LII

576 87 49
                                    

           

Praktycznie mieli jakiś tam plan na życie. W głównej mierze zakładał on - co prawda- unikanie Jooheona, ale to zawsze było coś! Chłopak zdecydowanie byłby przeciwny temu, by Kihyun kolejny raz został wcielony do ich „paczki". Minhyuk za to miał to kompletnie w nosie. To niewątpliwie przeniosło ich na naprawdę kolizyjny tor.

-Musimy mu powiedzieć - marudził Kihyun. - Ja tak dłużej nie wytrzymam!

-Powodzenia - Hyungwon wyglądał na naprawdę rozbawionego. -  Jeżeli chcesz umrzeć w tak młodym wieku, to nie będę cię powstrzymywał - droga wolna!

-Wiesz, że ostatnio jesteś bardzo pomocny?

-Już to słyszałem ostatnio - wzruszył ramionami.

Wydanie się odnośnie ich przyjaźni będzie jednoznaczne z utraceniem kontaktu z Jooheonem. Nikt nie był tak szalony, by ryzykować stwierdzenia, że ta dwójka mogłaby się jeszcze pogodzić. Obydwoje wydawali się być do siebie tak negatywnie nastawieni, że jedynie śmierć mogłaby ich postawić obok siebie - tak przynajmniej było na pierwszy rzut oka, bo gdy tylko przyglądało się bliżej, to magicznie okazywało się, że jedynie Joo ma jakieś problemy odnośnie tej całej sytuacji.

-Nie rozumiem, dlaczego on jest na mnie taki zły - westchnął.

Kihyun nie mógł tego wiedzieć. Minhyuk i Hyungwon mieli jednak nieco inny pogląd na tę sytuację. Znali tajemnicę Jooheona, więc taka reakcja chłopaka wydawała im się bardziej logiczna niż biednemu Yoo, który nadal nie rozumiał, co tak właściwie się stało. W jego mniemaniu - Joo bronił jedynie dobrego imienia przyjaciela - a nie walczył z demonami przeszłości, z którymi widocznie nie mógł sobie poradzić w dalszym ciągu.

-Wydaje mi się, że będziesz musiał z nim porozmawiać - Hyungwon wyglądał na naprawdę przekonanego co do tego pomysłu, w przeciwieństwie do Minhyuka, który pokręcił zrezygnowany głową słysząc tę propozycję.

-Tak szybko chcesz się go pozbyć? - Zażartował. - Przecież jak Joo go zobaczy, to rzuci w niego czym tylko będzie miał pod ręką.

-Nie róbcie z niego też psychopaty - poprosił Chae. - Nadal jest naszym przyjacielem - upierał się. - Nie ważne czy obecnym czy przeszłym.

Nawet sam Lee musiał przyznać, że przyjaciel miał nawet sporo racji w tym co mówił. Przecież znali się wszyscy nawzajem, prawda? Czy naprawdę tak trudno było porozmawiać i to wszystko wyjaśnić?

-Może faktycznie powinienem to zrobić... - Zaczął Ki. - Jego teoretycznie jeszcze nie przeprosiłem za to wszystko, co powiedziałem. Myślicie, że może właśnie o to być zły?

-Wątpię - zareagował Minhyuk. - Joo jest po prostu...

-On po prostu bardzo martwił się o Minhyuka w tym czasie - Hyungwon posyłał zirytowane spojrzenie w kierunku Lee. - Myślę, że jeżeli go przeprosisz to może nieco go uspokoić.

-A może poprośmy o pomoc Changkyuna?

-Tego przyjaciela, którego przed nami ukrywał? Myślicie, że to coś da?

-Mnie w to nie mieszaj - odsunął się na bezpieczną odległość, by nikt nie mógł choćby przypuszczać, że ma coś wspólnego z knuciem tego planu.

Minhyuk przez chwilę patrzył zdegustowany na Hyungwoona. Liczył na jego pomoc w jakimś zakresie, ale skoro ten się wyparł, poradzą sobie równie dobrze bez jego wsparcia. Przecież nie takie rzeczy już robili. A Changkyun to przecież nie Jooheon - nie zabije ich.

Prawdopodobnie.

-Można powiedzieć, że są blisko - uśmiechnął się tajemniczo, co Kihyun skomentował jedynie krótkim zmarszczeniem brwi. - Po prostu mi zaufaj! - Zachęcił go.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz