Czuł się dosłownie tak jakby był chory. Od czasu jego rozmowy z Shownu nie minęło co prawda zbyt wiele czasu, bo raptem kilka godzin. Słyszane wtedy słowa jednak stale rozchodziły się echem po jego głowie. Mimowolnie analizował je na każdy możliwy sposób, doszukując się coraz to nowszych szczegółów, które zdecydowanie go nie pocieszały.
Co on w ogóle sobie myślał rzucając mu wyzwanie? Musiał oszaleć! Przecież nigdy nie wygra... Ma w sobie za mało... wszystkiego, by móc cokolwiek zrobić. Patrzenie jak Kihyun z każdą chwilą się od niego oddala, było jednak znacznie gorsze, niż świadomość własnej niemocy. Prawdopodobnie właśnie to pchnęło go do podjęcia tak niebezpiecznej decyzji.
-I co ja mam teraz zrobić? - Zapytał sam siebie.
Sam nie wiedział dlaczego, ale tuż po powrocie do domu sięgnął pod łóżko, by z tamtejszych czeluści wyciągnąć dokładnie to samo pudełko po butach, w którym ukrył wszystkie wspomnienia związane z Yoo. Być może brzmiało to niebywale dziecinnie, ale... Naprawdę w tamtej chwili pragnął go zobaczyć, a nie mogąc go mieć w wersji fizycznej - wybrał pewien kompromis.
-Teraz mówisz do zdjęć, kochanie? - Kobieta oparła się o framugę, bacznie obserwując każdy ruch swojego syna, który siedział na podłodze w dokładnie tej samej pozycji, w której zastała go poprzednim razem.
-Zdjęcia mnie przynajmniej nie obrażają - naburmuszył się. - W przeciwieństwie do ciebie!
Kobieta zebrała się jedynie na ciche westchnięcie i zrezygnowane pokręcenie głową. Już jakiś czas wcześniej próbowała wyciągnąć z syna jakiekolwiek informacje, które w choć najmniejszym stopniu pozwoliłyby zrozumieć jej, jego sytuację. Chłopak jednak zbywał ją krótkimi słowami, albo w ogóle nie odpowiedział. Za najciekawsze zajęcie wybrał sobie wówczas leżenie twarzą w poduszczę.
Mimo wszystko miała pewne przeczucie, które podpowiadało jej skąd taki, a nie nastrój u jej jedynaka. Jego życie w ostatnim czasie naprawdę mocno się skomplikowało. Nawet jeśli nie raczył jej o tym powiedzieć, to hej! Była jego matką i miała jakiś dziwny super dar, dzięki któremu dostrzegała takie rzeczy.
-Przyszłaś po to, żeby się ze mnie śmiać?
-Nie - odpowiedziała krótko. - Chciałam powiedzieć, że jakbyś chciał porozmawiać z odkurzaczem to daj mi znać - rzuciła, wycofując się. - Przy okazji mógłbyś też poodkurzać.
-Jesteś bez serca - stwierdził posępnie.
-Jakbyś był swoim rodzicem, też byś go nie miał - odgryzła się.
Odczekał dosłownie chwile po tym jak rodzicielka opuściła jego pokój. Ostatecznie ze sterty zdjęć wybrał kolejne. Kihyun uśmiechał się na nim promiennie. Doskonale pamiętał tamte wakacje! Byli wtedy na plaży mieszczącej się w Sokcho, i właśnie postanowili bawić się jak nigdy przedtem w życiu. Jeszcze nie znali Hyungwona, którego spotkali rok później, czy Jooheona, który przez przypadek wjechał w Kihyuna rowerem. W tamtym czasie wydawali się być tak strasznie beztroscy. Przecież nic nie mogło ich rozdzielić, prawda? Tak strasznie brakowało mu takiego myślenia, i dzisiaj.
-Jak mam cię nie stracić? - Szepnął, przejeżdżając ostrożnie kciukiem po fotografii. - Obiecałeś, że mnie nie skrzywdzisz, a... - Urwał, zauważając, że to co robi i tak jest bezsensowne. Sam się pogrążał, zamiast szukać wyjścia z tej całej sytuacji.
Przez to wszystko zaczął się zastanawiać, czy ta cała sytuacja wynikła z ponownego wyznania uczuć Kihyunowi. Być może to właśnie w tamtej chwili znów przelał czarę i zmusił Yoo do ponownego zastanowienia się nad tą całą przyjaźnią, która ich łączyła. Chłopak w pierwszej chwili mógł znieść to dobrze, ale nigdy nie można było być pewnym, czy nie były to jedynie pozory.
CZYTASZ
Something twice #KIHYUK
Fanfiction!SLOWBURN! Czas liceum, to okres nastoletnich buntów i burzy hormonów. Czy jeden pocałunek w pustej klasie będzie w stanie zmienić życie Kihyuna i Minhyuka? !Kolejność czytania nie jest obowiązkowa. FF wchodzące w skład serii przedstawiają odrębne h...