-Powinieneś z tym skończyć- jego głos był cichy i skruszony.
Czuł się winny, że jedyne, co mógł robić w tej sytuacji, to być obserwatorem. Hyungwon bowiem nie pozwalał, by ktokolwiek mógł zaingerować w jego spór z Wonho. Nawet nie chciał słyszeć o donoszeniu na niego, a co dopiero o postawieniu mu się.
Szum wody ucichł, a Minhyuk chwilę potem mógł dojrzeć zmęczone spojrzenie Hyungwona, którego twarz, zroszona zimnymi kroplami, odbijała się w lustrze, ostatecznie zamiast do pielęgniarki, udali się właśnie tutaj, do męskiej toalety i nigdy nie zgadniecie kto wpadł na ten pomysł... A jakże, Chae Hyungwon.
-Nie widzisz jak cię to wyniszcza? Jak z każdym kolejnym incydentem, stajesz się coraz bardziej kruchy? Obydwoje wiemy jaki jesteś silny, nie musisz tego nikomu udowadniać- mówił, coraz bardziej zirytowany. - Ale nie ważne jak długo będziesz trzymał głowę w górze- zamilkł na chwilę, przysłuchując się w przyśpieszony oddech swojego przyjaciela. - W pewnym momencie nie będziesz mógł dużej wytrzymać, a wtedy będzie już za późno.
-Minhyuk- zaczął spokojnie, prostując się i odwracając w kierunku swojego rozmówcy. - Poradzę sobie z tym sam- uśmiechnął się lekko. - Naprawdę nie musisz się tym przejmować.
-Poradzisz sobie?- Prychnął. - Jeżeli miałbyś coś z tym zrobić, to już dawno Wonho powinien siedzieć w zakładzie, za to wszystko wyczynia.
-I co dalej?- Przymknął oczy. - Co by było dalej?
-Żyłbyś długo i szczęśliwie, bez obaw, że każdego dnia ktoś może ci coś złamać- skrzyżował ręce na piersi, opierając się o ścianę.
-Dla ciebie wszystko jest takie łatwe- stwierdził ze smutkiem. - A wiesz jak ja to widzę? Zniszczyłbym mu życie, a on przez to by mnie jeszcze bardziej nienawidził. Ja...-Urwał. - Nie chce być takim człowiekiem- szepnął. - Nie chce mieć na sumieniu czyjejś przyszłości.
-W takim razie chyba nie powinieneś zostawać lekarzem, co?- Prychnął.
-A myślisz, że chce nim być?!- Wybuchł. - Myślisz, że skacze z radości na widok tych cholernych podręczników, albo kiedy kolejny raz matka organizuje mi miejsce przy autopsji? Naprawdę myślisz, że to jest to o czym marze? Nie... Ja...- Głos mu się załamał, spojrzał gdzieś w bok, starając się ukryć swoje łzy.
-Hyungwonnie- zaczął miękko. - Nie chciałem- szepnął skruszony.
Chłopak momentalnie zmiękł.
-Ja po prostu chce żyć- odezwał się w końcu, spoglądając na swojego przyjaciela. - Po prostu...
To był pierwszy raz. Pierwszy raz, kiedy Hyungwon zachował się w ten sposób... Kiedy pokazał komukolwiek, że potrafi być wściekły... Że jest zdolny do płaczu. Ta dwójka znała się już dłuższy czas, sam Minhyuk nie mógł już do końca stwierdzić ile tak naprawdę spędzili u swojego boku, było to zdecydowanie wystarczająco, by znać wszystkie swoje sekrety. Jednak to był pierwszy raz, kiedy Chae reagował w ten sposób i to dlaczego? Z powodu Hoseoka? A może czegoś jeszcze? Czego Lee nie potrafił dojrzeć...
Chyba nie mógł postąpić inaczej, jak tylko powoli podejść do przyjaciela i ostrożnie go objąć. Nie chciał go zranić swoimi słowami, nigdy nie chciał jego krzywdy, ale zawsze wychodziło to jakoś tak, że Minhyuk sprawiał ból wszystkim, którzy go otaczali.
To musiała być jakaś klątwa.
-Przepraszam- wyszeptał, kiedy Hyungwon tylko odwzajemnił czuły gest. - Jestem taki głupi.
-Nie- odezwał się cicho. – Trochę mnie poniosło-westchnął. - Przepraszam.
Wszystko w ich życiu ostatnio przybierało bardzo nieoczekiwany obrót, nie mogli sobie pozwolić, by w takim momencie coś mogło ich poróżnić. Minhyuk zawsze miał jeszcze swoją matkę, ale Chae... On do diabła nie miał nikogo, kto mógłby się do niego uśmiechnąć, otrzeć łzę i sprawić, by poczuł się otoczony ciepłem.
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...