Weekendy to było coś, co napawało Minhyuka jakąś dziwną pozytywną energią, która momentalnie wywoływała uśmiech na jego twarzy, kiedy dopiero co po opuszczeniu krainy morfeusza, zdawał sobie sprawę, że przez najbliższe dwa dni, nie ma nawet możliwości, by Hyungwon z samego rana wpadł do jego pokoju w najmniej odpowiednim momencie.
W takie dni lubił długo leżeć w miękkiej pościeli, by po kilkudziesięciu minutach spędzonych z telefonem, wyłonić się wreszcie ze swoich prywatnych czterech ścian. Nawet nie zamierzał trudzić się czymś takim, jak założenie spodni, czy zwykłej koszulki.
-Kotku, jeżeli chcesz mnie oślepić, to musisz się bardziej postarać-zaczęła jego rodzicielka, gdy tylko kątem oka dostrzegła nagi tors swojego dziecka.
Minhyuk momentalnie zmarszczył brwi, masując się po brzuchu.
-Następnym razem po prostu przyjdę tutaj nago- zagroził. - Lepiej nie przyprowadzaj koleżanek.
-Jakbyś miał jeszcze czymś się chwalić- Rzuciła, kończąc malować usta. - Jeżeli już chodzisz w samych bokserkach po domu, to mógłbyś chociaż popracować nad tym by było przynajmniej, co oglądać - westchnęła.
-Tego się nie trenuje, to się dostaje w genach- poruszył sugestywnie brwiami.
Słysząc słowa syna, westchnęła cierpiętniczo, unosząc na chwilę wzrok, byleby tylko odszukać w myślach jakąś sprawną ripostę na zbyt pewnego siebie bachora.
-Brzuszka nie możesz zwalić na geny- odgryzała się.
-Na pewno jesteś moją matką?- Zapytał, podchodząc bliżej. - Nie ukradłaś mnie jakiejś biednej kobiecie z wózka?
-Byłeś bardzo brzydkim dzieckiem, więc i tak nikt cię nie chciał- westchnęła, odwracając się w stronę syna, który niezmienne witał ją z uśmiechem na ustach. - Powinieneś być mi wdzięczny
-Jesteś wiedźmą- stwierdził, przytulając się do kobiety, która ciepło odwzajemniła gest, dodatkowo na szybko ogarniając włosy chłopaka, które niewypowiedziane śmieszyły ją, gdy tylko mogła je oglądać w kompletnym nieładzie.
-Ta wiedźma schowała twoje kanapki do lodówki, bo nie wiedziała kiedy wstaniesz- szepnęła. - Postaraj się nie spalić domu pod moją nieobecność, dobrze?
-Wiesz, że od dziesięciu lat mówisz mi to samo?- Zmarszczył brwi.
-W takim razie zastanów się, co robisz źle- zaśmiała się, klepiąc chłopaka w tyłek, na co ten zareagował niekontrolowanym jęknięciem.
-To bolało- mruknął z wyrzutem, masując się po wspomnianym miejscu.
-Rodzenie ciebie też, więc jesteśmy kwita- rzuciła gładko, zbierając ostatnie rzeczy, potrzebne, by mogła opuścić mieszkanie.
Podziwiał swoją matkę za to jaką była kobietą, bo wbrew wrażeniu jakie sprawiała w domu, w rzeczywistości była osobą silną o bardzo jasno wyznaczonym kursie. W pewnym momencie w jej życiu coś poszło momentalnie nie tak, znalazła się z prawie rocznym dzieckiem, bez dachu nad głową. Było jej ciężko, musiało być... Ale udało jej się. Nie pozwoliła, by problemy ją pokonały i gdyby to właśnie ona opowiadała tę historię, to zapewne swój sukces zamknęłaby tylko w jednym zdaniu „Musiałam zadbać o tego głupka".
Takie rzeczy potrafią tylko mamy.
Wątpił, by kiedykolwiek przestał być jej wdzięczny za tą ciężką pracę. Kiedy był młodszy, zdarzało mu się, już po zgaszeniu świateł zastanawiać się, jak będzie wyglądał świat, w którym jej zabraknie. Zawsze wtedy w jego oczach lśniły łzy, a on rozdygotany na siłę wpychał się do łóżka rodzicielki w akompaniamencie jej narzekań i błagań o to, by wracał do siebie. Ostatecznie i tak czule obejmowała go ramieniem
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...