CXIX

387 74 28
                                    

Takie zachowanie zdecydowanie nie było właściwie dla sytuacji, w której się znaleźli. Czuł jednak, że nie jest w stanie trzymać więcej swoich emocji na wodzy, Minhyuk bardzo szybko wymykał mu się z rąk, a on po złożeniu tej osobliwej propozycji, naprawdę nie miał już pomysłu jak mógłby zatrzymać go przy sobie.

Wcale nie było tak, że cała koncepcja związku z Minhyukiem polegała jedynie na zatrzymaniu go przy sobie za wszelką cenę. Fakt, podjął tę decyzję niesiony słowami Hyungwona i być może nie do końca przemyślał tego jak ona może zostać odebrana przez wieloletniego przyjaciela... A została odebrana naprawdę źle.

O co chodziło naprawdę? Może to głupie, ale naprawdę chciał spróbować. Już raz zakochał się w facecie, chciał z nim stworzyć coś więcej. Więc skąd pewność, że w tym przypadku nie będzie tak samo? Nie raz przecież sobie żartowali, że stworzyliby idealny związek, gdyby tylko któryś z nich był kobietą... Ale ostatecznie przecież nie musi nią być. Wystarczy, jeżeli będzie tylko sobą. Minhyuk jednak tego nie rozumiał i nie chciał zrozumieć.

-Nie – zaprotestował i zatrzymał się gwałtownie. - To ty mnie posłuchaj - wziął oddech. - Naprawdę dziękuje ci, że się za mną wstawiłeś, nawet nie wiesz jak bardzo mnie to cieszy i wzrusza, ale... Musiałeś wspomnieć o tym związku? Myślisz, że możesz sobie rzucać takie słowa od tak? Kihyun... Ty idioto - niemalże płakał, ale wcale nie miał zamiaru zaprzestać swojego monologu. - Jak według ciebie mam się teraz czuć? Myślisz, że od tam mogę sobie klasnąć w dłonie i rzucić się w twoje ramiona?

-Przecież właśnie tego chciałeś! - Warknął. - Co ci nagle odbiło, że zmieniłeś zdanie...

-Obiecałem Jooheo...

-Jooheon nie żyje!

Pomiędzy nimi momentalnie nastała cisza, która pozwoliła im spuścić trochę z tonu. Nikomu w tej sytuacji nie były potrzebne dodatkowe emocje, a jednak nie potrafili się zdystansować na tyle, by móc rozmawiać całkowicie bez nich. Każdy z nich patrzył na tę sytuację stojąc w zupełnie innych miejscach, co skutecznie utrudniało im porozumienie się.

-Więc przestań mieszać go do spraw żywych... - Wyszeptał, z powrotem siadając na ławce, na której jeszcze chwile temu opatrywał go Hyungwon. - Nie wiem o czym rozmawialiście... Ale wiem, że w ostatnim czasie Joo naprawdę mnie znienawidził za to, co zrobiłem. Nie wiem, co mu obiecałeś, ale wiem, że on zawsze chciał cię tylko chronić... Każdego z nas w jakiś sposób chciał chronić nawet jeśli tego nie dostrzegaliśmy - spuścił głowę. - Ale on nie żyje Minhyuk... Dlatego bardziej niż kiedyś powinniśmy trzymać się razem... A ta obietnica, która mu złożyłeś? Myślę, że straciła ona na wartości...

-I uważasz, że to wystarczy żebym po prostu rzucił ci się na szyje?

-A dlaczego nie chcesz tego zrobić? Chcę spróbować stworzyć z tobą coś wielkiego, obiecuje, że będę się starał i dbał. Nie mam zamiaru uciekać, jeżeli zacznę czuć do ciebie coś więcej. Co takiego ci zrobiłem, że nie chcesz spróbować razem ze mną?

-Co mi zrobiłeś? - Warknął. - Odrzuciłeś mnie, wyśmiewałeś i po tych wszystkich latach przyjaźni udawałeś, że mnie nie znasz - nawet nie zamierzał ruszyć się z miejsca. - Czy zdajesz sobie sprawę ile czasu zajęło mi pogodzenie się z samym sobą? Wiesz co musiałem przejść by odnaleźć się w świecie, w którym każdy ma cię za wynaturzenie, wiesz?! - Krzyknął. - A ty się mnie pytasz co mi zrobiłeś? Zniszczyłeś we mnie tą wiarę o którą tak długo zabiegałem Kihyun...Sprawiłeś, że naprawdę kolejny raz zacząłem nienawidzić samego siebie. A teraz kiedy zostawiłem to wszystko za sobą, ty znowu przyciągasz mnie do siebie i obiecujesz, że tym razem wszystko będzie dobrze. Ale wiesz, co? Nie będzie... Nigdy nie będzie.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz