XX

700 98 24
                                    





           

Zdecydowanie nie powinien tego robić. Zapewne zostałby zbesztany przez swoich przyjaciół, gdyby tylko się dowiedzieli, że zdecydował się postąpić w ten sposób, ale serce nie pozwalało mu czynićinaczej, z miejsca eliminując wszystkie inne drogi do rozwiązania tej sprawy.

Tak bardzo chciał się już od niego uwolnić. Od uczucia, które zniszczyło ich przyjaźń, a jednocześnie tak bardzo się tego bał.

-Tęskniłem za tym miejscem- rzucił, siadając na łóżku.

-Przecież nie minęło tak wiele czasu od kiedy byłeś tutaj ostatnim razem- stwierdził sceptycznie, decydując, że zostanie przy drzwiach będzie zdecydowanie lepszą opcją niż siadanie przy przyjacielu.

Kihyun to zauważył.

-No tak...- Mruknął. - Kiedyś byłem tutaj praktycznie codziennie i dlatego...- Urwał. - Nie ważne- westchnął, porzucając swoją myśl.

Chyba tak mieli ostatecznie skończyć, prawda? Każde słowo, które padało z ich ust wydawało się być całkowicie nie na miejscu w obecnej sytuacji. Minhyuk był niemalże pewien, że myśli Yoo również krążyły wokół tego, co się między nimi wydarzyło... Wokoło tego pechowego wyznania, które raz na zawsze przekreśliło wszystko co ich łączyło.

Zastanawiał się, jak go teraz widzi Kihyun. Czy wyrosły mu rogi, a z tyłka zaczęły wystawać piórka? Czy zaczął terroryzować innych tym jaki jest?  Przecież nie rzucał się na ludzi w szkole, chcąc ich koniecznie zmacać... A jednak był traktowany jako zupełnie inna osoba.

- Dlaczego przyszedłeś właśnie do mnie?- Zapytał cicho, kiedy cisza stawała się już naprawdę nie do zniesienia.

Chłopak momentalnie, zacisnął swoje dłonie na pościeli. To było pytanie, którego się obawiał i na które odpowiedź chciałby odkładać w nieskończoność. Nie dlatego, że była ona jakaś złożona, a dlatego, że Minhyuk mógł jej nie uznać i w rezultacie wywalić go za drzwi.

-Czułem się samotny- wyznał. - Wyszedłem na spacer i... Sam nie wiem, kiedy znalazłem się tutaj- spuścił głowę. - Nie wyrzucaj mnie- poprosił.

To właśnie był ten Kihyun, którego znał od lat. Taki niewinny, ciepły, roztapiający serce niemalże na każdym kroku. Jeżeli w tamtej sytuacji grał, to robił to zdecydowanie skutecznie.

-Nie uważasz, że po tym wszystkim, właśnie to powinienem zrobić?- Skrzyżował ręce na piesi.

- Powinieneś- przyznał mu rację.

Oj Jooheon zdecydowanie zabiłby go za to wszystko i zrobiłby to z czystą przyjemnością.

-Chcesz może czegoś do picia?- Zaproponował. - Albo do jedzenia?

Chłopak momentalnie się rozpromienił, gdy tylko doszło do niego to ciche przyzwolenie na nocowanie w tym miejscu.

-Herbaty- wypalił. - Strasznie zmarzłem na zewnątrz.

-Ja bym się na twoim miejscu tak nie cieszył - burknął. - Nawet jeśli ja ci krzywdy nie zrobiłem, to z moją mamą może być zdecydowanie inna sprawa.

Kihyun momentalnie się skrzywił.

-Bardzo mnie nie lubi?

-Bardziej niż groszku w swojej ulubionej sałatce-stwierdził śmiertelnie poważnie.

-Nie możesz mnie ukryć pod łóżkiem?- Odpowiedział mu w niemalże tym samym tonie.

-Bądź mężczyzną YooKihyunie.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz