Minhyuk przejawiał wiele naprawdę wspaniałych talentów, ale zdecydowanie jednym z najlepszych był ten, przez który chłopak zawsze zjawiał się w złym miejscu o jeszcze gorszej porze. Tak jak wtedy, kiedy czekając na autobus, który chociaż trochę miał ułatwić jego drogę do szkoły, spotkał Kihyuna.
W tamtym momencie dla chłopaka najbardziej logiczną opcją wydawało się odejście gdzieś dalej i nie narażanie się na kolejne wyzwiska ze strony dawnego przyjaciela, ale... Nie mógł tego zrobić. Wzrok, którym zmierzył go Yoo, kiedy ich spojrzenia spotkały się pierwszy raz tamtego dnia. Nie mógł go po prostu tak zostawić.
-Cześć- mruknął cicho, stając obok.
Kihyun jeszcze przez chwilę milczał, w międzyczasie chowając dłonie do kieszeni. Teraz kiedy Lee mógł przeznaczyć więcej czasu na obserwacje. Widział doskonale zadrapanie na jego policzku, które musiało być wynikiem starcia z Jooheonem, o którym dowiedział się w miniony weekend. Coś nieprzyjemnie ścisnęło żołądek Minhyuka
-Cześć- szepnął, nawet nie spoglądając na swojego rozmówcę.
O czym mieli tak właściwie rozmawiać? Nawet nie byli już przyjaciółmi! Od czasu tego fatalnego wyznania... Byli dla siebie bardziej jak śmiertelni wrogowie niż chociażby dalecy znajomi. Każde ich słowo czy wzrok, skanujący sylwetkę drugiego miał jakieś dziwne, negatywne zabarwienie.
Nie dzisiaj.
-Starałem się go powstrzymać- wyszeptał, ostatecznie decydując się na spojrzenie w oczy Minhyukowi, który wcale nie pozostawał mu dłużny.- Shownu...- Sprecyzował- naprawdę starałem się go powstrzymać, ale...- Zamilkł- Czy z Jooheonem wszystko jest dobrze?- Zapytał nieśmiało. - Nawet nie odczytuje moich wiadomości- wyznał.
-Jest w dobrych rękach- zapewnił. - Nie musisz się martwić, czuje się naprawdę dobrze. Był tylko trochę zły.
Przez chwilę nawet chciał wspomnieć w czyich to rękach ich wspólny przyjaciel czuje się tak dobrze, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. To była sprawa, którą Joo i Kihyun musieli załatwić między sobą, zresztą... Chłopak naprawdę źle znosił, w jego opinii, nagłe zmiany orientacji swoich znajomych. To zdecydowanie nie był czas na mówienie takich rzeczy.
Uśmiechnął się.
Na twarzy Yoo pojawił się nikły uśmiech, który musiał być dowodem na to, że... No właśnie. Dowodem na to, że Kihyun wcale się nie zmienił od tamtego wyznania. Nadal pozostawał tym miękkim i czułym chłopakiem, który martwi się i troszczy o swoich przyjaciół. Człowiekiem, który podkrada frytki, kiedy nie patrzysz i który nie zacznie jeść pizzy, póki nie zrzuci z niej każdej pieczarki.
Dopiero teraz mógł dojrzeć, że wszyscy pozostawali tacy sami, a mimo to coś sprawiało, że już nie mogli stać obok siebie, by cieszyć się swoją obecnością.
-A ty? Jak się trzymasz?- Zapytał niepewnie.
-Tamta sytuacja z Shownu i Hoseokiem- zaczął. - Naprawdę nie wiedziałem, że Hyungwon tak zareaguje- wyznał skruszony, nieco spuszczając głowę. - Powinienem był się tego domyślić, przewidzieć i trzymać się z daleka, a teraz... Jest mi tak strasznie głupio z tym wszystkim.
- Myślę, że on się wcale na ciebie nie gniewa- rzucił lekko. - Znasz przecież Hyungwona- uśmiechnął się lekko. - Wystarczy, że wyjaśnisz całą sytuację i będzie po wszystkim.
-Gdyby to było takie łatwe- westchnął.
-Czasami sami utrudniamy niektóre rzeczy.
-Zaczynasz mówić jak Hyungwon- zaśmiał się krótko, co również momentalnie poprawiło humor Minhyukowi.
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...