XXXIII

693 102 117
                                    

Ostatnio naprawdę późno zdarzało mu się wracać do domu i nie przeszkadzało to jego matce, póki dokładnie wiedziała kiedy jej syn wróci i gdzie dokładnie się znajdował. Minhyuk większość swojego czasu spędzał w obecności Hyungwona, który niekiedy miewał go już go naprawdę dość, co zdarzało mu się otwarcie zaznaczać. Lee jednak nie przejmował się szczególnie kolejnymi groźbami pod swoim adresem, doskonale wiedział, że Chae go nie skrzywdzi.

Tym razem również wyszedł od przyjaciela zdecydowanie zbyt późno, by o jakiejś sensownej godzinie dotrzeć do domu. Pod budynkiem, w którym mieszkał znalazł się dopiero wtedy, kiedy słońce zdążyło już dobrze schować się za horyzontem.

Mrok nie przeszkodził mu jednak, by dopatrzyć się znajomej osoby w sylwetce chłopaka stojącego nieopodal. To był Kihyun.

- Co ty tutaj robisz?-Zapytał surowo.

Yoo delikatnie drgnął, odwracając się natychmiast w stronę swojego rozmówcy. Przykleił na twarz, lekki uśmiech, który miał zapewnić o jego czystych intencjach. Minhyuk jednak nie dał się tak łatwo omamić. Na pewno nie po tym, czego ostatnio się dowiedział.

-Czekałem na ciebie- odpowiedział szybko. - Chciałem porozmawiać- podrapał się w tył głowy, dając upust swojemu zakłopotaniu. - Masz może chwilkę?

-Nie.

Być może takiej odpowiedzi właśnie Kihyun się spodziewał, ale nie przeszkodziło to wcale, by na jego twarzy pojawił się ten cień smutku, który w jakiś sposób ruszył Minhyuka. Mimo wszystko, trudno było zapomnieć o tym wszystkim, co razem przeszli. Przez wiele lat byli przyjaciółmi, którzy powierzali sobie swoje największe sekrety.

-Może już sobie pójdziesz?- Zaproponował. - I tak nie mamy już o czym rozmawiać, wszystko sobie wyjaśniliśmy ostatnio.- Rzucił, wymijając swojego rozmówcę.

-Nieprawda- zaprzeczył szybko.

Minhyuk leniwie przeniósł spojrzenie na dłoń Kihyuna, która może zbyt mocno zacisnęła się na jego nadgarstku. Yoo zdecydowanie zbyt często pozwalał sobie na takie gesty. I zapewne nie zdawał sobie do końca sprawy z żaru, jakim Minhyuka palił, każdy jego dotyk.

Lee przymknął na moment oczy, by jakby nigdy nic, wyrwać swoją dłoń, odsuwając się na bezpieczną odległość, chcąc w ten sposób uchronić się przed kolejnym kontaktem cielesnym, który naprawdę mógł go ogłupić, gdyby tylko popisał się brakiem ostrożności.

- Czego tak właściwie chcesz, co?- Zirytował się.

-Chce ci wszystko wyjaśnić, przekonać, że Jooheon cię okłamał...

-Nie mieszaj w to Jooheona- zareagował agresywnie. -Zawsze musisz na inne osoby zwalać swoją winę? Nie umiesz inaczej?

-Dlaczego cały czas się na mnie denerwujesz? Od tej twojej gejozy ci się już w głowie poprzewracało, czy jak?

Jedyne co mógł zrobić w tamtej chwili, to unieść swoją brew wysoko do góry. Wcale nie był zaskoczony tym jak zareagował jego były przyjaciel, toże nie umiał pogodzić się z jego orientacją wcale nie było żadną nowością, bo bycie homoseksualnym, równało się przecież z zabiciem człowieka. Kihyun natomiast dobitnie zdał sobie sprawę, że nie powinien był wypowiadać takich słów, ponieważ w następnej chwili warknął coś pod nosem, przecierając twarz dłońmi.

-Nie chciałem tego powiedzieć, przepraszam - westchnął. - Po prostu...

- Widzisz? Nie mamy o czym rozmawiać- przyznał smutno. - A teraz przepraszam, jestem zmęczony i chcę się położyć, więc byłoby naprawdę miło, jakbyś się zbierał.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz