XLI

614 99 66
                                    




W zasadzie, to chyba czuł się całkiem dobrze. To chwilowe załamanie, z którym ostatnio przyszło mu się mierzyć, zostało rozproszone wraz z pierwszym i każdym kolejnym uśmiechem tamtego chłopaka, który choć nadal pozostawał obcy, to z każdą chwilą wydawał się być Minhyukowi coraz bliższy. Trudno było to przyznać po tak krótkim czasie, ale naprawdę dobrze czuł się w jego towarzystwie. To była pewna świadomość bezpieczeństwa. Gwarancja, że jeżeli już do czegoś dojdzie to z pewnością nie zostanie skrzywdzony.

Skąd ona się brała? Dla Minhyuka nie miało to jakiegoś większego znaczenia. Tak długo jak egzystowała, było dobrze.

Tamtego dnia nie chciał psuć sobie humoru, dlatego zrezygnował z wyjaśniania tej całej sytuacji, w którą bezpośrednio zaangażowany był Jooheon. Los jednak chciał, że i tak przez parę najbliższych dni nie udało mu się zamienić z Kihyunem, choćby jednego słowa. Chłopak być może bardziej niż wcześniej, w swoim otoczeniu trzymał Shownu.

-Minhyuk...?

Czy naprawdę upadł tak nisko, żeby wystawać pod domem osoby, która tak bardzo go skrzywdziła? Owszem.

Teoretycznie mógł do niego zadzwonić, czy wysłać zwykłą wiadomość. Wszystko to wydawało mu się jednak niezwykle niedojrzałe. Takie sprawy należało załatwiać w cztery oczy i to właśnie zamierzał zrobić. Był jednak jeden mały problem w tym doskonałym planie. Kihyuna, do domu odprowadził Shownu, który nie wyglądał na zbyt zadowolonego z obecności Minhyuka w tym miejscu. Prawdopodobnie chciał coś powiedzieć, ale Yoo skutecznie mu w tym przeszkodził.

-Dlaczego tutaj jesteś?- Zadał pytanie. - Coś się stało? Zgubiłeś się? A może chcesz mnie jeszcze trochę powyzywać?

To mogło nieco ostudzić entuzjazm. Minhyuk jednak miał jasny cel, do którego wypełnienia zbierał się naprawdę długi czas i zamierzał to dzisiaj zakończyć, a następnego dnia udać się na kolejną randkę. Wtedy, już z czystym sumieniem.

-Chciałem pogadać- wyznał. - Na osobności...- Spojrzał wymownie na Sona, który stale mierzył go wzrokiem.

-Kiedy ja chciałem z tobą rozmawiać, to jakoś nigdy nie miałeś na to czasu, czy ochoty- wytknął. - Dlaczego miałbym z tobą w ogóle rozmawiać?

-Wiem, że spotkałeś się z Jooheonem! - Wypalił. - Chcę to wszystko wyjaśnić.

To była jedynie chwila. Być może krótka sekunda, w której oczy Kihyuna całkowicie zmieniły swój wyraz, znowu stały się ciepłe i życzliwe. Szybko jednak wróciły do swojej poprzedniej postaci. AKihyun nadal patrzył na niego nieprzyjaźnie z wyraźnym wyrzutem. Miał mu za złe to, co się między nimi stało. Z jakiegoś powodu widział w nim tego najgorszego.

-Myślę, że powinieneś stąd iść- zainterweniował Shownu. - Nie jest ci mało tego, że zrobiliście z niego potwora? Dodatkowo chcesz mu mieszać w głowie? To trochę za dużo...

-Umiem sam mówić- zirytował się. - Dziękuje, że mnie odprowadziłeś- zwrócił się do Sona. - Poradzę sobie sam, a ty uważaj na siebie w drodze powrotnej, dobrze?

Hyunwoo rzucił jedynie, krótkie spojrzenie w kierunku Minhyuka, który nieprzerwanie przyglądał się scenie odgrywanej na jego oczach.

-Napisz do mnie jak tylko z nim skończysz.

-Na pewno, nie musisz się martwić.

Chwilę jeszcze zajęło nim on i Kihyun, mogli ostatecznie zostać sami. To czego był świadkiem przez tamten czas... Coś się ewidentnie zmieniło i Minhyuk miał nieodparte wrażenie, że już kiedyś coś takiego obserwował. Bał się jednak stawiać zbyt śmiałych wniosków, w zasadzie to nie były mu one nawet potrzebne, bo z Kihyunem zaczynały go już łączyć jedynie same nieprzyjemne wspomnienia.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz