Nie zamierzał całego dnia spędzić na ziemi. Szybko poderwał się z zimnego chodnika, z miejsca gotowy, by przeprosić za swoją nieuwagę osobę, na którą przypadkowo wpadł. Kiedy jednak uniósł pochyloną głowę, szybko zorientował się, że najlepszym wyborem byłoby pozostanie na ziemi i udawanie martwego do odwołania.
Kihyun, który również zdążył się już podnieść, masował się po wiadomej części ciała, która niezbyt dobrze przyjęła kontakt z twardą powierzchnią. To była kwestia czasu, kiedy i on zorientował się z kim miał przyjemność się zderzyć.
Życie zdecydowanie musiało sobie z nich kpić, skoro ze wszystkich osób w całej Korei, musieli wpaść akurat na siebie. Szczerze? Minhyuk byłby zdecydowanie bardziej szczęśliwy ze zderzenia ze swoim wrednym sąsiadem, niż z byłym przyjacielem. Być może dostałby po uszach, ale przynamniej uniknąłby tej niesamowitej niezręczności, która pojawiła się w momencie, gdy skrzyżowały się ich spojrzenia.
-Zabawnie wyszło, że wpadliśmy akurat na siebie - pierwszy odezwał się Kihyun, nieco odwracając wzrok.
To była zaledwie krótka chwila, ale Minhyuk mógł przysiąc na wszystkie swoje postępy w grach, które zdobył na przestrzeni ostatnich dni, że oczy Yoo były zaczerwione. Coś jednak powstrzymywało go przed upewnieniem się w tym.
-No nie wiem - skrzywił się. - Co tutaj robisz? - zapytał, zmieniając temat.
-Ja... - zająknął się. - Wydaje mi się, że po prostu przechodziłem obok i tak jakoś wyszło, że akurat się tutaj znalazłem - podrapał się w tył głowy, dając upust swojemu zakłopotaniu.
-Ile już tak tu stoisz? - Zapytał zmęczony, przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą.
-Pare...naście minut - posłał jeden z tych swoich niewinnych i rozczulających uśmiechów.
Miał go opuścić w takiej sytuacji? Tak, zdecydowanie powinien to zrobić. Los rzucił mu pod nogi kolejną próbę, z którą musiał sobie poradzić. Problem w tym, że dzisiaj było mu naprawdę ciężko. Po ostatniej wizycie Hyunwoo, nagle wszystko wydawało się znacznie cięższe, co było nawet zabawne. Powinien raczej się cieszyć, że tamta dwójka nie będzie miała już nic ze sobą wspólnego, ale... Kłamstwa Sona były niesamowicie bezczelne, co budziło w Minhyuku jedynie większe obawy.
Mimo wszystko, jeżeli teraz okaże słabość, to chyba nic złego się nie stanie, prawda? Podobno nawet trenując trzeba robić sobie krótkie przerwy. Więc to będzie jego przerwa od przerwy. Świat raczej się nie zawali tylko od ich krótkiej rozmowy, prawda? Działy się już gorsze rzeczy... Hyungwon zakochany w Hoseoku, na ten przykład.
-Chcesz się może przejść? - Zaproponował, po chwili niezręcznej ciszy.
Kihyun ochoczo pokiwał głową.
Widział ten lekki uśmiech, który zatańczył na jego twarzy. Przyszedł tutaj, w duchu licząc na to, że Minhyuk nie każe mu spływać jak najszybciej się da. Widać jakimś cudem jego modły zostały faktycznie wysłuchane.
Problem w tym, że w rzeczywistości nie mieli o czym rozmawiać. Nawet jeśli w ich głowach kłębiła się masa rzeczy, o których można by było wspomnieć, to z jakiś powodów decydowali, by zachować je tylko dla siebie. Nie wiedzieli przecież na jakiej stopie się znajdują, i które słowa, w jaki sposób zostaną odebrane przez tą drugą stronę. Wydawać by się mogło, że z takim problemem mógł spotkać się jedynie Kihyun, ale nic bardziej mylnego. Minhyuk, w swoim wnętrzu prowadził równie zaciętą walkę o to jak się zachować, a co jednak sobie darować.
Nikt nie chciał przekroczyć granicy, którą nieświadomie nakreślili.
Ostatecznie wylądowali na jednej z wielu takich samych ławeczek w ich ulubionym parku. To miejsce przynosiło miłe wspomnienia, a jednocześnie wydawało się być w pełni neutralne. Było idealnym gruntem do ich rozmowy.
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...