LXXXII

473 80 95
                                    

Nie był z siebie ani trochę zadowolony. W tamtym momencie powinien był zachować zimną krew, i ostatecznie odmówić Hyugwonowi... Nawet, jeżeli ten błagał go na kolanach. Gdyby tylko był choć trochę bardziej zaborczy, to trwający od lat koszmar wreszcie zostałby zakończony. Nie potrafił jednak tego zrobić. Mimo wszystkich prób, nie mógł uratować przyjaciela przed nim samym.

-Nic nie mów - warknął, zasłaniając przedramieniem oczy. Sam był sobą wystarczająco zawiedzony, nie potrzeba mu było jeszcze dogadywania Kihyuna.

-Przecież nic nie mówię - usłyszał cichy głos, gdzieś nieopodal siebie

-Ale masz zamiar! Znam cię - warknął, w cichym akompaniamencie chichotu Kihyuna. - Myślisz, że dobrze zrobiłem? - Zmarkotniał nagle.

-Minhyuk... Ja naprawdę nie wiem - westchnął, obracając się na łóżku tak, by być zwróconym twarzą w stronę przyjaciela leżącego dosłownie na wyciągnięcie ręki. - Cała ta sytuacja... Jak zamykam oczy, to widzę to wszystko jeszcze raz. Jak ważny musi być dla niego Shin, żeby... Ugh...

-Witaj w moim świecie - prychnął. - Dlaczego on to zrobił? Przecież chciałem mu tylko pomóc...

-Myślę, że już dawno straciliśmy szanse na zrozumienie tego, co dzieje się w jego głowie - skrzywił się.

Jak bumerang wracały do niego słowa wypowiedziane przez Hoseoka. Brzmiały one naprawdę groźnie w zestawieniu z tymi wszystkimi wydarzeniami, które miały miejsce niedługo potem.

Wierzył mu.

Czy Hyungwon w jego przypadku zachowałby się identycznie? Czy wtedy również byłby gotowy błagać? Naprawdę w to wątpił. Między tamtą dwójką wydarzyło się coś, co nadało Hoseokowi naprawdę specjalny status.

-Myślisz, że on może być w nim zakochany? - Rzucił.

-Kto? - Kihyun momentalnie się zainteresował.

-Hyungwon w Hoseoku - wyjaśnił zmęczony. - Nie wiem jak mógłbym to wszystko inaczej wytłumaczyć. Nikt normalny nie dałby sobie robić tych wszystkich rzeczy, ot tak.

-Hyungwon nie jest gejem - skrzywił się. - Zresztą, rozmawiałem z nim ostatnio na ten temat i kategorycznie wszystkiemu zaprzeczył. Myślę, że musi być jakiś inny powód tego wszystkiego... Woa... Dopiero teraz widzę jak niewiele o nim wiemy. To straszne...

-Chcesz mnie jeszcze bardziej dobić? - Warknął, przenosząc zdenerwowany wzrok na przyjaciela. Ten momentalnie się uśmiechnął, kiedy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały. - Na co się gapisz? - Speszył się.

-Po prostu... - Urwał. - Nagle pomyślałem, że... jesteś przystojny.

Minhyuk momentalnie zmarszczył brwi słysząc ten dość nieoczekiwany komplement. Kihyun raczej stronił od prawienia pochlebstw na temat jego wyglądu, ba! Praktycznie w ogóle tego nie robił. Dlatego właśnie takie słowa były naprawdę solidnym powodem, by mieć się na baczności.

-Eee... Dzięki? - Nawet nie miał pojęcia jak zareagować, dlatego jego głos brzmiał naprawdę mało szczerze. Kihyun momentalnie to wyłapał, podrywając się zawstydzony, do siadu.

-Przepraszam - odchrząknął. - Nie powinienem mówić takich rzeczy - odwrócił szybko wzrok.

-Jeżeli chciałeś jakoś odwrócić moją uwagę od Hyungwona, to mogłeś zrobić to w inny sposób - i on zdecydował się na zmienienie pozycji. Przeczuwał, że szykuje im się dłuższa rozmowa. - Naprawdę myślisz, że jestem przystojny? - Zagadnął po chwili niezręcznej ciszy.

-W zasadzie to... Tak - westchnął, spoglądając na przyjaciela. Na twarzy Minhyuka malował się lekki uśmiech.

-Nie wydaje mi się, żeby hetero byli skłonni komplementować urodę innych facetów - uniósł do góry jedną brew. Wcale nie był tym wszystkim rozbawiony.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz