LXXXIX

399 78 48
                                    

Nie czuł się zbyt dobrze z tym wszystkim. Kolejny raz jego nierozgarnięte, wewnętrzne „ja" nakazywało wmieszać się w sprawę, od której powinien trzymać się jak najdalej jak to możliwe. Miał teraz własne problemy, więc zajmowanie się cudzymi nie było czymś, co powinno leżeć w jego interesie. A jednak.

-Jeżeli przysłał cię ten kretyn... - Lim już od samego początku ich spotkania nie emanował entuzjazmem. Wybłaganie jego uwagi wymagało od Minhyuka uruchomienia całego swojego uroku, który głęboko w sobie skrywał.

-On o tym nic nie wie - zaznaczył szybko, zgodnie z prawdą. - Chciałem po prostu z tobą porozmawiać o... No o was, nie będę ukrywał - opuścił lekko głowę. Sam nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu. Chciał się jakoś odwdzięczyć Jooheonowi za udzielenie wsparcia podczas ostatniego spotkania, a nic innego jak rozmowa z jego pokłóconym chłopakiem, nie przyszło mu do głowy.

Lim przez chwilę nie wyglądał na szczególnie zadowolonego, czy przekonanego. Ale ostatecznie przewrócił oczami, które przy ich pierwszym spotkaniu, skradły całą uwagę Minhyuka. Trzeba było przyznać, że było w nim coś, co przyciągało i kazało zostać na chwilę dłużej. Jego przyszłość musiała wiązać się z rozgłosem, nie było innej możliwości.

-Mów - skrzyżował ręce na piersi, niebezpiecznie daleko odchylając się na krześle. - O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - Dopiero teraz Lee, zauważył zwisającą z szyi chłopaka, obrączkę nawleczoną na srebrny łańcuszek. Rozpoznał ją doskonale, ponieważ wczorajszego dnia, bardzo często jej bliźniaczką bawił się Joo.

Oczywiście, w pełni zdawał sobie sprawę z ciężaru, jaki niechcący wziął na swoje barki. Jeżeli podczas tej rozmowy coś pójdzie nie tak, to... To wina będzie tylko i wyłącznie po jego stronie. Chcąc pomóc przyjacielowi, może mu jeszcze bardziej zaszkodzić. Miał jednak w sobie wystarczająco dużo odwagi i samozaparcia, by spróbować. Nawet, jeżeli z Kihyunem nic nie wyszło... Nawet, jeśli z Hyungwonem nic nie wyjdzie... Jooheon nigdy samotnie nie dotrze do Changkyuna. Jest na to zbyt miękką kluchą.

-Ja... - Zająknął się, co momentalnie znalazło swoje odbicie w zachowaniu Lima. Naprawdę kapryśny był z niego dzieciak. - Słuchaj - poprosił, opierając się łokciami o blat. - Nie jestem dobry w takich rozmowach, bo zawsze to Hyungwon się tym zajmował i najczęściej dotyczyły one tego, jak bardzo się mylę, ale...

-Jeżeli masz zamiar prawić mi jakieś morały, Hyung to może zakończmy to teraz, dobrze? Nie chce zmarnować swojej przerwy - wbrew pozorom wcale nie wydawał się taki zdenerwowany jak jeszcze chwile wcześniej. To niespodziewane opuszczenie gardy było doskonałą okazją.

-On za tobą tęskni - rzucił bez żadnych podchodów.

Lim zawahał się na chwilę. W pierwszej chwili kompletnie nie wiedział, co zrobić z taką informacją, ani z sytuacją, w której niespodziewanie się znalazł. W akcie ostatecznej desperacji, przymknął oczy, opuszczając niżej głowę.

-Nie obchodzi mnie, co on myśli - wysyczał, zaciskając dłonie w pięści. - Wiesz, że nie jesteśmy już razem, więc...

Minhyuk doskonale znał to zachowanie. Widział swoje własne odbicie w zachowaniu Changkyuna. Mógł udawać, że nie interesuje się swoim byłym. Ale to było najoczywistsze kłamstwo. Gdyby rzeczywiście tak było, to nigdy nie założyłby tej obrączki, a samo wspomnienie o Joo wywoływałoby znacznie gorszą reakcję, niż ta. Bał się i czuł winny.

-Nie zamierzam ci prawić morałów, nie jestem w tym najlepszy, więc pewnie wyrządziłbym jeszcze więcej szkód, niż umiem sobie wyobrazić - zaśmiał się ze swojej własnej nieporadności w kwestii bycia przydatnym przyjacielem. - W zasadzie to nawet nie wiem, co się między wami stało, wiesz? - Dopiero te słowa, skłoniły Lima do uniesienia wzroku. - Joo nie chciał rozwijać tego tematu, ponieważ wiedział, że mógłbyś czuć się przez to wszystko w jakiś sposób pokrzywdzony. Changkyun... On cały czas o tobie myśli - zapewnił go, przez stolik, sięgając jego lekko drżących dłoni. Młodszy znacznie bardziej to wszystko przeżywał. Nawet, jeśli starał się tego nie ukazywać, to w jakiś sposób musiało dotknąć go to całe rozstanie. - Znam go znacznie dłużej niż ty i... Uwierz mi...

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz