XXIII

752 101 53
                                    

           

-Nie wyglądasz na zadowolonego - zmartwił się. - Coś się stało?

Kihyun westchnął ciężko, przenosząc wzrok na swojego nowego znajomego, z którym ostatnio spędzał coraz to więcej czasu. Sam właściwie nie wiedział jakim cudem zaczęli ze sobą rozmawiać, a następnie spontanicznie spotykać, prawdopodobnie byli we właściwym miejscu i czasie, by móc zacząć taką znajomość, bo w przeciwnym razie, Yoo nigdy by nie spojrzał na kogoś takiego, jak Hyunwoo. Na kogoś kto patrzył, jak Hyungwon raz za razem jest upokarzany i bity.

-Spotkałem się ostatnio z Minhyukiem- wyznał.

A jednak jakoś potrafili do siebie trafić mimo tylu niesprzyjających warunków, ba! Dogadywali się naprawdę świetnie i w jakiś sposób dopełniali. Trudno było to wytłumaczyć, ale bywały momenty, w których to właśnie chłopak przezwiskiem Shownu, jako jedyny zdawał się go rozumieć.

To było bardzo dezorientujące.

-Nie powinieneś się z nim spotykać- stwierdził lekko. - Oni nie rozumieją w jakiej sytuacji jesteś- mruknął, otwierając jedną z puszek i przysuwając ją w stronę swojego rozmówcy, który podziękował mu lekkim uśmiechem.

-Może masz racje...- westchnął. - Ale myślę, że ja ich też nie rozumiem- wyznał. - Chciałem z nimi normalnie porozmawiać i przeprosić, a znowu wyszedłem na tego najgorszego na świecie...- skrzywił się. - Teraz czuję się winny, bo Minhyuk się przeze mnie popłakał.

-Według mnie- urwał, ważąc następne słowa. - Nie powinieneś czuć się źle- stwierdził bardziej pewnie. - Nie mogą cię zmusić, żebyś akceptował coś na siłę- wzruszył ramionami, po skończonej wypowiedzi, upijając łyk z własnej puszki. - Nie mam nic przeciwko ludziom tolerancyjnym, ale to czy chcesz kogoś akceptować powinno być jedynie twoim własnym wyborem, a nie narzuconym kryterium.

-Mógłbyś dogadać się z Hyungwonem- zaśmiał się krótko. - Myślę, że to byłaby naprawdę bardzo interesująca wymiana zdań.

-Boję się, że do takiej rozmowy nigdy nie dojdzie- uśmiechnął się lekko.

-Racja-przyznał. - Ty i Hoseok jakoś dziwnie podchodzicie do mojego przyjaciela- zauważył. - Dlaczego tak właściwie? Zrobił wam coś?

-Nie o to chodzi- odezwał się prawie natychmiast. - Ja osobiście nic do niego nie mam... Może wygląda trochę dziwnie i niekiedy zachowuje się jeszcze dziwniej.

-Obserwujesz go?- Zmarszczył brwi.

-Nie- zaprzeczył przestraszony. - Po prostu... Zresztą nieważne- machnął ręką. - Tu chodzi tylko o to, że Wonho go nie lubi, więc ja w jakiś sposób też traktuję go jakoś ozięblej... Sam nie wiem dlaczego- przyznał. - Tak po prostu jest.

-A nie wiesz co się między nimi wydarzyło?- Zapytał, ściszając głos.

-Nie wie - wtrącił się Hoseok, który jakby zmaterializował się za plecami Kihyuna. - I lepiej żebyś nie próbował się dowiedzieć, bo może się to źle skończyć - zagroził.

-Nie mów tak do niego- uniósł się, patrząc wyzywająco w oczy Shina. - Nic ci nie zrobił, więc daruj sobie teksty- Son wyglądał na naprawdę zirytowanego, zachowaniem przyjaciela.

-Zaborczy się zrobiłeś, odkąd go poznałeś- prychnął.

-Gdzie byłeś tyle czasu?- Zapytał zmieniając temat.

-Musiałem coś załatwić- rzucił lekko. - Nic ważnego.

Kihyun niemalże natychmiast dojrzał pozdzierane kostki na dłoniach Hoseoka. Jego serce ściskało się nieprzyjemnie, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę, co mogło być tak „nieważne", by chłopak spóźnił się na umówione spotkanie.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz