-Boisz się czegoś? - Cichy szept sprawił, że cały drgnął.
Uniósł zmęczone spojrzenie, by w odbiciu lustra zobaczyć białowłosego chłopaka, o cerze nieskazitelnej i bladej, jak u porcelanowej lalki. Jedynym kolorem, którym emanował znajomy-nieznajomy był wściekły fiolet jego tęczówek.
Starał się zmyć strużkę krwi, która kilka chwil temu pociekła z jego nosa. Szybko się jednak zorientował, że woda lecąca w kranie, zastygła w swoim strumieniu. Zupełnie tak jakby ktoś zatrzymał trwający film. Do tego ten ogłuszający dźwięk tykającego zegarka wewnątrz głowy, który skutecznie mącił każdą próbę racjonalnego myślenia. Był w pułapce.
-On... On naprawdę działa - stwierdził z przestrachem, wyjmując z tylnej kieszeni przedmiot, który ostatnio ich połączył. - Kihyun nie pamięta, że moja mama miała raka... Nikt nie pamięta.
Dopiero teraz zdecydował się, by odwrócić się w kierunku swojego rozmówcy. Bał się patrzeć mu prosto w twarz. Jej bezbarwność, brak jakiegokolwiek wyrazu, czy przejawu emocji wzbudzała w nim silny niepokój. Z każdą kolejną chwilą żałował coraz bardziej z powodu zawartego układu.
-Czy to jakiś problem?
-Ja... - Urwał. - Od ostatnich kilku dni czuje się naprawdę fatalnie, nie mam pojęcia dlaczego.
-Doskonale znasz odpowiedź.
Chwila ciszy.
-Naprawdę umieram?
-Obwiniasz mnie o to? To jest los, który sam sobie wybrałeś. Nie zmuszałem cię do użycia zegarka, ja tylko stworzyłem okazję.
Ta osoba... To coś, miało pełną rację. Nawet przez chwilę nie zmuszał go do czegokolwiek. Sam w swoje drżące dłonie ujął złoty przedmiot, który zawisł przed nim w momencie największej tragedii. W jego głowie echem odbijały się słowa lekarza prowadzącego, który poinformował ich o śmierci osoby, za którą tak uparcie walczyli. W tamtym momencie nie liczyły się żadne konsekwencje. Mógł ją naprawdę uratować! I zrobił to... Czy wyobrażacie sobie jakie to było łatwe? Wystarczyło, zgodnie z instrukcją, ustawić w odpowiednim miejscu wskazówki i wcisnąć. A potem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, już nic nie było takie samo. W jednej chwili znalazł się w kompletnie innym życiu. Jego matka była zdrowa, pełna sił, szczęśliwa. Siostra, która usychała na jego oczach odzyskała dzieciństwo poświęcone na opiece nad chorą matką.
Czy w rzeczywistości miał prawo do narzekania? Wszystko się dzięki niemu ułożyło, ocalił ich wszystkich. Poświęcają jedynie tą „jedną minutę z życia" z która nieznajomy miał prawo zrobić co tylko zechce. Szybko się jednak przekonał, że nie można zmienić przeszłości, nie oddziałowując w jakikolwiek sposób na przyszłość.
Kihyun opuścił jego dom zaledwie kilka minut temu. Sam nadal nie potrafił się uspokoić po tym jak z własnej woli roztrzaskał swoje serce o podłogę. Jego odłamki nieopatrznie zraniły także Yoo. Musiał jednak wierzyć, że zrobił to dla jego dobra. Cierpiałby zdecydowanie bardziej, gdyby był świadkiem tego, co niewątpliwie nadejdzie. Dlatego użył zegarka, dlatego powstrzymał pocałunek, dlatego musiał skłamać.
Bał się myśli, które teraz pojawiły się w głowie Kihyuna. Doskonale wiedział, że wybrał najgorszy możliwych sposobów na odsunięcie go od siebie. Widział w tym jednak najszybszą drogę do osiągnięcia swojego celu. Byłoby zdecydowanie gorzej, gdyby chłopak zaczął angażować się w to znacznie bardziej. A zapowiadało się, że od teraz właśnie tak będzie się działo. To miał być prawdziwy początek opowieści o nich... O ich wspólnym życiu, wspólnych radościach i smutkach. Dobrowolnie wypisał się z tej historii, wymazał swoją obecność.
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...