zaczął wściekle wibrować. - Daj mi moment - poprosił wskazując na urządzenie. - Odbiorę i zaraz wrócę - obiecał, wstając pośpiesznie z miejsca.

Minhyuk zmarszczył brwi, widząc taką nagłą mobilizację w zachowaniu przyjaciela. Ktokolwiek do niego dzwonił, musiał być kimś całkiem ważnym.

***

Nie chciał prowadzić tej rozmowy przy Minhyuku i to właśnie dlatego zdecydował się na tymczasowe zejście z jego pola widzenia. Nie chciał dodatkowo narażać go na jakiejś nieprzyjemności związane z tym, że najzwyczajniej w świcie miał zamiar porozmawiać z Shownu. Może to wyglądało nieco komicznie, kiedy patrzyło się na to z boku, Kihyun jednak miał bardziej na uwadze to, że ta dwójka nie jest w stanie napisać wspólnej historii. Za wszelką cenę musiał trzymać ich z dala o siebie, dla ich dobra. Czy to była właściwa decyzja? Czas pokaże.

-Stało się coś, że dzwonisz do mnie? - Zaczął, przez szybę zerkając na Minhyuka, który wewnątrz sklepu zabierał się właśnie za pałaszowanie swojego ramenu. Mimowolnie uśmiechnął się na widok chłopaka, z radością klaszczącego w dłonie, zaciągającego się zapachem potrawy z proszku.

-Chyba jednak nie będziemy mogli się dzisiaj spotkać - jego ponury, lekko niewyraźny głos momentalnie ścisnął serce Kihyuna, choć ten sam nie wiedział z jakiego właściwie powodu tak reagował.

-A-ale dlaczego?

-Później ci wytłumaczę...

To nawet w najmniejszym stopniu go nie uspokoiło. Jeszcze mocniej zacisnął dłoń na swoim telefonie, czując, jak jakaś niezrozumiała siła sprawnie mieszała mu wszystkie myśli, przy okazji uginając kolana. Martwił się... Hyunwoo nie powiedział za dużo, ale to i tak wystarczyło, by wzbudzić w Kihyunie prawdziwy strach.

***

-Minhyuk - usłyszał tuż nad sobą. Szybko uniósł wzrok na przyjaciela, który już zdążył już zabrać się za zbieranie własnych rzeczy. - Przepraszam, ale nie mogę dzisiaj do ciebie wpaść.

-Jak to? - Zapytał szczerze zaskoczony. Owszem wiedział, że przyjaciel ma dzisiaj również inne plany, ale mimo to obiecał, że chociaż poświęci chwilę ze swojego czasu. - Przecież...

-Wypadło mi coś naprawdę ważnego, proszę zrozum to - z każdą sekundą wyglądał na coraz bardziej roztrzęsionego.

-Ki... Wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze.

-Nie musisz się o mnie martwić - zapewnił pośpiesznie. - Zadzwonię do ciebie, kiedy tylko będę mógł - obiecał.

Nie minęło nawet kilka chwil, a po chłopaku nie było już najmniejszego śladu. Nawet sprzątnął pozostałości po swoim posiłku, czy wsunął porządnie krzesło, na którym siedział. Minhyuk natomiast nadal pozostawał w kompletnym szoku. W jednej chwili przyjaźnie sobie rozmawiali, Ki go pocieszał, a potem... Nagle go nie było. To co najmniej zastanawiające.

~~~

Witajcie

Ostatnio znowu mam straszne problemy ze snem

Przez ostatnie trzy dni szedłem spać... No jakoś o 4

I TO NIE DLATEGO, ŻE PISAŁEM ROZDZIAŁY

Nimi zajmowałem się znacznie wcześniej

Meh

Chce mi się strasznie spać

Wybaczcie więc temu ałtorowi tak krótką notkę .-.

Mam nadzieje, że rozdział *ziew* Wam się podobał!

Naprawdę ciesze się, że mogłem Was dzisiaj tutaj gościć~

Do napisania

ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz