XXXII

669 97 67
                                    

Nic nie miało sensu... On i Minhyuk. To nigdy nie powinno było się tak skończyć, a jednak znaleźli się w tak nieciekawej sytuacji i kompletnie żaden sposób nie szło ruszyć się w którąkolwiek ze stron. Kihyun w rzeczywistości nigdy nie miał na celu zerwania kontaktu ze swoim byłym przyjacielem, a tamte słowa... Sam nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego je wtedy wypowiedział. Tak po prostu się stało. Jakoś nie pomyślał, że Minhyuk prędzej, czy później dowie się o tym.

-Ej, ej, ej- usłyszał zmartwiony głos Shownu, który przytrzymał jego rękę, w chwili, w której sięgnął po szkło z soju. - Umówiliśmy się tylko na jeden kieliszek, a nie na kilka.

-No i co z tego?

-Daj mu się napić- westchnął Wonho, który bardziej niż znajomymi, zajęty był przeglądaniem zdjęć w telefonie, co Shownu widział jedynie kątem oka, ale domyślał się, co jest w nich takiego ciekawego. - W końcu przestanie być taki sztywny i może będzie go można jakoś polubić.

-Zamknij się, co?-Poprosił. - Jest za młody, żeby pić.

-Byliśmy chyba nawet młodsi od niego, kiedy zaczęliśmy!- Zareagował żywiołowo. - Daj mu żyć i tyle.

Son jedynie pokręcił z dezaprobatą głową, przenosząc spojrzenie na tego całego Yoo, który bardzo czujnym wzrokiem pilnował zawartości butelki.

-Dobrze się czujesz?- Położył mu dłoń na ramieniu. - Nie wyglądasz najlepiej- zmartwił się.

Z ich całej trójki, to jedynie Hoseok postanowił uwalić się bezceremonialne na kanapie, zajmując zdecydowanie zbyt dużo przestrzeni, by którykolwiek z jego towarzyszy mógłby chociaż pomyśleć o zajęciu miejsca zaraz obok. Zdecydowanie łatwiejszym i szybszym sposobem było przeniesienie się na ziemię, gdzie jakiś czas temu otworzyli pierwszą z butelek.

-Masz naprawdę słabą głowę- westchnął zrezygnowany.

-Dlaczego to się stało?- Zapytał cicho, spuszczając wzrok.

Hyunwoo musiał się przysunąć nieco bliżej, by móc wyłapać cichy głos swojego rozmówcy, który niebezpiecznie wydawał mu się zabarwiony płaczem.

-Co mówisz?- Zapytał delikatnie. - O co chodzi?

-Przecież ja nie powiedziałem tych wszystkich rzeczy o Minhyuku- warknął.

Wonho dyskretnie zaczął przyglądać się zaistniałej sytuacji.

-Byłeś tam- spojrzał mu głęboko w oczy. - Byłeś tam i słyszałeś, że wcale nie mówiłem o nim tych wszystkich strasznych rzeczy...- Urwał. - Przecież nigdy bym nie chciał żeby się zabił- jęknął.

-Odprowadzę cię do domu- zaproponował. - Lepiej będzie jak odpoczniesz.

Nie był pijany, okej? Wcale nie wypił, aż tak dużo żeby nie wiedzieć co się dzieje dookoła niego, więc spokojnie mógłby dotrzeć do domu sam, czy chociażby zostać jeszcze w tym towarzystwie przez jakiś czas. Mimo wszystko dał się spokojne poprowadzić do przedpokoju, gdzie miał za zadanie grzecznie się ubrać i poczekać na Shownu, który skoczył jeszcze zabrać coś z pokoju, w którym wszyscy siedzieli.

-Niech zostanie- usłyszał stłumiony głos Hoseoka. -Będzie przynajmniej łatwiejszy- zaśmiał się krótko.

-Możesz nie rzucać ciągle jakimiś aluzjami, co? Byłbym bardzo wdzięczny- warknął.

-Przecież nie robię nic złego- rzucił spokojnie, a Kihyun oczami wyobraźni, widział jak chłopak wzrusza lekceważąco ramionami.

-Robisz- zirytował się, przyciszając głos. - Byłoby ci miło, gdybym ja zaczął ci ciągle sugerować, że miedzy tobą, a tym chłopakiem, którego bijesz, coś jest?

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz