VIII

949 119 65
                                    

           

„Patrzcie na niego..."

„Pewnie znowu się z kimś bił. "

„Słyszałam, że jego matka jest prostytutką. "

„Pewnie jego siostra też niedługo skończy pod latarnią."

„Tacy ludzie powinni umrzeć."

„Żałosne."

-Shownu.

Wspomniany powoli uniósł wzrok znad swoich splecionych dłoni, prosto na twarz chłopaka, z którym w zasadzie nic go nie łączyło, a jednak z jakiś dziwnych przyczyn wydawał mu się tak niesamowicie bliski. To było niezwykle mylące uczucie, które już kilka razy sprawiło, że miał poważne problemy z zaśnięciem.

Rzucił jeszcze krótkie spojrzenie w kierunku osób, których głosy docierały do niego jeszcze chwilę temu, po czym ostatecznie skupił swoją uwagę na Yoo.

-Ki...-Zaczął, marszcząc brwi. - Kihyun, tak?-Zapytał, chcąc się upewnić, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że w żaden sposób nie przeinaczył imienia swojego rozmówcy.

-Zgadza się- chłopak uśmiechnął się życzliwie, wyciągając zza pleców, puszkę gazowanego napoju. - Proszę.

-Co to?

-To prezent w ramach podziękowania za ostatnio- powiedział, mniej pewnie. - Gdyby nie ty, to Hyungwon mógłby skończyć znacznie gorzej- skrzywił się. - Zawsze informujesz nas, kiedy między tą dwójką dzieje się coś złego, a my... ja nigdy nie pomyślałem, żeby ci się jakoś odwdzięczyć.

-Nie ma o czym mówić - zapewnił. - Po prostu nie chce, żeby Wonho wyleciał ze szkoły za coś tak głupiego, to wszystko.

-Według mnie... Mimo wszystko jest to coś wielkiego- starał się go przekonać.

Shownu z lekką dozą niepewności, przyjął skromny prezent.

-W takim razie, dzięki.

W tym chłopaku zdecydowanie było coś, co potrafiło ruszyć, dawno skamieniałe już serce. Jego uśmiech, błysk w oczach, przyjemny głos, włosy rozwiewane przez wiatr... Starszy z tej dwójki, szybko potrząsnął głową na boki, chcąc pozbyć się tak absurdalnych myśli, które w jednej chwili potrafiły przysłonić mu wszystko inne, odrywając w ten sposób od rzeczywistości.

Nie rozmawiali wcale dużo, od tylko kilka formalności. Jednak chyba najważniejsze zdanie padło właśnie w momencie, w którym ten cały Kihyun odchodził, podążając w swoją stronę.

-Właśnie- zatrzymał się nagle, odwracając przez ramie. - Jeżeli chcesz kogoś ratować, to upewnij się, że sam nie oberwiesz- rzucił, puszczając oczko w stronę swojego rozmówcy.

Shownu, który prawie wypuścił z dłoni, puszkę którą trzymał już od jakiegoś czasu. Obserwował ze zdumieniem i nie małym zaskoczeniem plecy tego promiennego chłopaka, który z każdą sekundą, każdym kolejnym krokiem był coraz dalej.

***

Może to zabrzmi niezwykle dziecinne, ale Minhyuk nigdy nie był fanem szkoły i zwykle trzeba mu było stoczyć mały pojedynek z samym sobą, by chociaż wstał z łóżka i zaczął się w jakikolwiek sposób szykować. Od jakiegoś czasu jednak zrobiło się znacznie gorzej, ponieważ Lee zaprzestał jakiejkolwiek walki i gdyby nie Hyungwon, który specjalnie wcześniej zjawiał się w jego domu, to Minhyuk już dawno zostałby wywalony ze swojej szkoły.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz