Świat się nagle nie zawalił, ludziom nie wyrosły na głowie rogi, a Kihyun nadal z nim normalnie rozmawiał. Po tej burzy, wreszcie wszystko zdawało się stabilizować, choć odniesione straty nie pozwalały na szybkie podniesienie głowy, to ostatecznie i tak nie było tak źle, jak to sobie Minhyuk wyobrażał.
-Widziałeś dzisiaj Hyungwona? - Zagadnął Kihyun, kiedy dogonił swojego przyjaciela, będącego już przy samym wyjściu z terenu szkoły.
-Niezbyt - westchnął. - Pewnie rodzice znaleźli mu jakieś zajęcie i dlatego nie mógł dzisiaj być - starał się jakoś usprawiedliwić przyjaciela.
-Mógł przynajmniej napisać wiadomość. Miałem o niego ważną sprawę... - Westchnął, przewracając oczami.
Minhyuk momentalnie się zaciekawił.
-Może ja mogę ci pomóc? - Zaoferował się. Na jego twarz wstąpił lekki uśmiech na myśl o czasie, jaki mogliby spędzić razem.
Kihyun chwilę się wahał, ale już po wyrazie jego twarzy widać było, że ten pomysł lada moment zostanie zrównany z ziemią.
-Wiesz... - Zaczął, drapiąc się po głowie. - To taka sprawa... Bardziej skierowana do Hyungwona, więc nie obraź się, ale...
-Nie, spoko - poklepał go po ramieniu. - Rozumiem, nie musisz się przejmować.
W sumie to powinien zacząć się przyzwyczajać do coraz częstszych odmów. Wystarczy, że Kihyun weźmie się w garść i wyzna Sonowi swoje uczucia. Wtedy chłopak dopilnuje, by ich kontakt został ograniczony do niezbędnego minimum. Może i nie znał Hyunwoo zbyt dobrze, ale po tych kilku spotkaniach miał już całkiem dobrze wyrobione zdanie o nim.
-Spotkamy się jakoś niedługo? - Zapytał, kiedy przyszło im się rozdzielić.
Kolejny raz tamtego dnia zauważył na jego twarzy zmieszanie. Chłopak zamierzał kolejny raz mu odmówić. Zapewne zrobiłby to również, gdyby ich wczorajsza rozmowa się nie odbyła. Niestety nieco upośledzony rozum Minhyuka patrzył na każda podjętą decyzję przez pryzmat wspomnianej wymiany zdań.
Dużo czasu zajmie mu pogodzenie się z nowym stanem rzeczy. Stanie w cieniu okazuje się nie być takie łatwe, jak sobie to wymarzył. Tym razem sam sobie rzucił kłodę pod nogi i wywalił się już na samym początku.
-Zapomniałem! - Wystrzelił nagle, nie dając dojść do głosu Kihyunowi, z którego ust padły już pierwsze dźwięki. - Nie możemy się spotkać - stwierdził błyskotliwie, poprawiając ramiączko plecaka, które buntowniczo spadało mu, co chwila z ramienia. - Mama poprosiła mnie, żebym jej pomógł, mam nadzieję, że się nie obrazisz.
-Ale Minhyuk... - Starał się go zatrzymać.
Wcale nie chciał patrzeć na twarz Kihyuna w tamtym momencie, głównym celem było jak najszybsze zameldowanie się w domu i nie wychodzenie z niego... Nigdy. Chociaż to pozostawało już jedynie w sferze marzeń.
-Do zobaczenia jutro - rzucił niemalże biegnąc.
Jego szaleństwem w czystej postaci dało się wyjaśnić takie zachowanie. Co tak właściwie sobie wyobrażał uciekając? Przecież Kihyun nie miał w zamiarze nic złego.
Oparł się o jeden z budynków. Musiał przez chwilę zastanowić się nad swoim własnym zachowaniem. Naprawdę nie wiedział, co powinien robić. Każda kolejna z obranych ścieżek robiła z niego jeszcze większego dziwaka i nieudacznika. Nie tego chciał.
Byłby bardzo niepoprawnym optymistą, gdyby wierzył w to, że Kihyun nabrał się na tę kiepską grę aktorską. Zapewne dodatkowo go zmartwił i wzbudził coś na wzór poczucia winy. Szansa, że wyszło inaczej była porównywalna do tej, że w tym momencie uderzy go meteoryt.
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...