XXXV

639 96 43
                                    

           

Empatia. To ona musiała być jego największą wadą, która któregoś dnia może sprowadzić na niego jakieś niesamowite problemy. Chyba sam dostrzegał w sobie, że jest zdecydowanie zbyt dobry dla ludzi, którzy go otaczali. Powinien już niejednokrotnie im odmawiać, zwracać uwagę i pokazać, że jego zdanie również ma znaczenie. W zasadzie to wszystko tyczyło się tylko jednego człowieka, z którym nijak nie umiał walczyć. Samo jego spojrzenie, czy dźwięk głosu, budziły strach, jak i podziw. Jak koniec końców myślał o Shinie Hoseoku? Co czuł, kiedy raz za razem widział jego twarz? To było współczucie? Litość? Strach? Można by tak wymieniać bez końca, ale zasadnicze pytanie powinno brzmieć zupełnie inaczej. U fundamentów powinno się zapytać Hyungwona, czy żywi do niego negatywne, czy pozytywne emocje.

Ostatecznie on sam nie potrafił tego stwierdzić. Miotał się między tym, co powinien zrobić i co jest od niego wymagane, a tym co sam uważa i czuje. To była trudna decyzja. Powinien zawieść siebie, czy innych?

Chyba już do końca życia zapamięta spojrzenie sprzedawczyni w całodobowej aptece, która na jego prośbę podała mu jakieś środki odkażające, bandaż i jakieś plastry. Wolał nie myśleć za jakiego człowieka go ma, widział w jej oczach to pożałowanie. W takich momentach odzywał się jad, który wpajany był w niego przez cały czas, a który sączył żyjąc życiem jakie wiódł. Czuł wyższość, miał ochotę demonstrować komu należało się to pogardzające spojrzenie.  Nienawidził tej części siebie.

- Już jestem- rzucił, wychodząc na zewnątrz. - Jak się czujesz?- Zapytał, podchodząc do chłopaka z naciągniętym na głowę kapturem.

-Nie wiem dlaczego dałem ci się na to namówić- warknął.

-Ranami powinno się zająć, jeżeli chce się mieć pewność, że nie będzie z tego żadnych nieprzyjemności- wytłumaczył spokojnie. - Nie trzeba być synem lekarzy, czy studentem medycyny, żeby to wiedzieć.

-Jeszcze jakieś cenne uwagi? Jeżeli tak, to zamknij się zanim ci pierdolnę.

Chae skrzywił się nieznacznie. Jakoś nie oczekiwał wdzięczności, czy zrozumienia. Doskonale wiedział z kim przyszło mu się mierzyć. Przypadek, czy nie, należało sobie pomóc, niezależnie od gorzkich słów.

Chłopak odłożył na chwilę torebkę z medykamentami, by z łatwiej było mu pozbyć się kolczyków, które robiły za jego dzisiejsze dodatki. Nie lubił ich, przeszkadzały mu i w zasadzie to nie był pewien, czy któryś z jego przyjaciół zdawał sobie sprawę, że chłopak ma w ogóle przekute uszy. Nie można było zaprzeczyć, że zdecydowanie bardziej się sobie podobał, kiedy jemiał.

Hoseok patrzył na tę czynność z naprawdę wielką uwagą, ale odwrócił szybko wzrok, kiedy ten skrzyżował się ze spojrzeniem Hyungwona.

-Mogę...?- Zapytał ostrożnie.

-Nie- warknął. - Nie rozumiesz, że nie chce twojej pomocy?

-Będziesz miał bliznę, jeżeli się tym nie zajmiesz- skrzywił się. - A wątpię, że poza wyglądem masz coś jeszcze do zaoferowania- rzucił lekceważąco.

Shina wcale nie było trudno sprowokować, dlatego też wcale nie był zdziwiony, kiedy chłopak gwałtownie poderwał się z miejsca, w następnej chwili wymierzając siarczysty policzek. To i tak nie było najgorsze do czego zdolny był Wonho.

-Nadal jest ci do śmiechu?-Warknął.

Hyungwon w czystym odruchu, przyłożył dłoń do piekącego miejsca i milczał chwilę.Oblizał spierzchnięte wargi w akcie frustracji i dopiero po jakimiś czasie ponownie spojrzał na swojego rozmówcę, który skulony, zajął swoje miejsce. Trudno było nie zauważyć jego pozdzieranych kostek na dłoniach, które nerwowo starał się ukryć, naciągając na nie rękawy bluzy.

Something twice #KIHYUKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz